Rusza wypożyczalnia sprzętu rehabilitacyjnego

Powiększ rozmiar tekstu

8 lipca 2021 r. w Toruniu rozpocznie działalność miejska wypożyczalnia sprzętu rehabilitacyjnego dla osób z niepełnosprawnościami.

Wydział Zdrowia i Polityki Społecznej UMT nawiązał współpracę z Fundacją „ECO Textil od Was dla Was” ze Skarżysko-Kamiennej, która przekazała nieodpłatnie pierwszy sprzęt rehabilitacyjny dla mieszkańców Torunia celem utworzenia wypożyczalni.

Otrzymaliśmy 3 rowery dla osób z niepełnosprawnością, 8 par kul, 8 wózków inwalidzkich składanych, 8 balkoników sztywnych – chodzików stałych  i możemy liczyć na więcej wylicza Izabela Miłoszewska, dyrektor Wydziału Zdrowia UMT.Planujemy tworzenie kolejnych takich wypożyczalni, w oparciu o działające w Toruniu Centra Aktywności Lokalnej.

Pierwsza wypożyczalnia zostanie uruchomiona w działającym na zlecenie gminy Centrum Aktywności Lokalnej (CAL) przy  ul. Grunwaldzkiej 38, prowadzonym  przez Stowarzyszenie Lokalna Grupa Działania „Dla Miasta Torunia”. Wypożyczalnia rozpocznie swoją działalność 8 lipca 2021r.

Szczegółowych informacji udziela pani Monika Bartlińska tel. 794-687-133.

Fundacja Fundacja „ECO Textil od Was dla Was” prowadzi także internetową wypożyczalnię sprzętu rehabilitacyjnego, w której sprzęt do użytkowania przekazywany jest bezpłatnie (wypożyczający pokrywa jedynie koszt przesyłki kurierskiej). Zamówienia  można składać  pod adresem:  https://ecotextil.pl/wypozyczalnia/wsparcie/

Celem Fundacji „ECO Textil od Was dla Was” jest pomoc dzieciom i młodzieży z niepełnosprawnością oraz ich rodzicom, rodzinom i  opiekunom, a także całemu środowisku osób z niepełnosprawnością. Zasada jest prosta. Ludzie wrzucają niepotrzebne tekstylia do pojemników z logo ECO Textil. Zużyta, niepotrzebna odzież jest w 100% poddawana recyklingowi. Część zysków z przerobu pozyskanych w ten sposób tekstyliów firma Wtórpol przekazuje na konto Fundacji, która przeznaczana jest na rowery trójkołowe i sprzęt rehabilitacyjny dla osób  z niepełnosprawnościami.

Fot. Małgorzata Litwin

Źródło: torun.pl

Artus Festival – tańsze bilety dla seniorów

Powiększ rozmiar tekstu

Mela Koteluk Akustycznie

Data: 9.07.2021 piątek, godz. 21:00
Miejsce: Amfiteatr Muzeum Etnograficznego
Bilety dla seniorów na hasło „Kamienicy Inicjatyw: 45 zł

Kasa czynna na godzinę przed każdą imprezą biletowaną.

W czasie Artus Festival nie może także zbraknąć wyjątkowych kobiet. Kolejną gwiazdą, która wystąpi w amfiteatrze Muzeum Etnograficznego jest Mela Koteluk – magiczna i eteryczna wokalistka, autorka tekstów i kompozytorka, laureatka Fryderyków w kategoriach Debiut roku, Artystka roku, Album roku – pop alternatywny oraz wielu prestiżowych nagród. Artystka zaprezentuje się w akustycznej odsłonie, na koncercie usłyszymy jej najbardziej rozpoznawalne utwory.

Popularność  i rozpoznawalność wśród szerokiej grupy odbiorców zyskała m.in. za sprawą świetnie przyjętego albumu Spadochron, dzięki któremu publiczność poznała (i pokochała) jej delikatność sceniczną, melodyjność jej piosenek, głębię tekstów, a także umiejętność zamieniania słów w zaklęcia pełne magii. Jej piosenka Melodia ulotna towarzyszyła niejednemu romantycznemu spotkaniu, imprezie z przyjaciółmi czy samotnemu wieczorowi spędzonemu na chilloucie. Drugi album Migracje ugruntował pozycję wokalistki, osiągając status podwójnej platynowej płyty i powtarzając sukces jej debiutanckiego krążka. W 2018 r. ukazała się trzecia płyta artystki Migawka, która pokryła się złotem i została wyróżniona Fryderykiem 2019.

Mela ma na swoim koncie setki koncertów w ramach festiwali i autorskich tras koncertowych.  Ostatnie wydawnictwo z 24 lipca 2020 roku to album Astronomia poety. Baczyński powstały we współpracy z zespołem Kwadrofonik.

Wydarzenie odbywa się na Kujawach i Pomorzu.


Król

Data: 10.07.2021 sobota, godz. 20:00
Miejsce: Amfiteatr Muzeum Etnograficznego
Bilety dla seniorów na hasło „Kamienicy Inicjatyw: 60 zł

Kasa czynna na godzinę przed każdą imprezą biletowaną.

W ramach Artus Festival w pięknym otoczeniu amfiteatru Muzeum Etnograficznego zapraszamy na premierowy koncert Króla z materiałem z płyty Dziękuję – długo wyczekiwanej przez fanów artysty i wydanej wiosną 2021 roku. Melodyjne, roztańczone, bujające, kolorowe utwory to wizytówka Króla, który nie stroni także od bardziej mrocznej strony egzystencji, docenia jej ciężar i rytm. W czasie koncertu nie zabraknie także utworów znanych z poprzednich płyt Króla.

