Naszym piórem: Copernicon – Toruń w krainie baśni

Powiększ rozmiar tekstu

W miniony weekend,19-21 września, nasz ukochany Toruń, znalazł się gdzieś w zagięciu pętli czasoprzestrzeni. W gotyckich murach miasta wylądowały różne dziwne istoty, z odległych zakątków kosmosu, o niespotykanych czułkach, nieoczywistych wyrostkach, obcej fizjonomii i fantazyjnych odnóżach, a te bardziej podobne do nas- pochodziły  z różnych minionych epok, filmów, legend i baśni.

– Momencik,… może się mylę,… może spałam i to wszystko mi się przyśniło ?

– Ech, nie , raczej nie… Mam dowody w postaci zdjęć tych Istot. Mało tego, razem z nimi pozuję przed obiektywem.

No dobrze,… dosyć tych żartów, choć było bardzo magicznie i dałam się ponieść fantastycznej zabawie, to należy się Wam, parę słów – na poważnie.  Była to 15-sta  edycja Festiwalu Copernicon; festiwalu popkultury, magii, fantazji, gier komputerowych, filmu science- fiction i baśni. Można było kupić bilet i mieć prawo wstępu na wszystkie programowe wydarzenia ale równocześnie działo się bardzo wiele rzeczy, które nie wymagały opłaty, ani akredytacji, a ich oferta była, tak bogata, że jak na trzy dni, trudna  i tak do ogarnięcia. W Collegium Maius  UMK odbywały się panele naukowe, dyskusje i spotkania z twórcami. Była to okazja do pogłębienia wiedzy i spojrzenia na fantastykę, jako ważny nurt kultury. Można było zapoznać się z najnowszymi grami komputerowymi i planszówkami. Na marginesie wspomnę, że Polacy mają wielkie i zauważalne w świecie  osiągnięcia  w temacie „Game Design”. W Centrum Sztuki Współczesnej czekały stoiska – od wydawnictw po rękodzieło. Można było kupić wszelakiego rodzaju gry, koszulki z nadrukiem ulubionego bohatera, misternie wykonane figurki kolekcjonerskie a także maskotki i przeróżne gadżety, których nawet nie potrafię nazwać. Copernicon, to przede wszystkim święto,  które udowadnia, że fantastyka nie jest tylko dla dzieci, czy zapalonych fanów, to święto koloru, wyobraźni i radości – i to takiej radości, która rozlewa się po całym mieście.

Żelazny punkt festiwalu stanowił barwny przemarsz uczestników ulicami Starówki. Przez trzy dni, od piątku do niedzieli, między gotyckimi murami i w wybrukowanych zaułkach Torunia pojawiały się postacie, których nikt w realnym świecie by się nie spodziewał. Pojedynczo, parami i grupkami przechadzali się bohaterowie ”Diuny”, „Gwiezdnych wojen”, japońskich baśni i inne wielobarwne indywidua. Lord Vader wędrował obok rycerza z „Wiedźmina”. Jedi usiłował namówić Larę Croft na filiżankę kawy a Super Mario z Zeldą, uśmiechając się zaczepnie, prowokowali mnie do zrobienia zdjęcia… Fantastyczni bohaterowie gier, filmów i baśni, w perfekcyjnie dopracowanych strojach, z idealnie wystudiowanymi makijażami, wyszli naprzeciw moim oczekiwaniom fotograficznym. Bardzo chętnie pozowali a ja korzystałam z okazji zatrzymania tych radosnych chwil w swoim kadrze. Tak po prawdzie, trudno się dziwić, przecież nie po to zadbali o każdy detal swojego „outfitu”, żeby go ukrywać…  Wręcz odwrotnie, wykazali się pomysłowością, napracowali się i każdy chciał  być zauważony, doceniony i w jakiś sposób zaistnieć w mediach. Nie da się ukryć – młodzież dominowała, przyjechała z całej Polski. Miałam przyjemność bliżej poznać grupę studentów z Podlasia oraz z Gdańska. Może trudno mówić, od razu, o przyjaźni ale rozmowy były ekscytujące, wymieniliśmy się adresami na Facebooku i Instagramie oraz umówiliśmy się na spotkanie w przyszłym roku.  Seniorów widziałam sporadycznie, ale czy to powód, by się zniechęcać? Wcale nie! Osobiście, bawiłam się cudnie, z zachwytem obserwując stroje, rozmowy i tę beztroską radość, którą trudno spotkać w codziennym biegu. Wszystkim Seniorom mogę, z czystym sumieniem, polecić na przyszłość to wydarzenie, bo dobrze jest czasem przenieść się do baśni. Odkleić od obowiązków, rachunków, codziennych, niepokojących wiadomości i zanurzyć w świecie, gdzie wszystko jest możliwe. W końcu każdy z nas, bez względu na wiek, nosi w sobie dziecko, które wciąż chce wierzyć w czary, dobre wróżki, latające smoki, odległe  tajemnicze galaktyki i pokój na ziemi.

A Toruń? Na te dni stał się największą sceną dla wyobraźni w Polsce. I to chyba najlepszy dowód, że fantazja naprawdę potrafi być zaraźliwa.

Ewa Jurkiewicz