Naszym piórem: Codzienny felietonik – Senioriada

Powiększ rozmiar tekstu

Niebo z ziemią deszczem gada, a tu…Senioriada!

Senioriada w Toruniu – o radości, deszczu i twardych gruszkach.Toruń ma

swoje pierniki, swoją starówkę i – jak się okazuje – swoją Senioriadę. I to nie

byle jaką, bo pod szyldem NEUCA.

-Może się wybiorę- pomyślalam.I się wybrałam! Była też okazja, by zmierzyć się z własnym organizmem – „wzdłuż i wszerz”, jak mówili uczestnicy. Jedni wychodzili z badań przestraszeni, inni ucieszeni, że ich serce czy płuca mają się lepiej niż się spodziewali, to ci określani mianem „okaz zdrowia” lub ci z zaleceniem- „lepiej niech pan dziś nie zjada całego drożdżowca”. Ale kto by się przejmował wynikami badań, skoro obok rozdawano darmowe suplementy – a wiadomo, że garść tabletek załatwia każdą wątpliwość zdrowotną. Ale Senioriada to nie tylko zdrowie – to także deszcz. Prawdziwy, ulewny, taki, co w pięć minut potrafi zamienić buty w akwaria. Do tego wiatr, który rwał fryzury, ulotki i kałuże, które stały się częścią programu artystycznego.

 Stoiska kusiły – można było kupić ręcznie robioną biżuterię i koronki, kolorowe karty z bajecznie pięknymi ważkami, a nawet puszczać bańki mydlane, które fruwały mimo deszczu. Można było pomaszerować w deszczowym nordinc- woking, pojeździć w ekstremalnych warunkach na rowerze, zbadać sobie procent tłuszczu na narządach wewnętrznych, itp.

Gastronomia była równie różnorodna: kawałek drożdżowca dla słodkiego ducha, twarde jabłko i jeszcze twardsza gruszka – dla tych, którzy lubią wyzwania. A dla smakoszy wyrafinowanych – prażone robaki, bo przecież nowoczesna kuchnia nie zna granic ani metryk w dowodzie osobistym (żart) Wszystko byłoby ok, ale….zbyt wielu seniorów uznało się za „rozpuszczalnych” i zostało w domu.Ci, którzy przyszli, zmarzli, ale pokazali , że wiek to tylko liczba, a energia i radość życia nie mają metryki. Ubrania da się wysuszyć, buty wyszorować, a jabłko przegryźć, zumbę, zatańczyć, „ Mexicanę„zaśpiewać z „Toruniankami”, wykorzystać informację od pani policjantki, że „ metoda na wnuczka” to nie z nami, zobaczyć gimnastykującego się prezydenta Torunia który udowodnił, że rozciąganie można wykonywać publicznie i z godnością . NEUCA udowodniła, że potrafi zrobić wydarzenie, które łączy ludzi – i to bez względu na to, czy wolą drożdżowiec, czy świerszcza w panierce.( zapakowanego w sensowną torebeczkę, by nie drażnić oczu tym antyświerszczowcom i antyrobakowcom).To , oczywiście, żart.

Byłoby super, gdyby nie ten deszcz, ten deszcz…!

Wiesława Chmielewska