Błażej Król to jeden z najbardziej utytułowanych muzyków i tekściarzy młodego pokolenia, który od lat sumiennie toruje sobie drogę z niezależnego światka na sceny największych festiwali i na łamy opiniotwórczej prasy muzycznej. Karierę rozpoczynał w duecie z Maurycym Kiebzakiem Górskim jako UL/KR. W 2014 wydał pierwszą płytę solową. Krążek Dziękuję jest szóstą płytą Artysty. Król to także utytułowany muzyk. Na jego koncie się nagrody takie jak Paszport POLITYKI czy Fryderyk. W 2020 roku wraz z Darią Zawiałow i Igo podjął się kierownictwa nad projektem Męskie Granie Orkiestra 2020.

Zespół wystąpi w składzie:

  • Błażej Król – głos, gitara
  • Iwona Król – głos, instrumenty klawiszowe
  • Thomas Fietz – perkusja
  • Jan Migdal – gitara basowa
  • Monia Muc – saksofon

 

Naszym piórem: Relacja z wycieczki do Lidzbarka Welskiego

Powiększ rozmiar tekstu

Zanim będę opowiadać o naszej małej prywatnej wycieczce do Lidzbarka Welskiego, pozwolę sobie na osobistą dygresję.
Kiedy myślisz, że wszystko wiesz, kiedy drażni cię zakatarzony dzień, a wczesna pora alarmu irytuje, pomyśl, po co żyjesz?

By spać, komuś na nerwach grać,
by coś rozegrać, z kimś zaigrać,
odrzucić coś? Czy może po to,
by coś dać, coś zbadać,
Coś poskładać?
By komuś rękę podać, otuchy dodać,
nie myśleć wciąż o sobie!
To nie jest ważne, kim ty jesteś ani kim są twoi bliscy,
ważni jesteśmy tak samo wszyscy.

Napisałam w zwiastunie tego posta zdania:” Co to będzie, co to będzie, tu wycieczka, a słoneczka nic nie będzie? Albo będzie koniec świata, albo…nic nie będzie….

A jak było?

Było przepięknie.

Pozwólcie, że przytoczę słowa Hani, która patrząc przez przymglone okna autokaru na krajobrazy, powiedziała, iż przypominają jej się opisy z” Elementarza „Falskiego, gdyż albo wiła się „rzeczka jak błękitna wstążeczka”, albo złociły pola, albo piętrzyły lasy, albo pola ziemniaków były, jak mówiła Hania, przyprószone śniegiem, a Ala bawiła się z Asem.
Zdziecinnieliśmy?  Skąd!

Falski pokazywał świat z żabiej perspektywy, my widzieliśmy urodę mijanych miejsc w skali 1:1.

Najpierw dojechaliśmy do Jelenia i tam była pierwsza niespodzianka. Wizyta w Muzeum Etnograficznym i Przyrodniczym Welskiego Parku Krajobrazowego. Przywitani pięknie przez Dyrektora i fantastycznych młodych przewodników obejrzeliśmy   muzea. Ale po kolei.
Wzruszyła nas   tablica informująca skąd pomysł muzeum. Dzięki Marysi, która uwieczniła ją na zdjęciu, możemy to sobie przypomnieć.
Nie było czasu podziwiać Welu, pięknie meandrującej  rzeki, jak ktoś napisał, lidzbarskiej Krutyni, wśród urokliwej przyrody. Może za rok, może dwa?

Czas wracać do Lidzbarka. Precyzja jak w zegarku. Grupa seniorów niezwykle punktualna. Dzisiaj nie mają wiele ciężaru w plecakach. Tylko uśmiech, uśmiech, uśmiech!! Tylko empatia, radość i życzliwość! Tylko ciekawość i otwartość!
Piosenka, zachwyt, ale już wystarczy tego słodzenia!

Muzeum Pożarnictwa w Lidzbarku. Osobliwości! Historia i współczesność podają sobie ręce. Pięknie, z zaangażowaniem opowiada o eksponatach Pan Strażak.

Szkoda, że musimy ruszać dalej, na Górkę, do Groty. Jerzy opowiada o historii tego miejsca.

Mogliśmy także dzięki uprzejmości Pana G wejść do Kościoła Ewangelickiego, posłuchać opowieści o historii miejsca i ucieszyć się informacją, że nikt już w imię tzw. „tolerancji „nie niszczy tej świątyni.  Tak więc stoją obok siebie: Grota Najświętszej Marii Panny i Kościół Ewangelicki.

Stąd rozciąga się piękny widok na Jezioro Lidzbarskie, u którego brzegów powstała kawiarenka a tam pyszna kawa i spotkanie z Panem Wiceburmistrzem, który ucieszył nas prezentami. Spędził z nami trochę czasu, otwarty, energiczny, sympatyczny, pięknie promując swoje miasto, opowiadał o urokach okolicy, inwestycjach, wydarzeniach kulturalnych.

