Artystyczne biogramy: Maria Teresa Domarecka – malująca poetka

Powiększ rozmiar tekstu

Maria Teresa Domarecka spełnia się w dwóch artystycznych dziedzinach tj. w malarstwie i w poezji. Nie wiem, czy jest bardziej poetką czy malarką?

Potrafi słowem namalować przejmująco emocje i świat, a malowaniem opisać poetycko, wzruszający lub intrygujący, zatrzymany czas widziany oczami artystki.

Poza tym, jest dziennikarką portalu internetowego MY w Toruniu. Od kilkudziesięciu lat pełni funkcję ławnika w Sądzie Okręgowym w Toruniu. Zawsze chętnie uczestniczy w wydarzeniach kulturalnych i oświatowych. Często oddaje swoje obrazy na aukcje, aby wspierać szczytne cele.

W 2018 roku napisała nową legendę toruńską pt. „Anioł, który uratował z nędzy mieszkańców Torunia”.

A tak na marginesie, w ubiegłym stuleciu malowała bajkowe historyjki na ścianach toruńskich przedszkoli.


Pani Mario, co może Pani powiedzieć nam o sobie?

Urodziłam się na Pomorzu Zachodnim, lecz od kilkudziesięciu lat mieszkam w Toruniu.  Mam męża Wiesława, dwójkę dzieci- córkę i syna oraz wnuki: Zuzię i Łukasza.

Pomimo, że mam wykształcenie ekonomiczne, największą moją pasją jest poezja i malarstwo. Pracowałam w różnych instytucjach i zakładach pracy. Obecnie jestem na emeryturze. Duży wpływ na moją wrażliwość wywarło dzieciństwo. Mama zapracowana, ojciec skupiał się na swoich potrzebach. Już będąc dzieckiem organizowałam swoje „wystawy malarskie’. Niestety pomimo chęci rozwijania się profesjonalnie w kierunku sztuki, nie było to możliwe.

 

Gdzie szukała Pani inspiracji swojej artystycznej działalności?

Malarstwo i poezja towarzyszą mi od dzieciństwa. Inspirację stanowi samo życie i otaczająca nas przyroda. Często piszę wiersz do namalowanego przeze mnie obrazu lub odwrotnie maluję do napisanego wiersza. Piszę o emocjach, przeżyciach i doświadczeniach, o tym co mam w danej chwili w sercu, co mi w duszy gra. Obserwuję też ludzi i wyczuwam ich emocje, które służą mi za temat wiersza. Poezja i malarstwo to poczucie wyrażania siebie. Jest to sfera, bez której nie mogę sobie wyobrazić życia. Czyni człowieka wrażliwym na różne aspekty egzystencji i nadaje mu sens.

Historia malarstwa jest prawie tak samo stara jak historia ludzkości. Od zawsze towarzyszy człowiekowi, a przynajmniej od momentu, gdy uświadomił sobie drzemiące w nim potrzeby ekspresji. Zawarłam to w wierszu Wędrowanie z farbami, oto jego fragment:

 

Czy pamiętacie wyprawę naszą
ze sztalugami na plener
szkice obrazów gwiazdami gaszą
namalowany też baner

Tam piękne słonko co rano wstaje
zagląda w oczy malarzom
tam trawy błyszczą i lśnią ruczaje
kwiaty ze sobą też gwarzą

To moja radość i moja pasja
wędrować razem z poezją
malować pejzaż, życia impresja
podsumowanie finezja

 

Uczestniczyła Pani w wielu plenerach, malując pejzaże, przyrodę, wzorem są mistrzowie. Których malarzy ceni Pani najbardziej i dlaczego? 

Jestem zachwycona malarstwem postimpresjonizmu, o różnych kierunkach. Vincenta van Goga pokochałam robiąc kopie jego dzieł, wpatrując się w każdy centymetr kwadratowy płótna licząc kreski, rozpoznając barwy. Sprawia mi to dużą satysfakcję i radość. Najbardziej fascynuje mnie surrealistyczny kierunek w sztuce, reprezentowany przez Salvadora Dali. To intelektualne rozmyślanie agresywne. Surrealizm jak poezja, to motyw słodkich kłamstw na płótnie czterech wersów. Obrazy surrealistyczne wciągają widza w świat malarza, wzruszają i zmuszają do refleksji.

 

W jaki sposób uczyła się Pani malowania?

Po drodze życia różne były koleje mojej edukacji.  Dużo czytałam, uczyłam się jak malować, jakimi technikami. Po przeprowadzeniu się z rodziną do Torunia trafiłam do Toruńskiego Towarzystwa Kultury, w którym działało koło Artystów Nieprofesjonalnych. Zajęcia malarskie prowadził -wspomniany przez koleżankę Władzię- malarz artysta śp. Marian Nicewicz.

