Bywają takie książki, po które sięga się wielokrotnie, niepokoją, każą do siebie wracać. Przydarzało mi się to nie raz i podobnie jest z książką Radka Raka „Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli”. Myślę, że nie da się tej książki całkowicie zrozumieć, gdy zlekceważy się wiadomości historyczne dotyczące Jakuba Szeli, przywódcy rabacji chłopskiej, w cieniu legendy którego dorastał na swojej Galicji Radosław Rak. Nie będę jednak tymi wiadomościami Państwa zanudzać, gdyż wystarczy poczytać o postaci Jakóba Szeli, właściwie zaczynając lekturę książkę od końca, gdzie znajduje się, napisany bardzo przejrzystym językiem artykuł dr Arkadiusza S. Więcha” O galicyjskich krwawych zapustach, czyli chłopskim zrywie Jakuba Szeli”. Polecam także ciekawy wywiad z autorem książki na You Tube, w którym usłyszymy o jego fascynacjach z dzieciństwa tą postacią.
Chciałaby dzisiaj podzielić się z Państwem refleksjami po przeczytaniu książki. Zaznaczam, iż jest to dość specyficzny rodzaj pisania, gdyż język baśni, język pełen symboliki mitycznej miesza się z brutalizmami, czasami wulgaryzmami, ale jest przez to prawdziwy, ufamy wypowiadającym te słowa postaciom, oddają one ich mentalność. Staja się autentyczni, nikogo nie udają.
Zaintrygował mnie już spis treści książki, bardzo przypominający sformułowania typowe dla baśni. Czytamy o sercu po raz pierwszy, po raz wtóry oraz po raz trzeci, o głowie kapuścianej, o zbójach i dobrej żonie, o drogach pająków, itd., itd. Pierwszy i każdy rozdział rozpoczyna się słowem’ ’powiadają’’. Co powiadają?
Otóż to, że’ ’każdej nocy świat rozmontowywany jest na części i na nowo składany przez tajemniczego demiurga, a ponieważ jak każdy bywa on omylny, nowy świat podobny jest do poprzedniego, ale zawsze trochę inny, niektóre rzeczy zaś przesuwają się w dziwny sposób. Zdarza się też, że ta lub owa część świata zapodziewa się gdzieś i znika. Dlatego nie ma w świecie żadnego ładu, porządku ni celowości, bo wszelki ład, porządek i celowość są tylko ułudą, powiadają, że najłatwiej uwierzyć w to, co nieprawdopodobne i zaakceptować to, czego zaakceptować się nie da, powiadają, że pod ziemią są umarli , oczekujący na przyjście mesjasza, uśpione embriony roślin, zamknięte w twardych łupinach, oczekujące wiosny, powiadają, że najstarszym znanym ludziom uczuciem jest miłość albo radość, albo zdziwienie, albo wewnętrzny pokój , bo tych uczuć miał doświadczać pierwszy człowiek w raju.’’ I tak powiadają, powiadają, a my zatrzymujemy się nad słowami, by przemyśleć ich sens.
Odsyłam Państwa do wywiadu z autorem, w którym on wyjaśnia, skąd te słowa się wzięły i jaką pełnią funkcję, gdyż inaczej zbyt długo musiałabym mówić o książce. Już od pierwszych wersów powieści dostrzegamy zderzenie dwóch poetyk, dwóch języków.
Jest wiec poetycki opis np. ‘’Sierpień nadszedł wypalony do białości. Każdy dzień żniw parzył jak wyjęty prosto z pieca, a niebo przybrało matową barwę chabrów”. Zaraz potem są fragmenty ze słownictwem typu: dziamdziolenie, zmanić, nie wiada, dyrdymały, łganie, zarechotała i wiele, naprawdę wiele, innych potoczyzmów, kolokwializmów, wyrażeń gwarowych, zgodnie z tym, jak mówiło się w Galicji, a pewnie gdzieniegdzie jeszcze dzisiaj. Jest symbolika ludowa, bowiem 12 wierzb to Panajezusowe apostoły, a ta wśród nich, uschnięta i krzywa to Judasz. Mit, legenda, baśń mieszają się ze sobą, ciągle przekraczane są pomiędzy nimi granice, niepostrzeżenie ze świata realnego wchodzimy w świat zapisany w ludowej mitologii Galicji. Pojawiają się cudne opowieści o rusałkach, wężowym królu, wiedźmach, o lesie. Opisy są niezwykle sensualne, las drży, bez pachnie do zawrotu głowy, buki jak ojcowie strzegą swym małych synów buczątek. Poznajemy bohaterów: Kóbę, Starego Myszkę, Żyda Rubina, jego córkę Chanę, pierwszą dziewczynę, która oddała serce Jakóbowi, dosłownie i w przenośni, małe, bezradne jak pisklę. Niestety, on nie chciał serca, chciał tylko jej ciała. Kiedy poznał Malwę, sytuacja się zmieniła. To on jej oddał serce, a ona mu tylko ciało, odeszła z panem Boguszem, gdyż Witoryn dać jej mógł bogactwo, a Kóba tylko był młody i piękny. Wtedy dowiadujemy się, że Kóba zaczyna bardzo cierpieć i cytuję ‘’butwiał od środka, od pustego miejsca, które zostało po sercu oddanym Malwie.’’ Nie był kochany, nie było Malwy, umarł Stary Myszka. ‘’Mało było Kuby w Kubie’’pisze autor książki. Odszedł wiec do tajemniczej krainy, w Beskidy, które jak głosi legenda, wyrosły na grzbiecie śpiącego od tysięcy lat króla węży, a serce którego miało Jakóbowi pozwolić być panem. Wspomnienia Bogusza jako dobrego, ludzkiego Pana przesycone są ironią. Dobry, bo potrafił zmniejszyć ilość razów wymierzonych kijem za nieodrobiony dzień pańszczyzny, dobry, potrafił zakatować na śmierć. Las na grzbiecie króla węży to odrębny, magiczny świat, cudowny, strzeżony, tu nawet Bóg rodzi dwa razy, tu grasują czarty, pustelnice, wiedźmy, jest Sława, które zbolałą duszę Szeli znalazła pod ziemią i uratowała, jest Kocmołuch, kot bywający kogutem, jest ktoś, kto tak jak Jakób może stać się lasem, dziką gesią, mrówką, pająkiem, jeleniem, owcą, wilkiem, kroplą rosy. Czary? Nie wiadomo, skoro czytamy, że nie ma czarów, są kłamstwa. Zaklinać to kłamać. Odczarowywać to pokazywać prawdę. Radek Rak odczarowuje, ale też czaruje, przenosi nas z jednego miejsca w drugie, tak że wszystko staje się inne niż jest. Co chwila pojawiają się niezwykłe prawdy na temat dobra i zła, na temat człowieka, jego tęsknot i jego wnętrza.’’ Serce jest domem człowieka.’’ Nie masz serca, nie masz domu. Jesteś bezdomny i odwrotnie. Komplikują się losy, historie bohaterów. Realni zanurzają się w baśń, działają w baśni a Jakób znajduje serce. Co ono zmienia w jego życiu? Ci, którzy są ciekawi, powinni przeczytać książkę. Narracja jest w niej tak prowadzona, iż trzeba być bardzo uważnym, momentami nie wiadomo, czy Jakób to Szela czy Wiktoryn, który jest którym. Do akcji książki włączają się syn i córka króla węży, Mruk i Magura, tyle tylko że podobno Mruk nie jest prawdziwym, a podmienionym synem króla węży. Kim jest zatem?
Na karty książki wkracza historia, insurekcja i losy Jakóba Wiktoryna Szeli się komplikują, historia ubrana zostaje w baśniowe szaty, ulega zmitologizowaniu, a tak naprawdę, to Baś o wężowym sercu to książka o wewnętrznym dojrzewaniu, dorastaniu, przemienianiu się człowieka, w którego sercu walczy dobro ze złem. Radosław Rak w wywiadzie, o którym wspominałam na początku wypowiedzi, broni się przed uzurpowaniem sobie prawa do poznania odpowiedzi na pytanie, skąd to zło. Książka zdumiewa, zadziwia, oczywiście tych, którzy lubią taki sposób opowiadania o historii i człowieku.
Chciałabym Państwu na koniec przeczytać kilka fragmentów książki, by powiedzieć w ten sposób, że powieść jest także o Polsce, Polakach, o umieraniu, okrucieństwie, tworzeniu, o kotach, przemijaniu, przyrodzie, przeszłości, regionie Beskidów, miłości do małej, lokalnej ojczyzny, uwalnianiu się od wpływów świata zewnętrznego, nabieraniu pewności, by iść własną drogą.
Warto zatrzymać się też nad gorzkimi i nielukrowanymi myślami. Posłuchajcie Państwo kilku króciutkich fragmentów powieści. Zebrały się tu ’’wszystkie mrzonki o wolnej Polsce, Polsce dla wszystkich, bo takiego kraju nigdy nie będzie, zawsze będą panowie, którym żyje się dobrze i zawsze będą chamy, którym żyje się źle, albo nad tymi słowami ‘’wszystkie przeczytane książki, które niczego nie nauczyły , bo w książkach nie ma życie ani prawdy, tylko papier i słowa, które nic nie znaczą, powiadają, że śmierć z głodu jest śmiercią najstraszliwszą, powiadają, że w pewnym wieku jest już zbyt późno na miłość, powiadają, że mogą trwać obok siebie kraina nauki i kraina mitu, nie wchodząc sobie w drogę i nie zauważają się tylko po to, by mogła sobie jedna z drugiej robić podsmiechujki. Powiadają, że Każda rzecz od kamienia po człowieka jest obdarzona duszą, nawet gdy zakończy swe życie, zostawia po sobie ślady.
Myślę, że warto o tym, czego dotyczą cytowane słowa pomyśleć.
Dowodem na to, iż wyczerpałam zaledwie ułamek sensu książki, bowiem jest ich naprawdę wiele niech będą słowa. Cytuję: ‘’Za najważniejsze rzeczy nie trzeba płacić. Nie płacisz za to, że się urodziłeś, i za to, że umrzesz, też nie zapłacisz. Kochanie jest za darmo, a jeśli nie jest, to szkoda takim kochaniem zawracać głowę. Im coś więcej kosztuje, tym mniej jest warte.
Nie mogę sobie podarować jeszcze jednego fragmentu. Powiadają, żeby nigdy nie ufać kotu. Cytuję’’ kotom nie potrzeba znać liter, koty są ponad słowami i imionami. Słowem możesz spętać człowieka, ale nie kota, kot jest stworzeniem doskonale ziemskim, nie ma duszy, bo cały mieści się w sobie. W niebo nie spogląda, bo na niebie nie ma nic dla kota ciekawego. Stać się kotem to zrzucić z siebie skorupy człowieczeństwa, wysmyknąć się pętom sumienia.
Tylko czy tak można i trzeba?