Nasze relacje: Artus Festival – koncerty Meli Koteluk i króla

Powiększ rozmiar tekstu

Koncert Meli Koteluk

Gdyby powietrze umiało śpiewać…
9 lipca 2021 w ramach  Artus Festival odbył się koncert Meli Koteluk w  amfiteatrze przy Muzeum Etnograficznym w Toruniu. Niebo rozpięło nad nami i amfiteatrem namiot z chmur, kryjąc gdzieś gwiazdy. Celowo, powiem, celowo. Gwiazda była na ziemi, skromna, spowita w czerń, wśród czerwieni, zieleni i bieli dymu świeciła, śpiewała o emocjach.

Gdyby powietrze umiało śpiewać, pewnie poniosłoby te aksamitne dźwięki, wzruszenia, szepty, kolory, trwania rozciągniętego jak harmonia o, krótkiego, lekkiego a, drapieżnego k, czy zielonego i miękkiego n.

Już dawno słuchałam piosenek Meli, ale zakochałam się w jej śpiewaniu po Żurawiach origami.

Bliskie są mi jej teksty, rejestruje słowa, słyszę jak poprzez nie oddaje nie tylko emocje, ale i szum wiatru, zgrzyt po szkle, delikatność konika polnego, zapach macierzanki czy brzęczenia pszczół w koronie lipy, grozę burzy, czy deszczowej ulewy; nie tylko plusk, plusk spadających kropel , ale też syk węża, ciszę,  lot jaskółki.

Nie wiem, czy zauważyliście piękną paradę jaskółek nad amfiteatrem, kiedy śpiewała artystka. Fruwały zauroczone chropowatą barwą głosu, niezwykłymi ozdobnikami, sposobem stawiania akcentu w wyrazach, dzięki czemu te same mogą brzmieć inaczej,
lipcowym wiatrem i łzami nieba.

A te aranżacje!!!

Właściwie pojawiły się piosenki z Migawk , Migracji, Spadochronu , Żurawi origami.
Usłyszeliśmy szum morza, ptaków śpiew, dźwięki natury. Zadrżały serca przy Fastrygach, Melodii ulotnej, Dlaczego drzewa nic nie mówią, Katarakcie, Odprowadź, Wróblach, Miłość rośnie w nas.

Tak jak autorka tekstów czasami chcemy wyhamować, zniknąć na kilka chwil, zdarza się nam „wyrywać  z siebie własne kartki”, by ktoś tworzył z tego żurawie origami, tworzył z naszych wad,  akceptował je , dał  odpocząć. Współczesny świat ciągle woła:leć, leć,  leć  a my chcemy odpocząć.

Ulatuje myśl, ulatuje melodia, a przecież czasami zabieramy jedną z nich i idziemy z nią spać, próbujemy przechować pod poduszką tak jak miłość.

Fantastycznie brzmi gitara, nowe brzmienia, nowe barwy, zróżnicowanie emocji wyrażanych głosem Meli.
Kiedy śpiewa Astronomię roztacza za Baczyńskim wizję katastrofy: martwego nieba bez słowików, człowieka rozdartego wewnętrznie niczym cyrkiel, groźnego kosmosu, obcego świata. Arkadia i Apokalipsa.

Można lubić lub nie taki pełen ozdobników, chropowatości, momentami liryczności, sposób śpiewania. To, że artystka brzmi pięknie potwierdzają liczne prestiżowe nagrody, które otrzymała i otrzymuje. Warto jednak zwrócić uwagę na teksty, mądre, ale zwyczajne, bez wyszukanej metaforyki, osadzone w codziennym doświadczaniu tu i teraz.
Muzyka „goni tekst”, współgra ze słowem, zapowiada je lub uwydatnia.

A towarzyszący artystce gitarzysta!

Magiczny koncert!


Koncert króla

Sobotni wieczór. Godzina 20. Amfiteatr Muzeum Etnograficznego.

Koncert Króla, muzyka, którego twórczość przez długi czas zaliczana była do tzw. nurtu muzyki alternatywnej,  dalekiej od mainstreamowych mód i obecności w rozgłośniach radiowych.To w tym rodzaju muzyki obserwujemy tendencje do improwizacji, nowe brzmienia, często kontrastowe,  jazzowe (czyli z  dużą dowolnością interpretacyjną,  aranżacyjną) do łączenia się z  rockowymi brzmieniami.

Tak było i tym razem.

Usłyszeliśmy niezwykłego artystę!