Szlifowałam tam moje umiejętności poprzez podpowiedzi koleżanek i uwagi naszego Profesora.

Pamiętam jego powiedzonko, oceniając obraz często mawiał „o koński paznokieć”, czyli- prawie dobrze. Uczyłam się tam również batiku (malowanie woskiem na płótnie). Po śmierci mentora grupa nasza została bez prowadzącego. Częste wyjazdy na plenery malarskie spowodowały wytworzenie silnych więzi emocjonalnych między malarzami.

Postanowiliśmy pośród siebie wybrać przewodniczącą. Jest to do dzisiaj nasza szefowa Anna Geldalska. Z czasem przyjęło nas Towarzystwo Przyjaciół Dzieci w Toruniu i tam udostępniono nam lokum.  Do koła Toruńskich Malarzy Nieprofesjonalnych należę kilkadziesiąt lat.

Ostatnie cztery lata uczęszczam na zajęcia malarskie i poetyckie w TUTW. Tam w grupie „Kolorowe Impresje”, mentorem moim jest profesor Maria Serwińska-Guttfeld, a kierownikiem grupy, moja rozmówczyni (Henryka Piekarska). Rozwijam tu swój kunszt malarski i aktywnie uczestniczę w plenerach malarskich.

 

W jakich wystawach malarskich miała Pani okazję uczestniczyć?

Podczas mojej drogi malarskiej miałam liczne wystawy i wernisaże, a między innymi:

– Indywidualną w Wyższej Szkole Bankowej oraz w Książnicy Kopernikańskiej w Toruniu,
– Zbiorowe wystawy w Domu Muz, Dwórze Artusa, WOAK-u, Książnicy Kopernikańskiej oraz na UMK w Toruniu.

Poza Toruniem, byłam zapraszana ze swoimi obrazami między innymi do następujących ośrodków:

– Miejskie Centrum Kultury w Aleksandrowie Kujawskim (dwukrotnie),
– Młodzieżowe Centrum Kultury w Skierniewicach (dwukrotnie),
– Biblioteka Publiczna we Włocławku,
– Wojewódzki Ośrodek Kultury w Bydgoszczy.

 

Jakie znaczenie ma dla Pani malowanie?

Malarstwo dla mnie to balsam dla duszy. Malując, zamykam się w swoim świecie.

Nic mnie nie interesuje poza pociągnięciami pędzlem, odcieniami barw oraz zapachem terpentyny.

Są to środki wyrazu artystycznego, za których pomocą wyrażam swoje fantazje.

William Wharton w książce pt. „Spóźnieni kochankowie” pięknie opisuje proces malowania, czym jest dla malarza zapach farb olejnych i terpentyny. Podczas malowania słucham różnej muzyki, najczęściej Beethovena. Jego V symfonia pomaga mi namalować myśli oraz uwolnić krzyk duszy.

Od kilkunastu lat mam stronę internetową. Zapraszam na spacer po galerii www.galeriamalarska.pl.

 

Jakie stosuje Pani techniki malarskie?

Zależy to od sytuacji i mojego nastroju. Wprawdzie od razu zaczęłam malować farbami olejnymi. Następnie interesowała mnie tempera oraz akryl. Może dlatego, że farby te szybko schną. Jednak ostatecznie stwierdziłam, że najbardziej lubię olej. W porze zimowej najczęściej maluję akwarelą.

Ostatnio jestem urzeczona techniką rozlewania farb – pouring painting. Pomimo tego, że jest nieekonomiczna i mało przewidywalna, potrafi wyłonić pokaźny ogień entuzjazmu, ożywić duszę i… nieźle wciąga.

 

Przejdźmy zatem do drugiej pasji artystycznej. Czym jest dla Pani dzisiaj poezja?

Poezja jest jak moje ulubione malarstwo surrealistyczne, wszystko co w niej przeczytasz nie jest tym czym okazuje się być na początku. Kolejne wersy wiersza zaskakują cię nową interpretacją. Dodatkowy aspekt dnia dzisiejszego, to dramatyczny czas pandemii, który spowodował, że bardziej pochyliłam się nad pisaniem poezji. Poezję do szuflady pisałam już w szkole średniej. Wówczas, w czasach młodości traktowałam ją jak pamiętnik. Jednak im więcej pisałam i czytałam, tym poezja moja stawała się bardziej dojrzała.

Poezja to wena, natchnienie, iskra boża oraz rzemiosło, które trzeba ciągle rozwijać.

