Ptakom podobni: Izabella Filipiak – Kalinowska

Powiększ rozmiar tekstu

Stanisława Celińska śpiewa piosenkę „Ptakom podobni” (Włodzimierz Scisłowski – autor tekstu, kompozytor – Roman Orłów), powtarza:

„Ptak wierzy w słońca ciepły promień
I choć go nieraz trwoży grom
Buduje gniazdo swe mozolnie
Gdzie najbezpieczniej jego snom”.
To słowa o ludziach. Oto portret kolejnego z nich.

Dzisiaj prezentuję kolejnego „Ptakom podobnego”
Panią Izabellę Filipiak – Kalinowską.

Z obrazami i sobą samymi.

Poznałam Panią Izabellę podczas wystawy, jaką miała miejsce w Filii nr 1 Biblioteki Kopernikańskiej przy ul. Jęczmiennej 23 w Toruniu.

Artystka – malarka Izabella Filipiak -Kalinowska pochodzi z rodziny, w której malowanie było czymś naturalnym. Malowała jej mama, brat matki, a także siostra matki – studentka Szkoły Artystycznej w Wilnie. Nic dziwnego, że i ona ma pasje do uwieczniania na obrazach swoich emocji, wzruszeń, wspomnień wyniesionych z rodzinnego domu, potrzebę oddawania atmosfery miasta, w którym żyje i tworzy.

Co ciekawe i wzruszające jest jednocześnie to fakt, że brat matki podczas postoju w marszu na Monte Casino, w Tobruku, namalował portret mamy Pani Izabelli, który jako szczególną pamiątkę przechowuje ona w swoim domu.
Maluje kwiaty, pejzaże, konie, portrety.

Rozpocznijmy więc wirtualną wycieczkę, a oczami wyobraźni zobaczmy bukiety kwiatów nasturcji, kipiący życiem oraz barwami lata, obrazy „kłaniające” się konwaliami, malwami, słonecznikami, fiołkami. Tyle kolorów, od złotego po fioletowy, emanujących ciepłem, urodą, nasyconych zapachem. Nad sielskim obrazem świata unoszą się motyle, energetycznie, wesoło fruwając po „błękitach” powietrza wśród baranków i „blisko” słońca.

Na szczególną uwagę zasługuje autoportret młodej Izabelli – pastelowy, skromny, oddający jej urodę.
Zatrzymajmy się przy portrecie nieznajomej damy przypominającej czytającą Emilię Korczyńską z „Nad Niemnem”, a może Telimenę z” Pana Tadeusza”? Każdy zobaczy kogoś innego, taka bowiem jest funkcja obrazu, rzadko kiedy coś jest pokazane wprost, zawsze jest kontekst, który możemy sobie przywołać.

Należy wspomnieć, że artystka tworzy obrazy ukochanych kwiatów, pejzaży i zwierząt od 40 lat w zaciszu własnego domu, wciąż wierna zasadzie, że przyroda nie zna koloru czarnego, tylko jego odcienie.

Na obrazach widnieje m.in. dworek w Łaskoniu, który przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, gdyż tam malarka mieszkała z rodzicami i dziadkami (Pani Izabella zainteresowanym może opowiedzieć o historii tajemniczego masona, który kiedyś zamieszkiwał dworek). Tutaj znowu pojawiają się skojarzenia z dworkiem w Soplicowie i znowu obraz pięknie koresponduje z literaturą. Dworek w Łaskoniu   jest jakby żywcem wyjęty z „Pana Tadeusza” „. z drewna, lecz podmurowany, świeciły się z daleka pobielane ściany”. Zapewne autorka obrazu może o tym miejscu snuć swoją opowieść, historia na pewno miesza się wtedy z uczuciami.

Obraz dworku wpisuje się w klimat innych obrazów, na których są namalowane   cztery pory roku, zima w Lubostroniu, rzeka tamże meandrująca wśród lasów; wiosna, lato, miejscowy lubo stroński las, wierzby zadumane nad losem i historią okolicy, tajemnicze, jakby zaklęte w nich były czyjeś życia. Chwilę potem z tego obrazu „słyszymy” głos: nie przytulaj się do wierzby, w niej mieszka tajemniczy daimonion albo zwyczajny czart. Stoją jak zaczarowane gdzieś w Osieku czy Bobolicach.

Niezwykłej urody są malarskie fotografie toruńskich zabytków, m.in. Starówki, Ratusza, pomnika Kopernika, Kościoła Jezuitów, Poczty z przyległym doń placem, Kościoła Najświętszej Marii Panny i Błogosławionego Księdza Jerzego Frelichowskiego, Rynku Nowomiejskiego. Historia plecie się na obrazach i fotografiach artystki ze współczesnością. Jest na nich też kapliczka na Barbarce oraz miejsce cierpienia i pamięci.