A zaraz potem niespodzianka kolejna!
Spacer meleksem po miasteczku.
Sennie rozpościera swoje ramiona
Lidzbark jak sosna pięknie rozłożona,
wabi zielenią brzęczących lip i świergotem ptaków
jak szelestem rozwijanych lizaków.
Kręci w głowie splotami uliczek,
starych, zadufanych w sobie kamieniczek.
Strzeże ich sławy wieża kościoła,
uczy historii, opowiada, turystów woła.
Tu Plac Hallera, tam ulica Tuwima,
Czego tu nie ma!
Plac sportowy, Lipowa, Akacjowa, Jarzębinowa,
a gdzie ulica Przemysłowa?
Poszukaj na mapie, odwiedź, niech się nie chowa.
Zegarmistrz, złotnik, kwiaciarz, tekstylia,
ogródek, w nim niejedna lilia.
Bruk lub bez bruku, asfalt z chodnikiem,
czy czeka także obiad z chłodnikiem?
Ludzie tu skromni, sercem ogromni.
Miasto spogląda z górki, z dolinki
i pokazuje swoje nowinki.
Jak nie pokochać miejsca takiego,
kiedy tu tyle, tyle dobrego!

W powietrzu wisi deszcz, ale niech spróbuje padać. Policzymy się z nim.
Idziemy na taras widokowy. Z góry miejsce nabiera dodatkowego uroku. Perspektywa. Błękit wody, ściana z   zieleni a potem dal, dal….
Uwieczniły ten moment nasze fotografki, Marysia, Hania, Grażyna, Bogusia i jeszcze inni.

Teraz jedziemy na punkt widokowy w Klonowie, a tam czeka na nas pani leśnik i opowiada niezwykle ciekawie, wyczerpująco o tym, co przed nami i za nami, czego  „okiem sokoła nie dojrzeć”, więc „wstań, unieś głowę, wsłuchaj się w słowa pieśni „o …legendzie tych miejsc.
Tutaj znowu muszę wrócić do riposty Hani Lesińskiej, która na liczne pytania, „a co ze sobą zabrać” odpowiedziała mimochodem: „walizki, proszę walizki zabrać”. Było dużo śmiechu.

Czas na Nadleśnictwo Klonowo, z niezwykłą bramą w kształcie odwróconej łodzi z symbolem drzewa, który to bardzo zaintrygował niektórych. Pan Leśniczy udawał zafrasowanego, kiedy poproszono o wyjaśnienia znaczenia symbolu, ale to tylko tak na potrzeby dramaturgii sytuacji, oczywiście, dobrze wiedział. Przepiękny obiekt, cudna przyroda, niezwykły gospodarz, przyjacielski, uśmiechnięty, dowcipny.
Było miło, dostaliśmy drobne upominki, ale najważniejsza była życzliwość ludzka.

A teraz finał finałów!

Ognisko w Szkółce Leśnej pod stylową wiatą z pięknie przygotowanymi specjałami masarstwa lidzbarskiego, kaszankami, kiełbaskami, z płonącym już ogniskiem, napojami, kawą, herbatą, nie zapomniano nawet o cukrze. To już detal. A potem ciasteczkowe medaliony wykonane własnoręcznie przez wnuczkę Jerzego, z napisem „Witamy w Lidzbarku”, przepięknie zapakowanymi, ze wstążeczkami niebiesko- żółtymi w barwach godła Lidzbarka – Jednorożca. Niezwykłe.

Dziękujemy darczyńcom, sponsorom, dziękujemy Jerzemu, dziękujemy naszym przewodnikom, dziękujemy pogodzie. Tak w ogóle! Bardzo dziękujemy.

Teraz spadł deszcz. A niech pada! Wracamy, zmęczeni fizycznie, ale wolni psychicznie!

W Lidzbarku jest tak pięknie, a ludzie potrafią być bezinteresowni.

Zostawiliśmy tam ogromne mrowisko najlepszych wspomnień. Tak miało być! Musimy ruszać dalej!   Elan vital! Pęd życia.   Refleksyjnego życia!
Wybaczcie dłużyzny, ale nie mogłam sobie odmówić naszej ulubionej anegdotki przywoływanej na każdej plenerowej, wyjazdowej sesji fotograficznej. „Ojej, jakie piękne to zdjęcie! Piękne! Szkoda, że tak mało widać!

Ona jest najlepszą puentą naszych doznań! Zgadzacie się?

Fot. Bogumiła Woźniak
Tekst: Wiesława Chmielewska

Nasze relacje: Aksamitny akordeon Marcina Wyrostka

Powiększ rozmiar tekstu

W niedzielne popołudnie 27 czerwca 2021 r. żar toruńskiej ulicy został ujarzmiony chłodem Jordanek.

Tylko pozornie.

Dlaczego?

To wszystko się zaraz wyjaśni.

Oto rozpoczął się koncert Marcin Wyrostek – Piazzzolla symfonicznie.

Wystąpili:
Marcin Wyrostek – akordeon /Toruńska Orkiestra Symfoniczna /Adam Banaszak /Agata Zając – dyrygent /- rezydent /Przemysław Draheim – prowadzenie.

W programie: A. Piazzolla, A. Vivaldi, W. Siemionow, M. Wyrostek.

Dlaczego A. Piazzola?

Kompozytor kochał tango, ale nie tradycyjne i dlatego tyle wysiłku i talentu włożył w jego modyfikację; kochał ludzi, tworzył dla wszystkich, bez barier, bez uprzedzeń. Kochał tango za to, że było rozmową skrywanych w sercu fantasmagorii, lęków i oczekiwań; jego nueve tanga mają forma ozdobną, barokową, są jak ta barokowa perła, dziwna, nieoszlifowana, o nieregularnym kształcie; by to uzyskać w muzyce przełożył je na kontrapunkty, zakłócenie rytmu, nagłe zwroty, ozdobniki, desonującą chromatykę; dzielnie wspierał je jazz, stąd melancholia, refleksyjność, smutek, różne brzmienia i tempa.

