Nasze recenzje: „Moja cudowna Wanda” oraz „Śniegu już nigdy nie będzie”

Powiększ rozmiar tekstu

Rozpoczął się Tofifest!

Wreszcie, jest lato, słońce i festiwal.

Dzisiaj obejrzałam film „Śniegu już nigdy nie będzie” w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej według scenariusza Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta. Film jest dramatem / komedią.

Odtwórcy ról to:
Maja Ostaszewska/ Maria,
Agata Kulesza/ Ewa
Alec Utgoff/ Żenia
Andrzej Chyra/ żołnierz
Weronika Rosati/ Wiki
Katarzyna Figura/ miłośniczka buldogów
Łukasz Simlat/ mąż Wiki
Krzysztof Czeczot / mąż Marii

Tytuł metafora.

Oglądamy historię Żeni, przybysza ze Wschodu, wyłania się z mrocznego lasu niczym duch i niesie ze sobą tajemniczy przedmiot, który okaże się wkrótce prozaicznym łóżkiem do masażu.

Poznajemy także kilkoro mieszkańców zasobnego osiedla, właścicieli luksusowych domów, za chroniącym je przed blokowiskami wysokim murem. Mamy wrażenie, że zostały sklonowane, jeden kopią drugiego, synonimy luksusu. W tych willach ludzie różni fizycznie, bardzo podobni osobowościowo. Nuworysze, zamożna klasa średnia, przekonana, iż wyróżnia ją fakt posiadania pieniędzy i życie w luksusie. Doświadczają jednak tych samych emocji, co biedniejsi, nie są szczęśliwi, piją, by zapomnieć, zdradzają, uprawiają jogging, jeżdżą eleganckimi samochodami, prowadzą stereotypowe rozmowy, zblazowani, znudzeni, sięgają po narkotyki i inne używki.

W to środowisko wchodzi Żenia, masażysta ze Wschodu.
Przystojny, o nieprzeniknionym wzroku, którym sięga do duszy, o rękach, które leczą, hipnotyzer, uspokaja i w swoje ręce zbiera obcą, złą energię, która niszczy duszę i ciało masowanych. Spokojny, nieprzenikniony mag, terapeuta, prawie czarodziej. Przeżywa traumy z dzieciństwa, bezradność wobec choroby matki, wykorzystuje zdolności paranormalne, przesuwa szklanki, czasami mówi jak poeta.

W tym filmie Szumowska łączy sceny oniryczne z realistycznymi, maluje światłem i to światło w niezwykły sposób wydobywa, albo z mroku, albo z cienia detale i kolory.

Generalnie film operuje chłodną zielenią, fioletem, bielą, ograniczoną ilością rekwizytów.
Każda prawie przestrzeń, w której dzieje się akcja filmu, pocięta jest kratkami okien lub kwadratami szyb, drzwi, jakby to miejsce pełne blichtru, czasami estetycznego smaku, luksusowe było jednak przede wszystkim, więzieniem.

Czasami komizm graniczy z tragizmem, obserwujemy niejednorodność stylistyczną wypowiedzi, padają brutalizmy, np.  „zdzira” w ustach dziecka zwracającego się do matki, pseudo wywody intelektualistów obok wulgaryzmów albo filozoficzne refleksje zblazowanych pozerek obok banałów jeszcze większych.

Film trudny, wielowymiarowy, łączący subtelne nastroje, oniryczne wizje, ulotne, metaforyczne obrazy obok tych realistycznych, nasyconych prozą życia.

Film ma nas przekonać, że śniegu już nigdy nie będzie, coś bezpowrotnie odeszło, to co naturalne zostało utracone. Zagubiło się w tym cywilizacyjnym biegu i prowadzi do utraty darowanego raju, stad powrót do odwiecznego przekonania, że ojciec ma wybudować dom i posadzić drzewo, nauczyć troski o naturę, nie niszczyć jej cykliczności.

Różne nastroje, zderzenie komizmu sytuacji i komizmu słownego z dramatem śmierci, bezradnością, stereotypów z wolnością w myśleniu, różnych ekspresji w grze aktorskiej czyni ten film naprawdę interesującym.

Trudne, poetyckie kino, niezwykła funkcja światła, aktualność, powściągliwość, ascetyczność gry Aleca Utgoffa i przesadna ekspresyjność Katarzyny Figury, doskonałe aktorstwo Mai Ostaszewskiej to niewątpliwie walory filmu.
Warto zobaczyć.

Drugim, równie interesującym filmem tego dnia był „Moja cudowna Wanda”. Film ze świetną rolą Agnieszki Grochowskiej, w reżyserii Bettina Oberli, produkcji szwajcarskiej.

Obok Agnieszki w filmie wystąpili:
Martwe Keller, Andre Jung, Cezary Pazura.

Młoda matka dwójki dzieci Wanda jedzie do bogatego domu do Szwajcarii, by opiekować się tam starszym, niesprawnym mężczyzną, by zarobić na utrzymanie rodziny w Polsce. Jest doskonałą pielęgniarką, ale też sprząta, gotuje, dyskretnie uczestniczy w życiu rodziny Wegmeister- Gloor, rozkochuje w sobie pełnego dziecięcej nieporadności i roztargnienia George’a i wiekowego Josefa. Za pieniądze uprawia seks z podopiecznym, dla niej jest to nic nie znaczący akt, tylko szansa na zarobienie dodatkowych pieniędzy. Wyjeżdża, wraca, tworzą się komiczne i dramatyczne sytuacje, potrafi twardo negocjować warunki, kiedy przybywa jej obowiązków.

Niezwykłe są obrazy pokazujące piękno ziemi, a woda pełni, jak zawsze, funkcję oczyszczającą. Wanda poranną kąpielą zmywa z siebie brudy nocy. Ciąża Wandy komplikuje życie rodziny, ale pozwala zobaczyć rzeczywiste relacje między domownikami, dostrzec pozorność więzów rodzinnych, chciwość i bezwzględność.

Punktem kulminacyjnym filmu jest scena, w której wyjaśniają się wszystkie skrzętnie ukrywane tajemnice rodziny: niepłodność matki, córki, ich dramaty, niedokończone studia, kłamstwa.

Wali się mit szczęśliwej rodziny, bowiem łączą ją tylko pieniądze, firma i nic, poza tym. Warto zobaczyć doskonałą grę Agnieszki Grochowskiej, różnorodność emocji, które targają bohaterami, pomyśleć nad problemem adopcji, poczuciem wyższości wobec innych.

Wiesława Chmielewska

Dziennikarka MYwToruniu.pl



Urodziłam się na Mazowieckiej Równinie, a w moim oknie, jak pisał poeta,  „pole i topole”. Skończyłam jakieś szkoły (nawet wyższe), wiedziona sercem znalazłam się na pięknej ziemi mazurskiej, by ostatecznie, zupełnie niedawno, zamieszkać w Toruniu. Mam zasadę, która brzmi (słowa poety): „Nie bądź pewny, że masz czas, bo pewność niepewna”. Wiele „robiłam” w życiu dla innych, mniej dla siebie i chciałabym, by tak pozostało. Fascynuje mnie „gotyk na dotyk”, lubię ludzi, kocham najbliższych.