Uśmiech seniora
Jest to jedna z tajemnic, która budzi we mnie mieszane uczucia: tkliwości, a jednoczenie żalu nad przemijaniem.
Ten uśmiech ma swoje życie, swoją historię i nie jest na sprzedaż. Nie ma w nim chęci przypodobania się, dyplomacji ( nie ma takiej potrzeby). Jest szczery, ufny i bezbronny. Posiada wszystkie cechy przynależne dziecku.
Para staruszków siedziała na ławce w parku, nie przejmując się moją obecnością. Korciło mnie, by rozświetloną, milczącą parę uwiecznić na fotografii, a może zwyczajnie zagadać, na przykład o pogodzie…ale przerwać ciszę takim banałem?
Więc patrzyłam na ich uśmiechy i wyblakłe oczy, jakby niewidzące. Podskórnie wyczułam, że przeżywają film z zatrzymanym kadrem. Może to śpiewający ptak sprawił, kasztan który kwitnie, ciepło majowego dnia, dużo było tych może.
Uszczknęłam okruszek ich szczęśliwego uśmiechu i chciałoby się powiedzieć – podaj dalej. Jest sierpień, a ja mam ich portret pod powieką. Nie, chyba jeszcze nie mam tego daru, ale wiem jakim dobrem może się stać.