Naszym piórem: „Kiedy dotykasz ciszy” (Nieodwołany Festiwal)

Powiększ rozmiar tekstu

07 czerwca – CKK Jordanki

Wakarecy Piano Duo – Nieodwołany Festiwal

Paweł Wakarecy – fortepian

Aleksandra Soboń – Wakarecy – fortepian

W programie:

  1. van Beethoven – II cz.VII Symfonii A-dur op. 92: Allegretto
  2. Grieg – Taniec Anity i Pieśń Solvejgi z Suity Peer Gynt
  3. Chaczaturian – Walc z Maskarady
  4. Rachmaninow – Tańce Symfoniczne op.45: I. Non Allegro
  5. Ravel – Rapsodia Hiszpańska
  6. Prèlude á la nurt
  7. Malagueña

III. Habanera

  1. Feria
  2. S. Bach – Sheep may safely graze z kantaty BWV208

Niezwykły koncert na cztery ręce na jednym fortepianie, potem na dwóch. Właściwie tyle wystarczy, by zrecenzować występ Wakarecy Duo Piano.

Jestem gadułą i czuję niedosyt, więc jeszcze pozwolę sobie na słów kilka.

W niedzielne popołudnie można było z wielką przyjemnością wysłuchać koncertu Wakarecy Piano Duo. Dla mnie doświadczenie osobliwe, jako że do tej pory nie miałam możliwości usłyszenia na żywo, co prawda online, gry dwójki artystów na jednym fortepianie.

Taki już mam zwyczaj, iż przekładam sobie język muzyki na słowa, inaczej byłoby mi trudno opowiedzieć o tym, czego doświadczam.

Cicho, lekko, prawie nie dotykając klawiszy ręce artystów rozpoczęły taniec na klawiaturze, by opowiedzieć o bachanaliach, wesołych tańcach, zabawie. Zrazu delikatnie wprowadzały nas w świat marzeń, radości, beztroski, słońca, w nastrój zabawy, dźwięki były jak te mgły z wiersza K. Przerwy – Tetmajera” Melodia mgieł nocnych’’, leciały cicho, lekko pląsając z wiatrem, okręcając się wstęgą naokoło księżyca, nasycając ciała tęczą blasków”. Słychać było ich szept, czuć woń kwiatów, które w siebie wchłaniały, zobaczyć jak barwne, wonne   leciały chwytać gwiazdę. Palce pianistów bawiły się klawiszami jak „puchem mlecza”, podrzucały dźwięki delikatnie, jakby muskały je puszystym   pierzem sów. Pianiści nasycili powietrze szumami, szeptami, westchnieniami.

Wszystko co dolatywało do uszu słuchacza było subtelne, zmienne, jeżeli można tak powiedzieć, to dźwięki były prawie przezroczyste, brzmiały jak dotknięcie kryształowego kielicha napełnionego cudownym trunkiem.

Potem cichły jeszcze bardziej, zamierały, mdlały, a melodia mimo to biegła dalej. Delikatna, nieuchwytna, cichła, ale wciąż była słyszalna.

Melodia, czyli uszeregowanie dźwięków w czasie zakłada brak słów. Tutaj można postawić kropkę.

Peer Gynt to dramat wierszem Henryka Ibsena, a jego tytułowy bohater to leniwy, wiecznie narzekający nudziarz, który nie umie kochać, odrzuca miłość Solvejgi, ale potrafi   porwać Ingridę, kobietę innego. Ukarany, wygnany włóczy się po świecie, aż dociera do groty Króla gór. Ma za zadanie ożenić się jego córką, ale ona jest tak brzydka, że bohater   ucieka, wędruje, wdaje się w nieczyste interesy, stacza się. Utrzymuje związki z istotami i stworami baśniowymi, trollami, gnomami. Sprytniejsza jest jednak od niego Anitre, a jej podstępy zmuszają go do zmiany stylu życia.

Wraca do Solvejgi, niewidomej, bo wypłakała sobie za nim oczy, ale wysłannik śmierci chce go   zamienić w guzik, takie nic!  Cóż, jakie źycie taki koniec. Anielska dziewczyna, Solvejga ratuje go jednak z opresji.

Grieg skomponował muzykę do wybranych fragmentów dramatu. Usłyszeliśmy muzykę doskonałą, niezwykle subtelnie oddajacą emocje Solvejgi, wiernej swej pierwszej miłości, muzykę opowiadającą o   tęsknocie, miłości, wybaczeniu.

W koncercie na dwa fortepiany usłyszeliśmy walca z Maskarady Michaiła Lermontowa, do której muzykę skomponował A. Chaczaturian. Dialog instrumentów – poezja!

Na mnie równie wielkie wrazenie wywarła Rapsodia Hiszpańska, powtarzający się czterodźwiękowy motyw, brzmiący najpierw tajemniczo, jakby wieczór przed nocą, tą nocą, miał być niezwykły i jedyny, Habanera, tańczona przez wirujące baletnice, raz szybciej, raz wolniej. Jeden pianista podejmował temat, drugi odpowiadał, obudowywał z pietyzmem nowym brzmieniem, opowiadał o tęsknocie, cicho, lekko muskał  klawiaturę albo uderzał mocno aż klawisze eksplodowały dźwiękiem spadającej górskiej lawiny.

Zaczęłam wierszem Tetmajera, skończyć chcę słowami z Grandę Valse Brillante E. Demarczyk. Oto taniec, który zobaczyłam w wyobraźni.

Wywołała go muzyka w wykonaniu Wakarecy Duo Piano.

„Podchodzisz na palcach /i naraz nad głową grzmotnęło do 

Walca/ I porywasz – na życie, na śmierć – do tańca.

Tak, muzyka, taniec, słowo, zjednoczeni!

Instrumenty i dłonie artystów!

Koncert możecie obejrzeć poniżej:

Wiesława Chmielewska

Dziennikarka MYwToruniu.pl



Urodziłam się na Mazowieckiej Równinie, a w moim oknie, jak pisał poeta,  „pole i topole”. Skończyłam jakieś szkoły (nawet wyższe), wiedziona sercem znalazłam się na pięknej ziemi mazurskiej, by ostatecznie, zupełnie niedawno, zamieszkać w Toruniu. Mam zasadę, która brzmi (słowa poety): „Nie bądź pewny, że masz czas, bo pewność niepewna”. Wiele „robiłam” w życiu dla innych, mniej dla siebie i chciałabym, by tak pozostało. Fascynuje mnie „gotyk na dotyk”, lubię ludzi, kocham najbliższych.