Ciszę i zadumę w Jordankach wielokrotnie przerywały

nagłe zrywy i upadki dźwięków, jęki i płacze instrumentów nadaremnie stawiający opór palcom muzyka. Akordeon wzdychał i krzyczał, a muzyk przymuszał go, jak pisze poeta do „gniewu i łez” (C.K. Norwid” Fortepian Chopina”) albo pieścił go delikatnie, by zapłakał rzewnie.

Tango to smutna rozmowa mężczyzny i kobiety, w których duszach gra latynoski rytm, europejska elegancja, namiętność, niespokojny, rwący się takt, bogata instrumentalistyka.

Pod palcami muzyka akordeonowe dźwięki kurczyły się, wiły, otulały je skrzypcowe struny, a zręczne ręce artysty wylatywały dźwiękami w ciszę upalnego popołudnia lub przypominały trzepot skrzydeł  motyla, spod których  leciał srebrzysty pył, lśniące strzępki dźwięku,  przebijające się  przez kurtynę ciszy.            Słuchaczy ogarniało to wzruszenie , to znów zdumienie, że  emocje duszy dostały kształt w „mowie dźwiękiem nazwanej” i mogą wreszcie ”muzycznymi  słowami” nazwać    dźwięki duszy, harmonię lub dysonans w świecie.

Przedziwne.

Inne serca , nasze,  słuchały  o życiu  bluesem  zmęczonym, o tęsknocie   wygranej na  skrzypcach, o wiejącym     wietrze, gwarze  ulicy, o płaczu, złości ciemnej   nocy , zielonym  kurzu na rzęsach drzew.

Spod smyków orkiestry  leciały  gwiazdy,  bukiety róż, namiętne pocałunki, koszmary nocy.

Przeraził nas  tupot strun po schodach, palców po klawiszach. W muzyce była ciemność i  jasność, modlitwa , wiara,  jak powiedział poeta”stała się „spiżarnią” pełną słodkich i jednocześnie, gorzkich migdałów.

1. Liebert w „Muzyce porannej ” pisze , iż było tak jakby  „Ptaki błękit z gardziołków kroplami lały w ciszę”.

Ale było też  tak, że  muzyka wariowała, wirowała, pieniła  się pod palcami, rosła jak balonik i pękała z   hukiem jak rzucony granat,  niosąc dym i przerażenie, była piorunem i aksamitem balowej sukni.

Niezwykłe! Niezwykłe!

Wiesława Chmielewska

Dziennikarka MYwToruniu.pl



Urodziłam się na Mazowieckiej Równinie, a w moim oknie, jak pisał poeta,  „pole i topole”. Skończyłam jakieś szkoły (nawet wyższe), wiedziona sercem znalazłam się na pięknej ziemi mazurskiej, by ostatecznie, zupełnie niedawno, zamieszkać w Toruniu. Mam zasadę, która brzmi (słowa poety): „Nie bądź pewny, że masz czas, bo pewność niepewna”. Wiele „robiłam” w życiu dla innych, mniej dla siebie i chciałabym, by tak pozostało. Fascynuje mnie „gotyk na dotyk”, lubię ludzi, kocham najbliższych.

Naszym piórem: Wędrówki Rodzinne z PTTK

Powiększ rozmiar tekstu

Wędrówki Rodzinne z PTTK
26 czerwca 2021 r.

Wędrówka odbyła się na trasie: Toruń-MZK Olimpijska – drogami Lasów Bielawskich – Małgorzatowo – Lampusz – Białe Góry – Złotoria – Kaszczorek (Festiwal Drwęcy).

Długość trasy ok. 9 km.

Prowadzącym był honorowy przodownik turystyki pieszej Tadeusz Perlik, a w wędrówce uczestniczyły 24 osoby.

WR odbyła się z zachowaniem wszelkich obowiązujących zasad bezpieczeństwa poruszania się podczas Covidu-19.

Krajoznawczy opis wycieczki:
Uczestnicy WR wspomagani przez panie z Kamienicy Inicjatyw spotkali się na pętli MZK przy ul. Olimpijskiej na osiedlu „Na Skarpie” w Toruniu. Na starcie prowadzący Kol. Tadeusz Perlik przypomniał o jubileuszowym roku 100-lecia OM PTTK im. M. Sydowa w Toruniu jaki obecnie trwa oraz o imprezach turystycznych które mają go upamiętnić. Przy pięknej słonecznej pogodzie grupa pomaszerowała Lasami Bielawskimi przez Małgorzatowo, Lampusz do Białych Gór.
Na postojach prowadzący przeprowadzał mini konkursy z wiedzy o OM PTTK i jego działalności, za dobre odpowiedzi wręczał upominki-wydawnictwa turystyczne ufundowane przez PTTK.
Tradycyjnie też uczestnicy WR zostali poczęstowani cukierkami tym razem przez solenizanta Pawła. Na obozowisku w Białych Górach grupa mogła zaobserwować przygotowania pojazdów „Do spływu na byle czym”. Wyprzedzając uczestników spływu grupa udała się do Złotorii na drewniany most by móc zaobserwować „z góry” zmagania pojazdów na rzece Drwęcy. Po ich przepłynięciu udaliśmy się do Kaszczorka na „Przystanek Wygoda” – miejsce tegorocznego Festiwalu Drwęcy. Grupa włączyła się w atrakcje festiwalowe nie omijając namiotu, w którym wydawano grochówkę, na którą wszyscy się „załapali”. Dla łasuchów były serwowane gofry i różnego rodzaju ciasta oraz różne smakołyki. Oklaskiwaliśmy najlepsze załogi spływu a z najbardziej malowniczą grupą Smerfów zrobiliśmy sobie fotografie. Oglądaliśmy popisy motocrossowe oraz z ekscytacją kolekcję motocykli Klubu „Wolne Orły”. Pełni wrażeń i rozleniwieni po obżarstwie grupa nie była w stanie kontynuować dalszej wędrówki i zakończyła ją w Kaszczorku, skąd powróciła do Torunia autobusem MZK.

