Naszym piórem: Patriotyczna Jesień na Barbarce

Powiększ rozmiar tekstu

Pod toruńska Barbarka w listopadowe wieczory zanurza się w nostalgicznej fali wspomnień o minionych czasach, o ludziach i zdarzeniach historycznych. Nie wiem, jak było wcześniej ale już w ubiegłym roku, miałam możliwość obejrzenia spektaklu ukazującego okrucieństwo wojny, wysłuchania koncertu Stanisławy Celińskiej oraz wzięłam udział w śpiewaniu pieśni patriotycznych. To taka mała retrospekcja, której celem jest ukazanie, że naprawdę, to miejsce żyje i dużo tam się dzieje.

W specyficznej scenerii, gdy zapada zmrok, Barbarka otulona ramionami lasu, zanurza się w barwie miękkiej sepii. Zasypaną liśćmi ścieżką do Leśnej Szkoły na Barbarce maszerują ludzie głodni kultury, którzy wysypali się z zatłoczonego autobusu, linii 31 i pojedynczych prywatnych aut. Aby tu dotrzeć, trzeba poświęcić więcej czasu i zadać sobie więcej trudu niż do Centrum na  Jordankach. Ale warto.

Dzisiejsza aura sprzyjała, było przyjemnie i bezwietrznie a pyzaty księżyc, który dwie doby wstecz miał swoją pełnię, ciągle jeszcze rozdęty, romantycznie oświetlał drogę i rzucał srebrzyste smugi wśród otaczających drzew.

Właśnie wróciłam z koncertu. Dziś Barbarka rozbrzmiała ciepłem głosu Ani Rusowicz, który potrafi ukołysać, ukoić ale i rozgrzewać,  jak herbata z sokiem malinowym. Artystka wystąpiła ze swoim zespołem, ze wsparciem gitarzysty Macieja (?) (nazwiska, nie jestem w stanie przytoczyć, sorry) i Bartka Łęczyckiego, muzycznego czarodzieja, jednego z najbardziej wszechstronnych harmonijkarzy w Europie. Powtarzam to, za źródłem : YouTube, bo ja go do tej pory nie znałam. Dla mnie najbardziej znany jest Sławek Wierzcholski. Ha, ha, ha… ale zawsze dobrze się czegoś nowego dowiedzieć.

Artystka zachwyciła swym wyglądem pojawiając się na scenie z rozwianą fryzurą, w długiej, kolorowej , eterycznej sukni kojarzącej  się z lekkością motyla i „Słoneczną dziewczyną”. Repertuar piosenek był bardzo bogaty. Piosenka : „Dziewczyna słońca”, nawiązywała do jej narodzin i była, jakby mottem tego wieczoru. Romantyczne : „Plan na miłość”,  „Świecie stój”, „Do lasu”, ”W co mam wierzyć ?”, „Tobie” skomponowane przez Anię wyrażały jej przemyślenia, niepokoje, pragnienia, rozterki ale i nadzieje.

Ania nie tylko śpiewała, ale też gawędziła, jej lekko jazzujące melodie z nutą  romantyzmu, odrobiną przemyconej w tekstach autobiografii przeplatały się z opowieściami i anegdotami, z  jej życia i najbliższych jej osób. Ze swadą i sceniczną swobodą nawiązywała ciekawy, niewymuszony dialog z widownią.

Z czułością, z humorem, czasem z nutą zadumy wtajemniczała nas w swoją historię o dorastaniu u przybranych rodziców, o  bydgoskim rozdziale życia, który pachniał codziennością, i o toruńskich tropach prowadzących do muzycznych przyjaciół. Padały nazwiska znane nam – torunianom : Organek, Uniatowski, Wierzcholski. Wspomnienia nie były suchym  katalogiem wyliczeń, tylko aktywną rozmową z publicznością, którą prowadziła jak przy leśnym ognisku.

Najmocniej wybrzmiały historie o rodzicach: Adzie Rusowicz i Wojciechu Kordzie oraz całej plejadzie artystów i muzyków, których zawsze pełno było w jej domu. Z sympatią wspominała nie żyjącą od 20 lat Mirę Kubasińską, przyjaciółkę jej mamy, oraz  młodego Czesława Niemena, sprzed epoki „Dziwny jest ten świat”, który to przez krótki czas był narzeczonym Ady ( z opowieści babci). W opowieści Ani nie był on monumentalnym bardem, ale zwyczajnym chłopakiem, który przyjeżdżał pomóc jej babci przy żniwach, czy przy wykopkach…

 Tak… To były inne czasy… i poza błyskiem na scenie, gwiazdy chodziły po ziemi.

W okolicy, został zapamiętany przez sąsiadów z racji  czerwonych spodni, w których chadzał po wiosce, jak bohater kadru przeniesionego z filmu przyszłości…. Ludzie patrzyli na niego wtedy jak na dziwny meteoryt, który nagle wylądowała między grządkami.

Każdy utwór, który miał zostać zaśpiewany przez p. Rusowicz był poprzedzony kilkoma zdaniami wiążącymi się z genezą jego powstania. Zdecydowanie podobał mi się „Czarny blues”, skomponowany po nieudanej randce Ani, który jakby, na przekór sytuacji odebrałam, jako pozytywną zapowiedź radosnej przyszłości…no jasne, że nie z tym mężczyzną..

W repertuarze znalazły się też dawne utwory zespołu „Niebiesko-Czarni” takie jak: „Za daleko mieszkasz miły”, „Niedziela będzie dla nas”. Przy tych piosenkach publiczność wstała z miejsc i tanecznie bujając się śpiewała razem z wokalistką.

Patriotyczną Jesień na Barbarce zakończy 9 listopada koncert pieśni patriotycznych zespołu Slavic Voices Słowiańskie Głosy z udziałem Michała Hajduczenia

Dziękuję organizatorom za piękny wieczór i wspaniały koncert. Cieszę się, że mogłam w nim uczestniczyć i dzielić, to wyjątkowe doświadczenie z innymi.

Ewa Jurkiewicz