Często wzrusza, przeraża, zachwyca, niepokoi, poucza, nudzi a czasem odpycha.

Nieraz zakodowane są w niej jakieś znaczenia, wówczas trzeba odnaleźć szyfr-słowo klucz.

Jestem uzależniona od poezji – tak to jest mój nałóg i moja wena, jak w wierszu:

 

WENA 

Trafiasz o świcie w oczy moje śpiące
sen letniej nocy w miłosnym wydaniu
zapisujesz tak, że słowa gorące
kwitną też w cieniu

Wyjmujesz skrycie z poetów kieszeni
radość, ból, rozpacz, zapisujesz w wersy
piękną klasyką układasz bukiety
słowami srebrzy

Z tobą żyć lepiej przyjaciółko moja
ta proza życia pisana zgłoskami
na czystej karcie to moja obrona
przed naciskami

 

A jak teraz, w czasie izolacji przed Covidem-19 i utrudnionych możliwości spotykania się w gronie poetów, radzi sobie Pani z tworzeniem poezji?  

U wielu ludzi, tak jest też u mnie, czas który spędziłam w odosobnieniu w swoim mieszkaniu, pozwolił mi zatrzymać pęd życia, spojrzeć w głąb siebie. Zostały zamknięte ośrodki kulturalne, a tym samym odwołane zajęcia. Życie moje z konieczności przeniosło się do Internetu. Zaczęłam umieszczać swoje wiersze na portalach internetowych, w grupach poetyckich. Tu doszlifowałam pisanie klasyki.  Biorę udział w warsztatach i konkursach literackich, w których odnoszę sukcesy.

Otrzymałam kilka nagród Grand Prix, I, II, III miejsc oraz wyróżnień. Prowadziłam także poetyckie warsztaty jako moderator wyznaczony przez administratora.

Serdecznie gratuluję w imieniu redakcji Portalu Internetowego My Toruniu. To piękne osiągnięcia promujące Toruń na forum internetowym. Jaka jest Pani ulubiona tematyka wierszy i jakie formy techniki stosuje Pani najczęściej?

Tematyka moich wierszy jest różnorodna. Zależy co chcę przekazać czytelnikowi. Czy to refleksja, wspomnienia, wizja, zwrot do kogoś, wyznanie, prośba, apel czy opis. Piszę wiersze białe, wolne oraz formą klasyki. Oto niektóre z nich:

 

POEZJA MOJA 

Na własne uszy słyszę, jak przemawia
zgłoskami dźwięku tuląc mnie do siebie
tańcem piszę wers dźwiękiem podpowiada
poezja w klubie

Przenikasz ciało pożądasz ust moich
jesteś posłańcem weny mego ducha
światłem, natchnieniem, sersa myśli nagich
poezja ciała

Gdy mam pytanie, otwierasz drzwi nocy
pięciozgłoskowym wierszem nawiedzasz sny
stajesz przede mną z lipogramem mocy
poezja to my

 

SONET DLA MOICH DZIECI

Chciałabym dotknąć słowem wasze dusze
wersami wiersza rozweselić żałość
poezją odkryć, wrażliwość serc wzruszeń

Jest takie miejsce, gdzie gorąca miłość
dziećmi się liczy w zaciszu rodziny
darem od Boga zesłana zażyłość

Czerwcowe dzionki, kwiatem obrodziły
dla dzieci święta mgiełką bogacone
gwiazdeczką z nieba, słońcem ozdobiły

Córeczko, synu drogi pochylone
układam w bukiet jak zużyty karnet
maluję tęczą, nowe narodzone

przesyłam obraz, kryształowy MANET
matczynym sercem wyśpiewuję sonet


***

ODSZEDŁEŚ

wersem nieznanym

pozostał szept
obrazy niedokończone
ślad w duszy niezabliźniony

na twarzy krzyk
niczym obraz MUNCHA

wspominać cię
to wyjść poza słowo
niedorzeczne
tyle lat więzione
bez amnestii

moje Kafarnaum
pełne skarg
wokandy

krótkie lekcje pokory
i długie cierpienia

myśli zawiązane w spółkę zoo
zaprocentowały

szukam cię w poezji
tato

 

Wzruszający wiersz…Dlatego odnosi Pani znaczące sukcesy. Proszę wymienić najbardziej satysfakcjonujące wyróżnienia.

Jestem dwukrotną laureatką ogólnopolskiego konkursu poetyckiego RYNNA POETYCKA.