Opracował: Tadeusz Perlik

Foto: Tadeusz Perlik
01 – Na Skarpie: wymarsz grupy
02 – Lasy Bielawskie: przemarsz grupy
03 – ok. Małgorzatowa: odpoczynek grupy
04 – ok. Małgorzatowa: odpoczynek grupy
05 – Małgorzatowo: przemarsz grupy
06 – Lampusz: drugi postój uczestników
07 – Grupę prowadzi Tadeusz Perlik
08 – Przemarsz nad Drwęcą
09 – Złotoria: oczekiwanie na spływ pojazdów
10 – Drwęca: spływ na byle czym – 1 załoga
11 – Złotoria: kibice spływu na mostku
12 – Drwęca: spływ na byle czym – 2 załoga
13 – Kaszczorek: Festiwal Drwęcy ‘2021
14 – Kaszczorek: Festiwal Drwęcy – po grochówkę
15 – Kaszczorek: Festiwal Drwęcy – po grochówkę
16 – Kaszczorek: Festiwal Drwęcy – ogłaszanie wyników
17 – Festiwal Drwęcy: wspólna fotografia ze Smerfami
18 – Panie wśród motocykli „Wolnych Orłów”

Tadeusz Perlik

Nasze recenzje: „Moja cudowna Wanda” oraz „Śniegu już nigdy nie będzie”

Powiększ rozmiar tekstu

Rozpoczął się Tofifest!

Wreszcie, jest lato, słońce i festiwal.

Dzisiaj obejrzałam film „Śniegu już nigdy nie będzie” w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej według scenariusza Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta. Film jest dramatem / komedią.

Odtwórcy ról to:
Maja Ostaszewska/ Maria,
Agata Kulesza/ Ewa
Alec Utgoff/ Żenia
Andrzej Chyra/ żołnierz
Weronika Rosati/ Wiki
Katarzyna Figura/ miłośniczka buldogów
Łukasz Simlat/ mąż Wiki
Krzysztof Czeczot / mąż Marii

Tytuł metafora.

Oglądamy historię Żeni, przybysza ze Wschodu, wyłania się z mrocznego lasu niczym duch i niesie ze sobą tajemniczy przedmiot, który okaże się wkrótce prozaicznym łóżkiem do masażu.

Poznajemy także kilkoro mieszkańców zasobnego osiedla, właścicieli luksusowych domów, za chroniącym je przed blokowiskami wysokim murem. Mamy wrażenie, że zostały sklonowane, jeden kopią drugiego, synonimy luksusu. W tych willach ludzie różni fizycznie, bardzo podobni osobowościowo. Nuworysze, zamożna klasa średnia, przekonana, iż wyróżnia ją fakt posiadania pieniędzy i życie w luksusie. Doświadczają jednak tych samych emocji, co biedniejsi, nie są szczęśliwi, piją, by zapomnieć, zdradzają, uprawiają jogging, jeżdżą eleganckimi samochodami, prowadzą stereotypowe rozmowy, zblazowani, znudzeni, sięgają po narkotyki i inne używki.

W to środowisko wchodzi Żenia, masażysta ze Wschodu.
Przystojny, o nieprzeniknionym wzroku, którym sięga do duszy, o rękach, które leczą, hipnotyzer, uspokaja i w swoje ręce zbiera obcą, złą energię, która niszczy duszę i ciało masowanych. Spokojny, nieprzenikniony mag, terapeuta, prawie czarodziej. Przeżywa traumy z dzieciństwa, bezradność wobec choroby matki, wykorzystuje zdolności paranormalne, przesuwa szklanki, czasami mówi jak poeta.

W tym filmie Szumowska łączy sceny oniryczne z realistycznymi, maluje światłem i to światło w niezwykły sposób wydobywa, albo z mroku, albo z cienia detale i kolory.

Generalnie film operuje chłodną zielenią, fioletem, bielą, ograniczoną ilością rekwizytów.
Każda prawie przestrzeń, w której dzieje się akcja filmu, pocięta jest kratkami okien lub kwadratami szyb, drzwi, jakby to miejsce pełne blichtru, czasami estetycznego smaku, luksusowe było jednak przede wszystkim, więzieniem.

Czasami komizm graniczy z tragizmem, obserwujemy niejednorodność stylistyczną wypowiedzi, padają brutalizmy, np.  „zdzira” w ustach dziecka zwracającego się do matki, pseudo wywody intelektualistów obok wulgaryzmów albo filozoficzne refleksje zblazowanych pozerek obok banałów jeszcze większych.

