Naszym piórem: „Nieodwołany Festiwal – relacja z koncertu J. Wawrowski z rodziną”
Nieodwołany Festiwal Toruń 2020 – Koncerty na żywo, e-warsztaty, podcasty oraz spotkania z artystami z kręgu muzyki klasycznej i rozrywkowej. Dowiedz się więcej.
Relacja z koncertu:
5 czerwca – 19:00/Studio CKK Jordanki
Janusz Wawrowski- skrzypce
Bogumiła Dzieł-Wawrowska – sopran
Julia Wawrowska – altówka
Tadeusz Wawrowski – wiolonczela
W programie:
- van Beethoven- wybór z Tria smyczkowego op.3
- Holst- Four Songs na głos i skrzypce op.35
- Paganini- Kaprys nr 20 op.1
- Bacewicz- II Capriccio
Lubię parafrazy. Dzisiaj recenzja od niej się rozpocznie, więc pozwolę sobie na cytat z mistrza
K. I. Gałczyńskiego, dzięki któremu powiem, iż muzyka to: „liryka, liryka, tkliwa dynamika angelologia i dal.”
(„Liryka, liryka…”).
Było poetycko, teraz coś z prozy: „W życiu bywają dni i tygodnie, ale bywają też niedziele…”
(M. Dąbrowska „Noce i dnie”).
Koncert rodzinny Wawrowskich rozpoczął właśnie moją niedzielę. Święto zmysłów.
Zapytałam Państwa Wawrowskich, jak słuchać, by słyszeć. Odpowiedzieli, że trzeba zaufać emocjom, które ona wywołuje. I to już będzie mój sposób na przeżywanie muzyki.
Nie wiem, dlaczego, pierwsze dźwięki skrzypiec przywołały w mojej wyobraźni sanie, która opisał
H. Sienkiewicz w „Potopie”. Zobaczyłam śnieg, lecący spod końskich kopyt, sanie z zakochanymi, tęsknotę w ich oczach. I wtedy w ten niezwykły klimat wpisały się cztery średniowieczne pieśni wykonane przez Bogumiłę Dzieł-Wawrowską (sopranistkę) – pełne nostalgii, uwielbienia, liryzmu.
Potem usłyszeliśmy kaprys, jak podaje słownik:
„utwór lubiany przez wirtuozów i słuchaczy, bowiem pełno w nim ekscentrycznych epizodów, nastrojów, aż kipi w nim muzyczna pomysłowość kompozytora; ma śpiewną melodykę, bogatą harmonię, kapryśną dynamiką, zrodzony zaś jest z wolności, wyobraźni twórcy.”
Kaprys znaczy tyle, co zachcianka, wybryk i taką kompozycję usłyszeliśmy.
Skrzypce dramatycznie wołały, lekko pląsały, rozpoczął koncert prosty temat, który obrastał coraz gęstszymi i coraz bardziej zawiłymi kombinacjami, a na końcu wirtuoz skrzypiec dosłownie rozpętał istne szaleństwo: pokłócił „wszystkich ze sobą”, następnie uspokoił emocje, dźwięki złagodniały. Dziwne, że można usłyszeć biel i morskość wody. Dla mnie temat muzyczny utworu zabrzmiał jak rytmiczne: „tu, tu, tu”, potem szybsze „tutututu”, a za chwile przechodzące w „gaworzenie dziecka, cichutkie: ti ti ti ti ti”, a potem znów „zagrzmiało”. Wirtuoz sprawdził siłę dźwięku, ale tylko na chwilę, gdyż zaraz go ujarzmił, a ze strun pozwolił popłynąć szeroko, leniwie rozlewającej się muzyce. I znów niespodziewanie usłyszałam wesołe „tu tutu tu tutu”, dynamiczne, skoczne, wolne, niczym nieujarzmione dźwięki.
Muzyka, liryka, liryka, muzyka „tkliwa dynamika”. Dumna altówka zabrzmiała w opozycji, dodając do srebrzystych dźwięków skrzypiec ciemne, głębokie tony, zawtórowało mruczenie basem wiolonczeli.
Ktoś pięknie napisał, że kaprys to mowa dźwięków zapisana w duszy, a każda jej sylaba perłą w atłasie. Wirtuoz skrzypiec Janusz Wawrowski „pokazał” różne kombinacje dźwięków. Była w nich natura, sztuka, poezja, malarstwo, uczucia, emocje, rytm, harmonia, potoczyste, prosto z serca płynące odczucia, werwa, humor, przejście przez cały zakres kolorów, odcieni, obrazy wywołane z wyobraźni.
To piękne, że każdy usłyszał zapewne w tym koncercie co innego.
Spotkało się pięcioro Muzyków – Mistrzów. Zagrali i zaśpiewali kompozycje Wielkich – L. Beethovena,
N. Paganiniego, G. Bacewicz.
Koncert można zobaczyć poniżej: