Naszym piórem: Tofifest – „Prześwit” – recenzja filmu
Za mną „Prześwit” Magdaleny Pięty.
Film,który pyta,nie odpowiada,intryguje,wzbudza niepokój,upomina się o rewizję słów F.Nietzschego, który przestrzegał: „kiedy patrzysz w Otchłań, ona patrzy na Ciebie”
Fabuła opowiada o zaginięciu kobiety, która znika nagle w górach, zostawiając dziecko w wózku.Dzieje się to na Ślęży,w miejscu kultu pogańskiego: już w czasach przedchrześcijańskich Ślęża była ważnym ośrodkiem religijnym. Była czczona przez plemiona celtyckie i później przez Słowian jako święta góra, miejsce związane z kultem słońca i sił przyrody.
Na jej zboczach i szczycie znajdują się kamienne rzeźby kultowe (np. słynny “Niedźwiedź” czy “Grzyb”), a także ruiny średniowiecznego zamku, kościół Nawiedzenia NMP oraz schronisko turystyczne.Tam „dawne” oddycha tym samym powietrzem i rytmem co”teraźniejsze” Tam tajemnica zasłania się często woalem z mgły,pierzyną śniegu i płaszczem z drzew. Stare,złowrogie konary oplatają przypadkowego wędrowca,jeśli tylko jest nieuważny. Skrzypiąc,mrucząc,trzeszcząc wiodą go na manowce tak samo skutecznie jak robią to ludzie. Natura uczy człowieka,ale natura też uczy się..od człowieka. Niestety,nie zawsze dobrego.Trwa dużo od niego potężniejsza,hoduje swoje duchy,złośliwe Mamuny,demony związane z naturą!Wciąga w siebie człowieka niczym Król Olch.
Tu tajemnicy należy się szacunek,najlepsze zaś jest milczenie w obliczu zetknięcia się ducha pogańskiego z chrześcijanskim. My ludzie,tu,na Ślęży ocieramy się o siły jasne i ciemne,wchłaniamy je,a między nimi jest tylko maleńki prześwit.
Na tym tle porucznik Andrzej (grany przez Cezarego Łukaszewicza) wchodzi nie tyle w śledztwo, ile w proces – coś między dochodzeniem a rytuałem. Jego postać jest surowa, zdystansowana, ale pod tą fasadą czuć napięcie. Łukaszewicz gra bez efektów specjalnych – twarzą, ciałem, milczeniem. Nie próbuje narzucać emocji, raczej je odsłania. Trochę jakby sam nie wiedział, czego szuka: prawdy, wyjaśnienia, czy może czegoś wewnątrz siebie, co od dawna mu umyka.
Metafora goni metaforę. Są pytania,ale nie ma odpowiedzi,coś o sobie człowiek wie,ale jeszcze więcej nie wie. Czym jest dla niego góra,czym ścieżka,czym las,czym trzeszczące,dziwnie powykręcane konary niczym ręce starego mędrca? Jaką prawdę bohaterowie odkrywają o sobie? Czy ciemność ich wchłonie czy światło? Gdzie drogowskaz, jak wyjść z labiryntu,jak się odnaleźć w tym swoim zagubieniu? Co pozwoli człowiekowi oswoić lęk przed śmiercią, starością, jak ocalić pamięć o sobie, za co trzeba być odpowiedzialnym?
Pytania, pytania, brak odpowiedzi.
Reżyserka nie ułatwia – i dobrze.Inspiracją dla surowej ,oszczędnej estetyki filmowej są baśnie, mity, wierzenia, romantyczne obrazy, starosłowiańskie obrzędy i współczesne problemy społeczne. Matka,macierzyństwo,małżeństwo,kobieta,z całym swoim światem niezrozumiałym dla mężczyzny.
Film wymagający, cichy, poruszający, piękny!
Wiesława Chmielewska