Film trudny, wielowymiarowy, łączący subtelne nastroje, oniryczne wizje, ulotne, metaforyczne obrazy obok tych realistycznych, nasyconych prozą życia.

Film ma nas przekonać, że śniegu już nigdy nie będzie, coś bezpowrotnie odeszło, to co naturalne zostało utracone. Zagubiło się w tym cywilizacyjnym biegu i prowadzi do utraty darowanego raju, stad powrót do odwiecznego przekonania, że ojciec ma wybudować dom i posadzić drzewo, nauczyć troski o naturę, nie niszczyć jej cykliczności.

Różne nastroje, zderzenie komizmu sytuacji i komizmu słownego z dramatem śmierci, bezradnością, stereotypów z wolnością w myśleniu, różnych ekspresji w grze aktorskiej czyni ten film naprawdę interesującym.

Trudne, poetyckie kino, niezwykła funkcja światła, aktualność, powściągliwość, ascetyczność gry Aleca Utgoffa i przesadna ekspresyjność Katarzyny Figury, doskonałe aktorstwo Mai Ostaszewskiej to niewątpliwie walory filmu.
Warto zobaczyć.

Drugim, równie interesującym filmem tego dnia był „Moja cudowna Wanda”. Film ze świetną rolą Agnieszki Grochowskiej, w reżyserii Bettina Oberli, produkcji szwajcarskiej.

Obok Agnieszki w filmie wystąpili:
Martwe Keller, Andre Jung, Cezary Pazura.

Młoda matka dwójki dzieci Wanda jedzie do bogatego domu do Szwajcarii, by opiekować się tam starszym, niesprawnym mężczyzną, by zarobić na utrzymanie rodziny w Polsce. Jest doskonałą pielęgniarką, ale też sprząta, gotuje, dyskretnie uczestniczy w życiu rodziny Wegmeister- Gloor, rozkochuje w sobie pełnego dziecięcej nieporadności i roztargnienia George’a i wiekowego Josefa. Za pieniądze uprawia seks z podopiecznym, dla niej jest to nic nie znaczący akt, tylko szansa na zarobienie dodatkowych pieniędzy. Wyjeżdża, wraca, tworzą się komiczne i dramatyczne sytuacje, potrafi twardo negocjować warunki, kiedy przybywa jej obowiązków.

Niezwykłe są obrazy pokazujące piękno ziemi, a woda pełni, jak zawsze, funkcję oczyszczającą. Wanda poranną kąpielą zmywa z siebie brudy nocy. Ciąża Wandy komplikuje życie rodziny, ale pozwala zobaczyć rzeczywiste relacje między domownikami, dostrzec pozorność więzów rodzinnych, chciwość i bezwzględność.

Punktem kulminacyjnym filmu jest scena, w której wyjaśniają się wszystkie skrzętnie ukrywane tajemnice rodziny: niepłodność matki, córki, ich dramaty, niedokończone studia, kłamstwa.

Wali się mit szczęśliwej rodziny, bowiem łączą ją tylko pieniądze, firma i nic, poza tym. Warto zobaczyć doskonałą grę Agnieszki Grochowskiej, różnorodność emocji, które targają bohaterami, pomyśleć nad problemem adopcji, poczuciem wyższości wobec innych.

Wiesława Chmielewska

Dziennikarka MYwToruniu.pl



Urodziłam się na Mazowieckiej Równinie, a w moim oknie, jak pisał poeta,  „pole i topole”. Skończyłam jakieś szkoły (nawet wyższe), wiedziona sercem znalazłam się na pięknej ziemi mazurskiej, by ostatecznie, zupełnie niedawno, zamieszkać w Toruniu. Mam zasadę, która brzmi (słowa poety): „Nie bądź pewny, że masz czas, bo pewność niepewna”. Wiele „robiłam” w życiu dla innych, mniej dla siebie i chciałabym, by tak pozostało. Fascynuje mnie „gotyk na dotyk”, lubię ludzi, kocham najbliższych.

Wakacyjny kiermasz książek muzealnych

Powiększ rozmiar tekstu

9 lipca w godzinach 10:00-18:00 zapraszamy na wakacyjny kiermasz książek muzealnych, który odbędzie się na dziedzińcu Ratusza Staromiejskiego (w przypadku kiepskiej pogody zostanie ulokowany w środku Ratusza).

W sprzedaży znajdzie się ponad 100 tytułów o tematyce historycznej, artystycznej, podróżniczej, książki edukacyjne dla dzieci, albumy, katalogi wystaw, prace monograficzne itp. Ceny zaczynają się już od 2 złotych. Przy większych zakupach przewidziano zniżki i gratisy.

Kiermasz będzie też okazją, by zdobyć (jako gratis) książki „Straty wojenne Muzeum Okręgowego w Toruniu w świetle dokumentacji ikonograficznej i archiwalnej” oraz „Kolekcja Archeologiczna Muzeum Towarzystwa Naukowego w Toruniu w zbiorach Muzeum Okręgowego w Toruniu” (na co dzień niedostępne w sprzedaży).

Spośród wszystkich osób, które wezmą udział w kiermaszu rozlosujemy nagrody. Nagrodą główną jest katalog „Galeria malarstwa i rzeźby polskiej od końca XVIII wieku do początku XXI wieku w Muzeum Okręgowym w Toruniu” autorstwa Anny Kroplewskiej-Gajewskiej oraz wejściówki do muzeum.

