Tadeusz Paprzycki – wiersze na Dzień Kobiet

Powiększ rozmiar tekstu

T. Paprzycki o kobietach.

Nowy ideał, miłość ta sama.
***

lękam się czy Medinilla wspaniała*
nieopatrznie pozbawiona żyznej gleby
stałej temperatury i wilgotności powietrza
powabu nie straci

ta co rozbudza zachwyt
zgaśnie, bo ktoś nie zrosił
nie osłonił
bez odpoczynku w chłodzie zostawił

zwisające grona kwiatów
otulone ciemnozielonym liściem
czekają w sypialni
pieszczot i jasnego stanowiska

*Medinilla wspaniała – kwiat pochodzący z Filipin. W naturze rośnie do 3 metrów. W Polsce uprawiany jako roślina pokojowa.

Oto kobieta kwiat. Najwspanialsza ze wspaniałych. Wymagająca i kapryśna. By rozkwitnąć potrzebuje cierpliwości, troski, potrzebuje zachwytu i wierności. Potrzebuje ”jasnego stanowiska”. Czy koniecznie należy coś jeszcze objaśniać?

***

rozniecone ognisko
bierwiona strzelają przepychem barw
nikt powstrzymać nie zdoła
przeplatają coraz zuchwalej
żarliwość płomienia
blask rozświetla i zachęca
żeby trwać do końca
drżą osmolone drzazgi
czekają nieistnienia
staną się pokarmem
nowego
światła
dopóki ogień
życie trwa

Lubię bardzo czytać metafory, którymi nasyca swoje wiersze P. Paprzycki.

Doświadczanie uczucia przypomina rozpalanie ogniska, które z drobnych ogników zaczyna tworzyć jednorodny, zuchwały płomień, mieniący się różnorodnością barw, wybucha i przygasa, ale sycony żarliwością pragnienia, płonie, chociaż wydawało się, iż palące się bierwiona powoli zamieniają się w osmolone, małe źdźbła, iż nie sposób pomyśleć, by z nich ponownie narodziło się jeszcze życie. Jednak okazuje się, iż „dopóki ogień/życie trwa”. Pilnujmy ognia, jeżeli jeszcze można.

***

zrodziłaś rozpoznawalny zapach
miliona słów
niebo przybyło na wysokość spojrzenia
orkiestra symfoniczna otwarła nuty a – z

duch współgra z umysłem
dyrygent jeden kantorów jest więcej
śpiewamy więcej niż wolno i wypada
wybacz pragnieniu

serce większe od ciała

Zjawisko, kobieta, dyrygent koncertu w wykonaniu orkiestry symfonicznej, grającej milionem tonów, które układają się w sploty jak w warkocze. Zmusza życie, by czasami grało pianissimo, czasami tylko piano, innym razem forte. Kobieta, której pojawienie się zostało porównane do „przybycia” nieba” na „wysokość spojrzenia” – (cytuję). Tak czysta, piękna zewnętrzność dopełniona „wewnętrznością”, zjawisko bardzo rzadkie. Żadnego przerostu formy nad treścią, bez dysonansów, pełna harmonia duszy i ciała. Tak pięknie o kobiecie może pisać tylko poeta.

Znalazłam w wierszach p. Tadeusza nową definicję miłości. To stan, kiedy serce większe od ciała. Serce większe od ciała. Serce większe od ciała.

To nie błąd, to próba utrwalenia.

***

alabastrowa
ocieka nieśmiałym oddechem
wynurzona z głębiny morskiej
wznosi ramiona i nogi
płynie za pragnieniem
zasłuchana

alabastrowa
ma płonące serce
kaskada bombarduje myśli
wzniesione obietnice
czekają należnego zachwytu
teleportacja

i tylko świadek
głęboko się wzruszył
hojność doświadczeń
powierzył życiowej księdze
mamrotał słowa
jakby święte

czy alabastrowa
wypłynie raz jeszcze
nasyci
oczy wargi i serce
by rozpiękniały
szczęściem

Rodzi się Wenus, bogini miłości, alabastrowa piękność, dynamiczna o rozwianych włosach. W świetle poranka wychodzi z wody, wzór kobiecego piękna, równowaga i umiar bije z jej nagiego ciała, kobieca, ale nie przerysowana. Wenus pudlica. Wenus skromna. Cała w pastelach, w muszli popędzanej na fali przez Zefiry, giętka i delikatna.

Alabastrowa Wenus to znów kolejne wyobrażenie kobiety. Ma gorące serce i chce być jak otwartej książka, ale dla tego, któremu ufa. Dla tego, kto zna jej poranki i zmierzchy, kto tuli się do jej słów, nie zapomina o świętych słowach przysięgi.
Wie, że wszystko przemija, że kwitnący bez pachnie tylko przez chwilę. Uczy, że można zachować żar miłości, tylko trzeba o nią dbać, wzrastać, ciągle wzrastać!!!

Wybrała z wierszy Wiesława Chmielewska