W konkursie fotograficzno-literackim organizowanym przez Akademię Świadomego Myślenia otrzymałam I miejsce. Wiersze moje były publikowane w cyklicznej publikacji TUTW „Trzecia Młodość”, w czasopiśmie „Bez metryki „oraz na stronach internetowych „Kamienicy Inicjatyw” i TUTW. Również tak, jak już mówiłam, nagrody na portalach internetowych.


Proszę pochwalić się publikacjami, bo myślę, że dla poety największą satysfakcję stanowi wydrukowanie wierszy i pozytywny ich odbiór przez czytelników.

 Wiersze moje zostały opublikowane w pokonkursowym zbiorczym tomiku pt. „Nie wszystek umrę”, w trzech Antologiach Poezji pt. „Czas na debiut”, „Wiersze na czas pandemii” oraz „Serca Natchnione”.

W 2020 roku, wydałam własnym sumptem indywidualny tomik poezji pt. „Na sztalugach liter”. W starannie, mam nadzieję, opracowanej publikacji, moje wiersze ilustrowane są także moimi obrazami. To ogromna satysfakcja, że po wielu perypetiach, oddaję do rąk Czytelników mój świat, myśli, życiowe refleksje zaklęte w wierszach i obrazach.

To piękne wydarzenie, serdecznie gratuluję. Cieszę się, że robimy jako pierwsi promocję tomiku poezji Marii Teresy Domareckiej „Na sztalugach liter”.

Dziękuję za rozmowę i życzę Pani kolejnych poetyckich publikacji, a także interesujących wernisaży już w realu.


Państwa zapraszam do obejrzenia e-Wystawy malarskiej Marii Teresy Domareckiej.

Henryka Piekarska

 

 „Mój świat w obrazach”

E-WYSTAWA
Maria Teresa Domarecka

 

Dzień Kobiet z Toruńską Orkiestrą Symfoniczną

Powiększ rozmiar tekstu

Toruńska Orkiestra Symfoniczna zaprasza do spędzenia razem Dnia Kobiet. Przygotowaliśmy dwie znakomite propozycje zarówno dla najmłodszych Melomanów jak i tych dorosłych. Zaczynamy już w sobotę 6 marca koncertem Tańcz i kochaj w rytmie Dolce VitaM. Usłyszymy popularne i znane przeboje muzyki włoskiej z czasów Dolce Vita: Volare, Ciao, ciao bambina; Quando, quando, Tu vuò fà ll’americano, a także Se bruciasse la città w nowoczesnych, ale nawiązujących do tradycji aranżacjach, a także utwory mniej znane lecz niezwykle dawniej popularne, jak Mi sono innamorato di te i inne piosenki śpiewane niegdyś przez Luigiego Tenco. W niedzielę z kolei będzie okazja by wybrać się rodzinnie na koncerty z cyklu Czas dla Nas na Muzyczne spotkania dla dzieci z PGE Energia Ciepła S.A. „Dla Elizy i dla wszystkich innych Pań”. Na koncercie popłyną dźwięki utworów muzycznych znanych kompozytorów, których bohaterkami są kobiety: „Dziewczyna o włosach jak len”(Debussy), „Annen Polka” (Strauss) czy „Taniec Anitry” (Grieg) i wiele innych. Nie zabraknie wesołych piosenek i zabaw oraz muzycznego bukietu kwiatów dla każdej z Pań.

06.03.2021, godz. 18:00, Sala Koncertowa CKK Jordanki 
Tańcz i kochaj w rytmie Dolce VitaM 

Wystąpią:
Jarek Wist – wokal
Bartosz Staszkiewicz – fortepian, organy
Nikodem Wróbel – gitara
Szymon Frankowski – gitara basowa
Bartosz Nazaruk – perkusja
Toruńska Orkiestra Symfoniczna
Radosław Droń – dyrygent

Bilety:
60 zł – normalny
50 zł – ulgowy
Dostępne w kasie CKK Jordanki czynnej od czwartku do soboty w godzinach 13:00 – 19:00 oraz na stronie https://bit.ly/3e3gtB8 

Szczegóły wydarzenia: https://bit.ly/3r6WqFC 
Facebook: https://bit.ly/3rl6MSF 

Zwiastun koncertu: https://www.youtube.com/watch?v=T_uI-s2GyUs 

Naszym piórem: Pandemiczny powrót do książki, czyli „Pożegnanie z Afryką”

Powiększ rozmiar tekstu

Na grupie Facebookowej  „Seniorzy z Kamienicy Inicjatyw” w Toruniu, jedna a naszych koleżanek zaproponowała piękną i wartościową inicjatywę, którą promuje czytelnictwo. Mianowicie: osoba nominowana przez nią zobowiązuje się do przedstawienia zdjęć 10 książek, które zrobiły na niej wielkie wrażenie. Codziennie 1. Żadnych recenzji. Tylko okładka.

