Naszym piórem: Podgórz w słońcu, czyli „złapałam żółtka”
Spacer śladami historii z Tadeuszem Perlikiem.
Współczesny podróżnik „przemyka przez odwiedzane kraje i kultury niczym wiecznie spieszący się cień, niczego nie dotykając, w nic się nie angażując, zamknięty w bańce swojego poczucia wyższości.” (O. Tokarczyk – Czuły narrator).
Przypomniały mi się te słowa, kiedy usiadłam do pisania relacji z piątkowego spaceru. Dlaczego? Pewnie dlatego, że bardzo często, w myśl przysłowia: „Cudze chwalicie, swego nie znacie” wraca do nas stara prawda, że jako wędrowcy traktujemy podróż jako swoisty podbój. Potrafimy zaanektować, przystosować do własnych oczekiwań inną, nieznaną przestrzeń, oswojoną traktujemy jak własną. Przyznajemy sobie bezwzględne prawo do podróżowania, zwiedzania, gdyż akt wyruszenia w podróż to akt naszej wolności, naszej, „bo cudza jest dla nas kłopotliwa. (O. Tokarczyk Czuły narrator). My możemy przemieszczać się wszędzie, inni nie, są obcy, a ich prawo do wyboru miejsca, w którym chcą żyć? To już zupełnie coś innego, to nie nasz problem!!!
A teraz inna sprawa.
Nagle okazuje się, że wszędzie jest podobnie, tak jakby było „wiele światów w jednym miejscu”. Dziwimy się, że gdzieś daleko od nas jest tak samo jak tutaj.
Mimo to wciąż nas coś gna, wydeptujemy ścieżki świata, bierzemy w posiadanie jego lasy, rzeki, oceany. Coraz dalej, coraz wyżej, szerzej, głębiej. Tylko piękno „swojego świata” zostawiamy na potem.
A może jednak nie, może już czas powtórzyć za Noblistką:
„Nie będę już zwiedzać muzeów w obcym mieście, dopóki nie zobaczę muzeów w swoi własnym.” Wiedzeni tym nakazem postanowiliśmy odwiedzić Podgórz.
Cudze chwalicie, swego nie znacie. To najważniejsze przesłanie towarzyszące wędrówce Seniorów z Kamienicy Inicjatyw z Torunia 18. 06. 2021 r.
Jestem także winna czytelnikowi wyjaśnienie tej części tytułu” złapałam żółtka”, który „łamie” rygory stylistyczne obowiązujące w tytułach.
Otóż to reakcja słowna Basi Sadkowskiej na uchwycenie w kadrze żółtych sukienek, koszul czy bluzek spacerowiczów, pełnych słonecznej energii.
Słońce rozpaliło swój ogromny piec, iskry z niego sypały się złotym, gorącym pyłem na leniwe, ziewający miasto, na Plac Rapackiego. Wisła oddychała z trudem, odsłaniając raz po raz swoje suche skrzela. Most Piłsudskiego lepił się od potu.
A my?
My gotowi byliśmy na spacer po pięknym Podgórzu prowadzeni przez niezmordowanego, aczkolwiek z perłami potu na czole, przewodnika Tadeusza Perlika. Nawet się zrymowało!
Codziennie życie potwierdza starą prawdę. Cudze chwalicie, swego nie znacie. Chcieliśmy to zmienić.
Relacja Tadeusza była bardzo osobista, urodził się i dorastał na Podgórzu, tu chodził do szkoły, opowiadał przeciekawe historie dotyczące jego doświadczeń z tego okresu. Nawet rodowite torunianki nie znały pięknego Podgórza.
Wielokrotnie wszyscy przemykaliśmy prze z tę część miasta nie zdając sobie sprawy, ile historii, ile piękna mijamy dociskając pedał gazu swego mechanicznego rumaka.
Stare cmentarze, niektóre opuszczone i bezradne, zmuszały do refleksji nad przemijaniem, refleksji nad tym, że pamięć o przeszłości jest wymogiem etycznym współczesności.
Podziwialiśmy stojąc w cieniu dawny Ratusz Podgórski, Herb Podgórza na Ratuszu, kościół parafialny pw. św. Apostołów Piotra i Pawła, cmentarz przy ulicy Poznańskiej , Golgotę, Dom Muz , Jednostkę Ratowniczo Gaśniczą, ul. Urzędniczą i wiele, wiele innych pięknych, historycznych obiektów.
Warto wybrać się na Podgórz, potem Kluczyki, Stawki, Rudak.
Nie kosmos nas przyciągnął, nie, ale zwyczajne, piękne, nieznane, chociaż bliskie miejsca, historie i ludzie.
Ogarnął nas syndrom żony Lota, by patrzeć i patrzeć, zapamiętać, potem wrócić. Zobaczyć jeszcze raz.
Autorem zdjęć jest Patrycjusz Chmielewski