Naszym piórem: Historia łączy – dwa miasta Toruń i Lidzbark Welski

Powiększ rozmiar tekstu

Znamy powiedzenie – „wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”, ale moja droga prowadzi do Torunia. Dlaczego? Sentyment do Torunia rodził się przez wiele lat.

Ojciec, kiedy wyjeżdżał w sprawach zawodowych, często zabierał mnie w podróż pociągiem do Torunia. Jako mały chłopiec pamiętam z tego okresu „Legendę o flisaku, Legendę o baszcie, która górowała nad murami obronnymi miasta i Wisłą” i skąd wzięła się nazwa Toruń. Poznałem w tamtych latach – Ratusz Staromiejski, Krzywą Wieżę, mury obronne, no i oczywiście pomnik M. Kopernika. Pamiętam dobrze tramwaje na ul. Szerokiej i smakowite pierniki toruńskie. Łączy mnie przez wiele następnych lat dorastania wiele wspomnień.

Historycznie

W 1746 r. doszło do ogromnej tragedii w Lidzbarku. W wyniku pożaru spłonął w całości drewniany kościół pw. św. Wojciecha. Pozostały po nim zaledwie same fundamenty. Zniszczone zostało również niemalże całe miasto. Straszliwy kataklizm nie powstrzymał wiernych od działania. Postanowili oni wybudować nową, murowaną świątynię. Wysiłkiem wszystkich katolików już w 1752 r. kościół pw. św. Wojciecha został oddany do użytku.

Po pierwszym rozbiorze Polski – w 1772 r. Lidzbark został wcielony do Prus i w jego granicach był aż do 1920 r. Wyjątkiem były lata 1807 – 1815, gdy oba miasta wchodziły w skład Księstwa Warszawskiego.

Okres pod zaborem pruski odznaczał się masowym atakiem na wszystko co polskie lub z Polską związane – od nazw ulic, po oświatę i kulturę. W dziedzinie gospodarczej II połowa XIX w. charakteryzowała się szybkim rozwojem.

Okres międzywojenny

Losy naszych miast zmieniły się dopiero w 1920 r., roku powrotu naszych miast do Macierzy.

1 sierpnia 1919 r. Sejm Ustawodawczy w Warszawie zatwierdził ustawy dotyczące organizacji i zarządu byłej dzielnicy pruskiej. Utworzono województwo pomorskie ze stolicą w Toruniu. W jego skład wszedł także Lidzbark i okolice. Zaczęto tworzyć Urząd Wojewódzki Pomorski, a 17 października 1919 r. pierwszym wojewodą został Stefan Łaszewski.

Po powrocie do Polski Lidzbark administracyjnie należał do powiatu brodnickiego. Gmina składała się z 6 wójtostw i 36 miejscowości. W 1921 r. Lidzbark zamieszkiwało 3325 osób, w tym: Polaków 3151, Niemców 114 i 60 Żydów.

Najwyższą władzą samorządową Lidzbarka była Rada Miejska. Jej organem wykonawczym był Zarząd Miasta (Magistrat), kierowany przez burmistrza posiadającego wiele kompetencji. W latach 1920-1939 funkcję burmistrza pełnili: Leon Pluciński, Ignacy Dziewierzyński, Stanisław Ozorowski, Józef Paschwe, Maksymilian Rochon, Sylwester Parzybok.

Możemy także mówić o ścisłych związkach miast w zakresie oświaty. Szkoły znajdujące się na terenie lidzbarskiej gminy, podlegały pod kontrolę inspektora w Brodnicy oraz kuratora w Toruniu. 26 sierpnia 1924 r. na podstawie rozporządzenia ministra WRiOP oraz kuratorium w Toruniu szkołę powszechną w Lidzbarku przekształcono na 7-klasową z dniem 1 września 1924 r., z następującymi przedmiotami: religia, j. polski, j. francuski, rachunki, przyroda, historia, rysunki, śpiew, gimnastyka, robótki ręczne. Do szkoły uczęszczało 453 uczniów.

Na terenie miasta działały także organizacje i stowarzyszenia społeczne, do których należały m.in.: Towarzystwo Gimnastyczne Sokół, Klub sportowy, Związek Harcerstwa Polskiego, Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej, Kurkowe Bractwo Strzeleckie, Towarzystwo Śpiewu św. Cecylii, Ochotnicza Straż Pożarna, Towarzystwo Powstańców i Wojaków.

Przedstawione fakty historyczne stanowią zaledwie niewielki fragment związków, jakie istniały na przestrzeni wieków między Lidzbarkiem a Toruniem. Są raczej zachętą do poszerzenia tych wiadomości i poznania współczesnego Lidzbarka.

O związkach Lidzbarka z Toruniem mogą świadczyć także archiwa toruńskie, w których to znajduje się wiele wiadomości z dziejów Lidzbarka, chociażby w Archiwum Państwowym w Toruniu, w Archiwum Akt Dawnych Diecezji Toruńskiej. Obecnie historyczne ślady powiązań Torunia z Lidzbarkiem stanowi Diecezja Toruńska, która wpisuje się w granice ziemi chełmińskiej i michałowskiej. Śladem nowych połączeń jest także Górznieńsko-Lidzbarski Park Krajobrazowy. Wiele związków z Toruniem ma Lidzbark przez młodzież studiującą na UMK. Jako ciekawostkę podam, że urodzony w Lidzbarku w 1936 r. Michał Rozwadowski był prorektorem UMK.