Ponieważ często odwiedzam ten portal, postanowiłam prześledzić rozwój tej inicjatywy wśród seniorów. Okazało się, że jest spory odzew na portalu. Kolejni nominowani przestawiają swoje książkowe propozycje i wyznaczają bliskich znajomych do kontynuacji tej inicjatywy.

Nie ukrywam, że podoba mi się ten pomysł, promujący czytelnictwo w tak oryginalnej formie. Przyznaję, że wielu z proponowanych w nim tytułów nie znam, więc one wszystkie są dla mnie wskazaniem na zapoznanie się z treścią książek, którą firmują pięknymi okładkami.

Wiem, że tak się stanie, ale trochę później. Bo teraz też promuję czytelnictwo, ale w nieco zawężonej formie. Dla siebie.

Czyli – jak?

Późną jesienią, szukając czegoś w Internecie, przypadkowo trafiłam na te słowa: „Pożegnanie z Afryką to książka, o której słyszał chyba każdy. Zbiór wspomnień duńskiej pisarki Karen Blixen wydano w roku 1937, ale nie straciły one na aktualności. Przeciwnie! Co roku po Pożegnanie z Afryką sięgają nowi czytelnicy. Kolejne pokolenia wgryzają się w treść, smakują ją i przekazują dalej. Dziś, w tym pandemicznym świecie zamkniętych granic, powiew egzotyki wydaje się niezbędny dla równowagi psychicznej”.

W pandemicznym świecie zamkniętych granic powiew egzotyki wydaje się niezbędny dla równowagi psychicznej! – mój mózg powtarzał te słowa jak mantrę!

Przypomniałam sobie, że przecież ja już kiedyś czytałam tę książkę i nawet mam ją w swojej biblioteczce. Ponadto oglądałam film zrealizowany na jej podstawie, którym byłam absolutnie zachwycona!
No, to do dzieła. Odszukałam powieść w kartonowej okładce imitującej skórę,
przeczytałam, że jest to kolekcjonerskie   wydanie Arcydzieł Literatury Współczesnej i postanowiłam najbliższe wieczory przeznaczyć na mentalny powrót do Afryki.

Zapytacie może – i co mi z tego wynikło?

Po pierwsze, że Pożegnanie z Afryką nie jest powieścią jak zawsze myślałam a raczej zbiorem wspomnień zapisanych przez autorkę w formie dziennika – swobodnego strumienia przemyśleń i refleksji o świecie jak z bajki, którego już nie ma i nigdy nie wróci.
Książka jest inaczej skonstruowana niż film na jej podstawie. Nie ma w niej wartkiej akcji, postępujących po sobie wydarzeń
Po drugie, że tę książkę można czytać na rożne sposoby. Tradycyjnie od pierwszej do ostatniej strony, tak jak ja ją czytałam w przeszłości, Teraz otwierałam poszczególne opowieści na chybił trafił i dawkowałam sobie opisy smaków, zapachów obcej kultury i codzienności ludzi żyjących w upale afrykańskiego słońca.

Po trzecie, że na wszystkie obrazy, jakie pojawiały się w mojej wyobraźni w trakcie czytania, nakładały się te, zapamiętane z filmu, lub z nimi jakoś skojarzone. W efekcie powstała w mojej głowie zupełnie nowa i różna od książkowego oryginału Afryka i pozostanie w niej na zawsze jako Moja Własna! A to jest bezcenne!

Dlatego zachęcam wszystkich, nie tylko seniorów, do skorzystania tak z proponowanej przez koleżankę inicjatywy na portalu dla seniorów, jak i sprawdzonego przeze mnie sposobu promowania czytelnictwa tylko dla siebie, który już na stałe wszedł do mej codzienności.
I w tych podróżach z książką życzę Wam, Kochani najpiękniejszych wrażeń.

Halina Gumowska

Dziennikarka MYwToruniu.pl



O sobie:

Jestem humanistką. Moją życiową dewizą jest sentencja: „Nic, co ludzkie, nie jest mi obce”. Uważam, że informacja jest w cenie. Jako reporter portalu dla seniorów MYwToruniu.pl chciałabym pisać o kulturze oraz informować o wszystkim, co ważne dla naszej grupy wiekowej 60+. Pragnę, aby portal był źródłem istotnych informacji, które ułatwią nam życie i pozwolą w pełni korzystać z tego wszystkiego, co seniorom oferuje Toruń.

