Naszym piórem: „W sieci”

Powiększ rozmiar tekstu

W sieci jak leci. Ryby i śmieci. Czasami perły, czasami puste muszle, które nadymają się, by udowodnić swoją wielkość. Nie „urodzą” nigdy drogocennej kuleczki, najwyżej jej marną imitację.

Wszystko przeniosło się do sieci.
Jak odróżnić to, co ważne, od tego „co leci”.
Pewnie to kwestia bardzo złożona.
Co dla mnie okazało się ważne?

Niedawno trafiłam na fantastyczne „czytanie” Mistrza i Małgorzaty Bułhakowa.

Tę powieść czytałam wielokrotnie, ale posłuchałam wybranych z niej fragmentów jeszcze raz z ogromną przyjemnością i refleksją. Mistrzem w jej interpretacji okazał się Marek Kondrat.

Czasy teraz inne, trudne, ale dylematy, które ma człowiek, są ciagle takie same.

Pozwolę sobie tylko przypomnieć, trzeba w trakcie czytania lub słuchania być ostrożnym, gdyż mieszają się w powieści dwa plany, biblijny i rzeczywisty, Moskwa.

Bliska jest mi filozofia Jeszui, który twierdził, że na świecie nie ma złych ludzi – człowiek jest dobry z natury, zło nie jest jego immanetną cechą, rodzi się pod wpływem życiowych doświadczeń.

To co zrobić z postawą Piłata?

Jak ją ocenić?

Piłat ulega władzy mimo wewnętrznej niezgody na jej posunięcia. Podporządkowuje się powszechnie obowiązującym normom i zasadom, nawet jeśli naruszają one porządek moralny.

Tak, tchórzostwo jest najstraszniejszą ułomnością ludzkiej natury. Ono pozwala nie sprzeciwiać się krzywdzie bliźniego.

Czy zatem może pozostać bezkarne?

Karę wymierza jednak człowiekowi jego własne sumienie, chyba najbardziej męczący i surowy sędzia.

Nie piszę wierszy dla „świata”, ale ten popełniłam, bo wydawało mi się zasadne tak opowiedzieć o swoich refleksjach. 

Nie odchodź, kiedy staruszek niezdarnie wsiada do autobusu.
Nie odchodź, kiedy na ulicy płacze
dziecko.
Nie odchodź, kiedy ktoś kopie
psa.
Nie odchodź, kiedy smutny prosi
o uśmiech.
Nie odchodź, kiedy wyciąga do ciebie
ręce.
Nie odchodź, gdyż inaczej do ciebie też
nikt nie podejdzie.

 Warto zawsze zastanowić się, dlaczego ja tego słucham, po co to oglądam. Czy dzięki temu wiem więcej, może się wzruszam, może dodaje mi to odwagi, budzi nadzieję albo zwyczajnie, śmieszy?

Magdalena Zawadzka niedawno na Facebooku recytowała wiersz Wisławy Szymborskiej Kot w pustym mieszkaniu. Fantastyczna intonacja, dykcja, interpretacja. Kot w pustym mieszkaniu czeka, nie wierzy, że jego pan odszedł.

Wróci. Na pewno wróci – myśli kot.
Pozwolę mu wtedy pomieszkać w moim pokoju.

Ja wiem, że nie wróci. Kot nie wie.
Tego nie robi się kotu ani nikomu innemu.

Teraz też doświadczamy pustki.

Mieszkanie to samo, ale „porozsuwane”, brakuje kogoś, kto je spajał, tych, którzy przychodzili, byli, pili z nami kawę, rozmawiali. To nie powinno było się zdarzyć, ale się zdarzyło, wobec tego potrzebna jest odwaga, by we wszystkim znaleźć jakiś sens.

Oswajam czas, w którym żyję, poznaję bliżej ludzi, ich pasje i moce kreacyjne zdumiewają mnie, zaskakują, okazuje się, że za nimi tęsknię, piszą fantastyczne komentarze, niesamowicie witalni i pięknie młodzi.

Niektórzy kochają poezję, ale nie wszyscy muszą.

Ja tak i pewnie dlatego szukam w sieci czasu, kiedy „poezja leci”.

Każdy spektakl, muzyka, koncert, wystawa, w których biorę udział, służą mi jak otwarta książka, uczę się, by z sieci brać tylko ryby, odrzucać śmieci.

To mój sposób na bycie w sieci.

Jest w każdym czasie, coś, ktoś, kto rzuca koło ratunkowe.

Ratunkiem miłość jest.

Jeżeli jest.

na naszą słabość i biedę
niemotę serc i dusz
na to, że nas nie zabiorą

do lepszych gór i mórz

na czarnych myśli tłok

na oczy pełne łez
lekarstwem  miłość bywa
jeżeli miłość jest
jeżeli jest możliwa

na ludzką podłość i małość
na ostry boży chłód
na to że nic się nie stało
a zdarzyć miał się cud
na szary mysi strach
bliźniego wrogi gest
lekarstwem  miłość bywa
jeżeli miłość jest
jeżeli jest możliwa
tu kukły ludźmi się bawią
tu  igra z nami czas
tu wielkie młyny nas trawią
i pył zostaje z nas
na to, że z pyłu pył
i za początkiem kres
ratunkiem miłość bywa
jeżeli  miłość jest
jeżeli jest możliwa

na  krajów nędzę i smutek,

na okazałość państw
policję kłamstwo nudę
potęgę małych draństw
na nocny serca ból

że człowiek żył jak pies
ratunkiem miłość bywa
jeżeli miłość jest
jeżeli jest możliwa

(Agnieszka Osiecka „Jeżeli miłość jest”)

Wiesława Chmielewska

Dziennikarka MYwToruniu.pl



Urodziłam się na Mazowieckiej Równinie, a w moim oknie, jak pisał poeta,  „pole i topole”. Skończyłam jakieś szkoły (nawet wyższe), wiedziona sercem znalazłam się na pięknej ziemi mazurskiej, by ostatecznie, zupełnie niedawno, zamieszkać w Toruniu. Mam zasadę, która brzmi (słowa poety): „Nie bądź pewny, że masz czas, bo pewność niepewna”. Wiele „robiłam” w życiu dla innych, mniej dla siebie i chciałabym, by tak pozostało. Fascynuje mnie „gotyk na dotyk”, lubię ludzi, kocham najbliższych.