Myślę, że obecni włodarze Lidzbarka – Pan burmistrz Maciej Sitarek i jego zastępca Pan Janusz Bielecki godnie reprezentują nasze miasto i dbają o jego rozwój. Chętnie goszczą każdych przyjezdnych na terenie miasta i gminy. W pewnym stopniu realizują także zamierzenia burmistrza Parzyboka.

Ja osobiście też zapraszam mieszkańców Torunia do odwiedzin Lidzbarka, służąc pomocą w tym zakresie.

Jerzy Krukowski

Bibliografia:

  1. Dzimira M. „Lidzbark Welski, dzieje miasta 1920-1933”, Lidzbark 2014.
  2. Dzimira M. „Historia Lidzbarka 1301-2011. Tajemnice i ciekawostki”, Lidzbark 2012.
  3. Dzimira M. „660-lecie kościoła świętego Wojciecha w Lidzbarku”, Lidzbark 2010.
  4. Skibicki F. „Lidzbark naszych przodków”, Lidzbark 2014.
  5. Rzeszutko E. i Z. „Lidzbark w obrazach historią i słowem lekko powiązanych”, Lidzbark 2016.
  6. Biuletyn 2021, lidzbark.pl
  7. pl

Naszym piórem: spotkanie z Krystianem Wierzchowskim

Powiększ rozmiar tekstu

W Toruniu w restauracji „Mistrz i Małgorzata” odbywają się cykliczne spotkania artystów organizowane przez agAT grupę Atelier Toruń. Grupa ta rozpoczęła działalność w 2018 roku. Jej ideą jest promowanie artystów oraz różnych form artystycznego wyrazu.

W dniu 21 czerwca 2021 roku odbyło się spotkanie z Krystianem Wierzchowskim, zdobione czytaniem fragmentów powieści „Mistrz i Małgorzata” Michaiła Bułhakowa przez członków grupy agAT.

Pan Krystian Wierzchowski to wspaniały muzyk, multiinstrumentalista, wokalista i poeta. Już od wczesnego dzieciństwa interesował się muzyką. Nie znając nut sam aranżuje utwory do pisanych przez siebie tekstów. Gra to co czuje serce i dyktuje dusza, od coverów po autorskie utwory. Lubi klimat delikatnego akustycznego balladowego grania do całkiem zdecydowanego bluesowego i rockowego brzmienia. Fascynuje go gra na żywo oraz kontakt z publicznością.

Pan Krystian pochodzi z Grudziądza. Obecnie mieszka w Toruniu, w którym jak mówi „daje się oddychać artystom, gdzie samo przebywanie na ulicy Szerokiej daje złapać tak piękną kakofonię dźwięków”.

To uzdolniony instrumentalista, który gra na instrumentach klawiszowych, akordeonie, gitarze akustycznej oraz basowej.
W swojej twórczości opisuje rzeczywistość, marzenia, pragnienia oraz tęsknoty do minionych lat. Inspiruje go muzyka Marka Dyjaka, Piotra Bukartyka oraz mistrza Zbigniewa Wodeckiego. Współpracuje z wieloma zespołami muzycznymi.

Pan Krystian Wierzchowski otrzymał stypendium miasta Torunia w dziedzinie kultury na II-gie półrocze 2021 rok. To umożliwi Mu wydanie jego autorskiej płyty. To bardzo wrażliwy artysta, oto jego niektóre teksty piosenek.

NIEMY KRZYK

Tysiące myśli, z których wybrać dzisiaj mam
Nie raz stawiałem życie na jedną z talii kart
Czy los przegrany jest, gdy odejść nie masz gdzie
Nie zawsze robisz to czego właśnie chcesz

Bo w głowie strach łzami z oczu lęk
Nienawiść serca czuję ciała gniew
Gdy brak odwrotu nie pozwoli odejść w cień
To co się stało decyzją własną jest

Ref
Brak powietrza czuję duszę się
Ja tak dłużej nie chcę żyć tak nie
W złotej klatce nie dam zamknąć się
Gniew, płacz, strach i lęk

Płyną z prądem los, kiedy w oczy zawiał wiatr
Myśl, że to był sen obłudą stała się
KIEDY ZAKOCHANIE ZMIENIA SIĘ W MIŁOŚĆ?

Białą różę jak Ciebie w swych ramionach mam
niby zwykły kwiat, a tak wiele znaczeń
często mi się śnisz jak z tamtych lat
uśmiechnięta twarz i róży kwiat
tak niewinna jak rosy ślad
ja czekam tu wciąż

Nie dałem rady uciec, zapomnieć ten czas
wymazać z myśli tak głęboki serca uśmiech

Wspomnień nie zatarł czas nie działa tak
choć we mnie głęboko jest ten życia dar
drogi dwie i gdzie tu sen życia gra
ja czekam tu wciąż

Rzuć wszystko i ze mną chodź nie bój się
życie tak piękne jest, gdy jesteś przy mnie
z domu wyjdź zatrzaśnij drzwi i nie martw się
sprzyja nam los

 

Maria Domarecka

Dziennikarka MYwToruniu.pl



O sobie:

Pochodzę z Pomorza. W Toruniu mieszkam kilkadziesiąt lat.
Pomimo wykształcenia ekonomicznego, największą moją pasją to malarstwo i poezja.
Maluję obrazy i piszę wiersze. Biorę udział w licznych wystawach i wernisażach malarskich  oraz w konkursach poetyckich. Chodzę na zajęcia na TUTW. Moje motto to: „Chcesz mieć tęczę, musisz pogodzić się z burzą”