Emerytowana nauczycielka – pedagog, trenerka umiejętności społecznych i  rozwoju osobistego.  Autorka książek psychomotywacyjnych „Odnaleźć siebie”, „Zostań Kopernikiem” i realizatorka psychoedukacyjnych  programów  autorskich,  adresowanych do młodzieży szkolnej i  osób dorosłych z  rożnych grup zawodowych i  środowiskowych, dotyczących rozwoju ich kreatywności i uruchamiania wewnętrznego potencjału. Specjalistka w zakresie  prowadzenia szkoleń  dotyczących kreatywności, komunikacji interpersonalnej, psychomotywacji,  usprawniania pamięci i redukcji stresu

Nasze relacje: Opowiadane dźwiękiem – L.A. Trio

Powiększ rozmiar tekstu

Jazz, swing, ta muzyka wolności.

Można rzec, symbolicznie, że 27 lutego w Dworze Artusa wysłuchałam koncertu, który wniósł w moje życie powiew optymizmu i nadzieję, że nie poddamy się zniewoleniu wirusów.

Kiedy rozpoczął się koncert, rozszalały się emocje.
Na scenie pojawił się zespół L.A. Trio, w składzie: Bogdan Hołownia – fortepian, Andrzej Gulczyński – kontrabas, Józef Eliasz – perkusja.

Tęskniliśmy za takimi wzruszeniami, za ogromną kulturą bycia artystów, ich eleganckimi melonikami, nienagannymi garniturami, ale przede wszystkim, za improwizacjami, które raz po raz niosły się z instrumentów, jakby to były niegotowe, twórcze, niezapisywalne nigdzie, korzystające z nieograniczonej swobody układy dźwięków.

Moje zauroczenie jazzem trwa już długo, ale to tylko zauroczenie laika, któremu do radości potrzebne są emocje, niesione przez niezwykle piękne wnętrze Dworu Artusa, czerwień świateł wydobywających z mroku dystyngowanych „Starszych Panów”, artystów, czerń ich garniturów, piękny głos Ewy Źydowicz, którym opowiadała o pejzażach duszy, rozstaniach, samotności i tęsknocie, przemijaniu i nadziei.

To wszystko korespondowało z atmosferą sali, w której dane było publiczności przeżyć i skupienie, i żart, elegancję, jazzowe improwizacje, afekt, pełne emocji opisy, wczucie się w nastrój. Tętniły emocje, wzruszenia, słowem wszystko, by doświadczyć relaksu.

Niedawno czytałam książkę pt.Leopold Tyrmand.Pisarz- człowiek spektaklu- świadek epoki pod redakcją Magdaleny Woźniewskiej- Dzialak
Oto jedna z najistotniejszych definicji sformułowanych w książce U brzegów jazzu L.Tyrmanda .Jazz to:
„Ballada uliczna i piosenka podwórkowa,kuplet ogródkowy i rewirowy, zjadliwa satyra piosenkarska i otchłanny, rynsztokowy liryzm, piosenka kabaretowa i żołnierski, koszarowy erotyk, pieśń więzienna i psalmodyczna melo- poezja żebracza, proletariacka pieśń o nędzy i buncie, i lumpenproletariacki zaśpiew o nikczemnej miłości, zdradzie i zbrodni.” Słowem, źródłem jazzu jest szeroko rozumiany folklor miejski.,Roch Sulima rozumie jako działanie wielu elementów:”muzycznego, słownego, mimicznego i tanecznego”( R.Sulima „Folklor i literatura.Szkice o kulturze i literaturze współczesnej”)

Tyrmand pisał, ze jazz to wszystko w sobie ma i opowiada szalonymi, rozbudowanymi scenami gry muzyków, dysonansami, antymelodyjnością,różnymi nastrojami, smutkiem, wesołością, dynamiką, krzykliwymi i cichymi , niespodziewanymi dźwiękami, które przenikają i olśniewają, opisują krajobrazy duszy.

Rzeczywiście, powtórzę jeszcze raz : Na koncercie lał się czerwony mrok, lala stężona intensywność jazzu, spowijała salę Dworu Artusa w niepowtarzalne emocje.

To dopiero był koncert.
Fot. Dwór Artusa

Wiesława Chmielewska

Dziennikarka MYwToruniu.pl



Urodziłam się na Mazowieckiej Równinie, a w moim oknie, jak pisał poeta,  „pole i topole”. Skończyłam jakieś szkoły (nawet wyższe), wiedziona sercem znalazłam się na pięknej ziemi mazurskiej, by ostatecznie, zupełnie niedawno, zamieszkać w Toruniu. Mam zasadę, która brzmi (słowa poety): „Nie bądź pewny, że masz czas, bo pewność niepewna”. Wiele „robiłam” w życiu dla innych, mniej dla siebie i chciałabym, by tak pozostało. Fascynuje mnie „gotyk na dotyk”, lubię ludzi, kocham najbliższych.