Na koniec zadumać się można przy obrazie, na którym wśród traw i drzew stoi maleńka, drewniana chatka. Kto tam mieszkał? Jaka jest jego historia? Czy, jak pisze J. Kasprowicz w sonetach, „za chatami jest krępy sad wiśniowy”? czy „wierzby siwe poschylały głowy przy stodołach, przy niskich obórkach”? Nie wiadomo.

Można mnożyć refleksje związane z odbiorem obrazów Pani Izabelli.

Wirtualną wycieczkę czas już jednak zakończyć. Wracamy na ziemię. Bogatsi o jakieś doznania.

Czas poświęcony na zapoznanie się z twórczością Pani Izabelli Filipiak-Kalinowskiej to chwila, w której mamy możliwość sycić oczy paletą barw, podziwiać pasję autorki oraz jej emocjonalne opisywanie świata za pomocą pędzla, fotografii oraz wrażliwości artystycznej. Jeśli poszukujesz zadumy, wzruszeń oraz piękna – znajdziesz ją w twórczości Mojego” Ptakom Podobnego.” Kobiety z pasją.
Nie pisałam tego artykułu jako krytyk, znający się na malarstwie, nie, tylko z chęci pokazania znanych –nieznanych wśród nas, wierząc, że moje odczucia mnie nie zawodzą.

Notatka o Izabeli

Izabela Kalinowska urodziła się w Wierzchosławicach. Dumna jest z miejsca urodzenia, bo dzięki temu czuje się w pełni Kujawianką. Mama pani Izabeli, Jadwiga z d. Piotraszewska była związana z malarstwem.

Otóż pani Izabela jest prawnuczką polskiego malarza Józefa BRANDTA. Ten wybitny malarz żył i tworzył w latach 1841 – 1915. Malarstwo studiował w Paryżu a od roku 1875 w Monachium prowadził prywatną szkołę malarstwa. Malował sceny batalistyczne oraz historyczne – rodzajowe. Jego twórczość wywarła bardzo silny wpływ na malarstwo polskie.

Siostra mamy pani Izabeli Irena Pawska – akwarystka ukończyła sztuki piękne w Wilnie. Bardzo lubiła wieś i dla życia na niej poniechała pracy artystycznej.

Nic też dziwnego w tym, że i pani Izabela postanowiła spróbować swoich sił w malarstwie. Miała je po prostu w genach.  Talent artystyczny ujawnił prof. Leżański. Nie powiódł się zamiar podjęcia studiów na sztukach pięknych, bo życie miało dla pani Izabeli inny scenariusz.

Ukończyła szkołę handlową, ale z malarstwa nie zrezygnowała. W roku 1961 Izabela wraz z rodzicami przeprowadziła się do Torunia. Tak na dobre przygoda z malarstwem pani Izabeli zaczęła się pod wpływem mamy, która lubiła malować konie. Zainteresowania artystyczne pani Izabeli są nieco inne jak jej mamy. Lubi malować kwiaty i pejzaże wiejskie. Zdarza się jej też kopiować dzieła znanych malarzy takich jak Vincenta van Gogha czy Pabla Picassa.

Ma też p. Izabela obrazy swą treścią związane z Toruniem. Należy wspomnieć również o tym, że swoje prace wystawiała pani Izabela na wernisażach, między innymi w galerii hotelu FILMAR – 2018 a ostatnio w bibliotece przy ul. Jęczmiennej –w marcu 2019.
Bierze też udział w imprezach plenerowych. Taką właśnie imprezą było święto ul. Przedzamcze, w dniu 1 maja br. Tam właśnie pani Izabela malowała i jednocześnie prezentowała swoje obrazy a ja to uwieczniłem na zdjęciach.

W oparciu o materiały i informacje przekazane przez panią Izabelę Kalinowską opracował Franciszek Kazimierski

Wiesława Chmielewska

Dziennikarka MYwToruniu.pl



Urodziłam się na Mazowieckiej Równinie, a w moim oknie, jak pisał poeta,  „pole i topole”. Skończyłam jakieś szkoły (nawet wyższe), wiedziona sercem znalazłam się na pięknej ziemi mazurskiej, by ostatecznie, zupełnie niedawno, zamieszkać w Toruniu. Mam zasadę, która brzmi (słowa poety): „Nie bądź pewny, że masz czas, bo pewność niepewna”. Wiele „robiłam” w życiu dla innych, mniej dla siebie i chciałabym, by tak pozostało. Fascynuje mnie „gotyk na dotyk”, lubię ludzi, kocham najbliższych.