Jego utwory przypominają poezję śpiewaną, brzmią niezwykle, łączy się w nich melancholia z ostrym bitem, balladowa narracja z realistyczną.

Obserwujemy w nich synkretyzm liryzmu z pospolitością, nastroju refleksyjnego z radosnym, wyszukanej  fabuły ze schematyczną. Wszystko to wpisane w   emocjonalną muzykę.

W poetyce tekstów Króla jest coś z poezji S. Barańczaka i M. Białoszewskiego. Operuje frazeologizmami, pokazuje ich metaforyczne dno,
wykorzystuje  kolokwializmy,  typu „szczęka  zaczyna opadać”, „boli brzuch”, „krąży po ustach piana” , „lecą  pacierze”  i łączy  je z filozoficznymi sądami ,”że  dziwi się coraz mniej, chociaż już tak dużo wie”, pokazuje sprzeczności . Język tekstów intryguje wieloznacznością, w połączeniu z improwizowaniem   w zakresie brzmienia –   zaskakuje.  Pojedynek toczą ze soba słowo, gitara, ręce muzyka  , jego zmysły , wrażliwość , klimat sceniczny, wijący się w amfiteatrze dym, echo, emocje publiczności.

Jak zwyczajnie, ale pięknie brzmią słowa: „tylko już chodźmy, wracajmy, przecież my tu nikogo i z nikim, bez internetu, o suchym pysku” . Tak też wyznaje się miłość, chodźmy „ spać i kochać” się teraz, już, tylko do domu.” Wyznaniom czy opowiadanym zdarzeniom towarzyszą muzyczne powroty do lat osiemdziesiątych, lat, które dla młodych są już historią.

To wtedy kształtowała się muzyka alternatywna, instrumentalna wspierała się elektroniczną, odpowiednio przetworzoną udowadniając, iż maszyna jest w stanie wytworzyć dźwięki typowe dla natury, brzmiące przyjaźnie dla ucha, niosące emocje, budujące nastroje, głosić futurystyczny kult 3M. Muzyka ma oddawać uczucia za pomocą środków muzycznych.

Kompozycja rodzi się pod wpływem chwili, stąd improwizowanie ze słowem,  z dźwiękiem.

Król śpiewa o tym, iż będzie stał „przestępując z nogi na nogę, gdy będzie walił się świat, nic nie zrobi, nawet jeżeli  wtedy ktoś powie, iż to tylko „pada deszcz”.Chciałby dramat rozgrywający się na jego oczach , o tym śpiewa, spróbować   „zatrzymać „ ,ale wie, że to się nie uda.
Jego albumy Nielot, Wij, Przez sen, Przewijanie na podglądzie, Nieumiarkowania, Dziękuję są słuchane , przeżywane, gdyż niosą wiele sensów, dotykają wielu wymiarów, łączą melodyjność i delikatne dźwięki z agresją dźwięków z innych instrumentów, wprowadzają w zapomnienie, w powolny lub paroksystyczny rytm, zwiewną melodię z  wytworzonym  elektronicznie tonem, niezwykłe, migotliwe, jasne dźwięki z tymi  mrocznymi , ostrymi, drapieżnymi. Artysta stawia obok siebie abstrakcyjne pojęcia o barwie dodatniej z tymi ujemnie nacechowanymi, unika eufemizmów, nazywa po imieniu rzeczywistość. Eksperymentuje ze sposobem oddawania  nastroju chwili, ciekawie  improwizuje , uzyskując w ten sposób efekty  przewrotne i nieoczywiste.

Na koncercie miał świetny kontakt z publicznością, reagującą żywiołowo na jego piękny , chropowaty głos.

Można było słuchać i słuchać!

Fot. Maciek Zieliński Fotografia

Wiesława Chmielewska

Dziennikarka MYwToruniu.pl



Urodziłam się na Mazowieckiej Równinie, a w moim oknie, jak pisał poeta,  „pole i topole”. Skończyłam jakieś szkoły (nawet wyższe), wiedziona sercem znalazłam się na pięknej ziemi mazurskiej, by ostatecznie, zupełnie niedawno, zamieszkać w Toruniu. Mam zasadę, która brzmi (słowa poety): „Nie bądź pewny, że masz czas, bo pewność niepewna”. Wiele „robiłam” w życiu dla innych, mniej dla siebie i chciałabym, by tak pozostało. Fascynuje mnie „gotyk na dotyk”, lubię ludzi, kocham najbliższych.