Placówki dla seniorów otwarte!

Powiększ rozmiar tekstu

Od 1 marca 2021 r. mogą wznowić działanie niektóre placówki dla seniorów i osób z niepełnosprawnościami w województwie kujawsko-pomorskim. Wicewojewoda Józef Ramlau uchylił decyzję z 26 października 2020 r.  o czasowym zawieszeniu ich działalności z powodu pandemii COVID-19.

Od 1 marca 2021 r. działalność mogą wznowić następujące typy placówek na terenie całego województwa kujawsko-pomorskiego:

  1. środowiskowe domy samopomocy,
  2. dzienne domy i kluby seniora,
  3. kluby samopomocy dla osób z zaburzeniami psychicznymi,
  4. warsztaty terapii zajęciowej

Zgodnie z ustawą o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem C0VID-19 i innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych, w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii, ogłoszonego z powodu C0VID-19, oraz w okresie 3 miesięcy po ich odwołaniu wojewoda może wydawać polecenia obowiązujące wszystkie organy administracji rządowej działające w województwie, państwowe osoby prawne, organy samorządu terytorialnego, samorządowe osoby prawne oraz samorządowe jednostki organizacyjne nieposiadające osobowości prawnej. Polecenia są wydawane w drodze decyzji administracyjnej i podlegają natychmiastowemu wykonaniu z chwilą ich doręczenia lub ogłoszenia oraz nie wymagają uzasadnienia. Mogą być też uchylane lub zmieniane, jeżeli przemawia za tym interes społeczny lub słuszny interes strony.

Decyzją z 26 października 2020 r., skierowaną do Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego, wszystkich starostów, wójtów, burmistrzów, prezydentów gmin i miast z obszaru województwa kujawsko-pomorskiego, Wojewoda Kujawsko-Pomorski polecił czasowo zawiesić od dnia 27 października 2020 r. do odwołania działalność w środowiskowych domach samopomocy, dziennych domach i klubach seniora, klubach samopomocy dla osób z zaburzeniami psychicznymi oraz warsztatach terapii zajęciowej. Obecnie, mając na uwadze dobro uczestników tych zajęć i poprawiającą się sytuację epidemiczną w województwie, postanowiono o uchyleniu poprzedniej decyzji.

W Toruniu oznacza to m.in. możliwość wznowienia działalności: Dziennego Domu Pomocy Społecznej – placówek przy ul. Gagarina i ul. Rydygiera, trzech Warsztatów Terapii Zajęciowej, Centrum Integracji Społecznej, Kawiarenki dla Seniorów Kamienicy Inicjatyw oraz licznych klubów seniora, działających przy spółdzielniach mieszkaniowych (m.in. „Kameleon”, „Sobótka”, „Zodiak”, Klub Seniora SM Rubinkowo, „Kacper” SM „Kopernik”), parafiach (m.in. na Wrzosach, w Czerniewicach, na Starówce, na Rybakach), Klubów Seniora „Supełek”, „Zacisze”, „Zielona Dolina” i innych.

Fot. Sławomir Kowalski

Źródło: torun.pl

Nasze relacje: „Greatest Hits” w CKK Jordanki

Powiększ rozmiar tekstu

Drugi dzień opowieści o spacerze z cieniem. Pierwsza mała recenzyjka.

Dzisiaj spacer inny niż zwykle.

Spacer – refleksja po koncercie w Jordankach. Oczywiście, spacer z cieniem.

Wygląda na to, że stał się moim konterfektem. Dzisiaj mamy do przemyślenia pewne sprawy. Sprawy koncertu, który miał obudzić ze snu moje szare, zaspane, owinięte w kokon nudy komórki.

Koncert pt.  Greatest hits.  21 lutego, niedziela, godz. 17

Wystąpili:
Joanna Czajkowska – wokal
Rafał „Zwierzak” Zieliński- gitara, wokal
Bartosz Staszkiewicz- instrumenty klawiszowe
Piotr Pokutycki – gitara
Andrzej Wyrwicki – gitara basowa
Paweł Witulski – perkusja

W programie: Message in A. Botle – The Police /Sting, Sen o Victorii- Dżem, Tu jestem w niebie- Republika, Walk of Life – Dire Straits, Jednego serca – Czesław Niemen, Na językach – Kayah, Superstition – Stevie Wonder, Time after time – Cindy Lauper.

