Naszym piórem: Toffifest – Otaczaj się dobrymi ludźmi!
„Pan Olbrychski” to biograficzny dokument autorstwa bydgoskiego reżysera Roberta Wichrowskiego, poświęcony 80. urodzinom wybitnego aktora Daniela Olbrychskiego . Powoli idziemy tropem bohatera do Drohiczyna,do Podkowy Leśnej ,do Warszawy.
Narracja mało odkrywcza, sam Olbrychski opowiada o aktorskiej drodze, a przeplatają ją materiały archiwalne i fragmenty filmów ,jakie powstały ze współpracy z Andrzejem Wajdą czy Jerzym Hoffmanem. „Jasny chłopak”,tak o nim mówi w filmie Krystyna Janda,staje się z czasem aktorem z charyzmą,który grać chce bez dublera,ma początkowo dylematy,czy zostać bokserem, czy biegaczem;wybiera aktorstwo.Do dzisiaj „ciągnie” go do sportu,jeździ konno,gimnastykuje się, dobrze odżywia. Wciąż jest dowcipny,emocjonalny,szczery i zawsze wierny- wierny sobie! Mówi i robi to co myśli,a to nie bywa łatwe. Pięknie opowiada o kobietach swojego życia,doskonale puentuje,przytacza powiedzonka typu: Maryla Rodowicz zawsze powtarzała: Ja to nie wierzę w to,że kiedyś umrę.
Narracja aktora przerywana jest scenami z filmów ,w których zagrał. Tak naprawdę,to w pewnym momencie nie wiadomo,czy to jest dokument o rolach filmowych Olbrychskiego czy o nim samym- o osobistych przeżyciach i emocjach. Warto jednak jest zapamiętać piękne wypowiedzi aktora na temat tego,czego wypadkową jest człowiek?
Otóż jest tym,co dostał od wartościowych ludzi,których spotkał na swojej drodze- rodziców,nauczycieli,mądrych i pięknych „innych,odważnych,wolnych,kreatywnych, szczerych i z czystymi sumieniami”. Jeżeli spotkał tych ”innych”,tchórzliwych koniunkturalistów- dużo stracił. Ciekawe jest to,że po filmie zabiera się do domu obraz aktora,nie legendy,mistrza,ale tego,który ma słabości,czasami przeklina,ma trudny charakter,jest ekstrawertykiem i trochę próżnym samolubem,dumnym i „pysznym”. To nie figura woskowa,nie odlew w brązie,ale wieczny poszukiwacz przygody,kontaktu z naturą i świętego spokoju.
Olbrychski opowiadając o sobie nie kokietuje,niczego nie udowadnia,nie musi,ma charyzmę.
Film jak inne filmy biograficzne.Ani lepszy ani gorszy.
Cieszę się,że go obejrzałam. Wróciły do mnie przeżycia ,jakie związane były z filmami z Danielem Olbrychskim,z tym co wtedy przeżywałam, gdzie byłam, co czułam. Warto go oglądać dla samego głosu Daniela, dla jego dowcipu,dla anegdot,opowiadanych z ogromnym wdziękiem,by poczuć się jak widz,któremu udało się zajrzeć za kulisy życia aktora.
„Pan Olbrychski” to ciepła i pełna szacunku oda do legendy polskiego aktorstwa,napisana sprawnie historia człowieka i tego,co pozwoli go zapamiętać,zwyczajnie niezwyczjnego,niestety „łatwopalnego”.
Wiesława Chmielewska