Cień jak to cień, nie mówił wiele, nie włączał się do rozważań. Niby jest moim alter ego, ale jakiś taki zaledwie zakonturowany. Myślę, że jest roztropny, tylko nie musi o tym mówić publicznie i ja to szanuję. On niczego nie chce udowadniać, oceniać. Domyślam się, iż uważa, że ma od tego mnie. Wygodne, oj, wygodne! On jest samą głębią głębi. Ukrywa, emocje, wzruszenia.

Cień był ze mną na koncercie, ale taki jakiś przezroczysty, niewidoczny, nie miał biletu, ale udało mu się znowu wejść niepostrzeżenie. Mówiłam już, że to spryciarz, drugi raz dowiódł, iż nie ma dla niego przeszkód.

Oto zabrzmiały pierwsze takty. Pojawiły się światła, rozedrgane, roztańczone, rozwirowane, błękitne jak pogodne nieba i karminowe, rozpalone jak ogień w kominku. Tańczyły na magicznej przestrzeni, uciszały gwar spowitej w tuman mgły publiczności. Słuchaliśmy siedząc od siebie na wyciągnięcie ramion, teraz jeszcze otwartych. Nie można ich, póki co zamknąć, musi być dystans. Jest jednak coś, co nie poddaje się dyktatowi dystansu. To coś to emocje, jednakowe, jednolite, chociaż osobne, wyzwalające się w trakcie słuchania kolejnych utworów.

Jak miło było znów „wsiąść do pociągu byle jakiego”, zachęcić serce do ucieczki, poczuć Victorię, wolność przynależną każdemu, szukać innego serca, by móc mu podać rękę, zachwycać się urodą i skalą głosów wokalistów. Cień nie chciał być samotny jak zimowe gniazdo, kiedy wyfruną z niego ptaki, nucił cichutko razem ze wszystkimi, słuchał, słuchał. O rozbitku, wysyłającym światu S O S, o drodze życia i talencie muzyka, który potrafi poprzez dźwięki zamienić mrok nocy w światło dnia, o tym, by nie wierzyć w rzeczy, których się nie rozumie, bo to przynosi cierpienie, o tym, że w każdej porze dnia, gdy ktoś upada jest przy nim ktoś, kto pomoże mu wstać.

Inni także słuchali. Kołysały się ręce, biły brawa, szkliły oczy, przyspieszało się bicie serc. To słońce, to muzyka wszystkich obudziły. Goście koncertu cieszyli się z przypływu siły witalnej i emocji, które przeżyli. Kiedy umilkła muzyka, wyszli, zabrali ze sobą tamtą energię, energię dobra, rozbiegli się świadomi, że jeszcze mają dużo, dużo do zrobienia.

O czym myślałam wracając z koncertu?

O tym, czy mój cień wierzy, że niekoniecznie wszystko jest po coś i czasami nie widać od razu po co i dlaczego warto słuchać, np.  o przemijaniu, czekaniu, zdobywaniu, o czasie.

Czemu dzisiaj każdy jest sam, czemu głuchną telefony, czemu załamuje się lód i ginie człowiek, czemu antidotum na to wszystko jest muzyka, uniwersalny język nastrojów, pragnień, tęsknot, wzlotów, lotów, upadków? Czy na wszystkie pytania należy szukać odpowiedzi?

J. Kochanowski w trenie XIX napisał, człowieku „ludzkie przygody, ludzkie noś”, znoś po ludzku wszystko, płacz, śmiej się i kochaj, miej marzenia, szukaj ukojenia, pragnij.

Myślę, że muzyka i śpiew z wczorajszego koncertu choć na chwilę ucukrowała, obtoczyła w miodzie szorstkie, drapiące i kłujące myśli. Pozwoliła uwierzyć, że Świat jak tajemnicza Wańka Wstańka wróci do pionu, wróci, jeszcze się nieraz zakołysze, ale wróci, na pewno wróci.
Jest nadzieja Cieniu, jest nadzieja!

Fot. Katarzyna Olszewska

Wiesława Chmielewska

Dziennikarka MYwToruniu.pl



Urodziłam się na Mazowieckiej Równinie, a w moim oknie, jak pisał poeta,  „pole i topole”. Skończyłam jakieś szkoły (nawet wyższe), wiedziona sercem znalazłam się na pięknej ziemi mazurskiej, by ostatecznie, zupełnie niedawno, zamieszkać w Toruniu. Mam zasadę, która brzmi (słowa poety): „Nie bądź pewny, że masz czas, bo pewność niepewna”. Wiele „robiłam” w życiu dla innych, mniej dla siebie i chciałabym, by tak pozostało. Fascynuje mnie „gotyk na dotyk”, lubię ludzi, kocham najbliższych.