Naszym piórem: Pandemiczny powrót do książki, czyli „Pożegnanie z Afryką”
Na grupie Facebookowej „Seniorzy z Kamienicy Inicjatyw” w Toruniu, jedna a naszych koleżanek zaproponowała piękną i wartościową inicjatywę, którą promuje czytelnictwo. Mianowicie: osoba nominowana przez nią zobowiązuje się do przedstawienia zdjęć 10 książek, które zrobiły na niej wielkie wrażenie. Codziennie 1. Żadnych recenzji. Tylko okładka.
Ponieważ często odwiedzam ten portal, postanowiłam prześledzić rozwój tej inicjatywy wśród seniorów. Okazało się, że jest spory odzew na portalu. Kolejni nominowani przestawiają swoje książkowe propozycje i wyznaczają bliskich znajomych do kontynuacji tej inicjatywy.
Nie ukrywam, że podoba mi się ten pomysł, promujący czytelnictwo w tak oryginalnej formie. Przyznaję, że wielu z proponowanych w nim tytułów nie znam, więc one wszystkie są dla mnie wskazaniem na zapoznanie się z treścią książek, którą firmują pięknymi okładkami.
Wiem, że tak się stanie, ale trochę później. Bo teraz też promuję czytelnictwo, ale w nieco zawężonej formie. Dla siebie.
Czyli – jak?
Późną jesienią, szukając czegoś w Internecie, przypadkowo trafiłam na te słowa: „Pożegnanie z Afryką to książka, o której słyszał chyba każdy. Zbiór wspomnień duńskiej pisarki Karen Blixen wydano w roku 1937, ale nie straciły one na aktualności. Przeciwnie! Co roku po Pożegnanie z Afryką sięgają nowi czytelnicy. Kolejne pokolenia wgryzają się w treść, smakują ją i przekazują dalej. Dziś, w tym pandemicznym świecie zamkniętych granic, powiew egzotyki wydaje się niezbędny dla równowagi psychicznej”.
W pandemicznym świecie zamkniętych granic powiew egzotyki wydaje się niezbędny dla równowagi psychicznej! – mój mózg powtarzał te słowa jak mantrę!
Przypomniałam sobie, że przecież ja już kiedyś czytałam tę książkę i nawet mam ją w swojej biblioteczce. Ponadto oglądałam film zrealizowany na jej podstawie, którym byłam absolutnie zachwycona!
No, to do dzieła. Odszukałam powieść w kartonowej okładce imitującej skórę,
przeczytałam, że jest to kolekcjonerskie wydanie Arcydzieł Literatury Współczesnej i postanowiłam najbliższe wieczory przeznaczyć na mentalny powrót do Afryki.
Zapytacie może – i co mi z tego wynikło?
Po pierwsze, że Pożegnanie z Afryką nie jest powieścią jak zawsze myślałam a raczej zbiorem wspomnień zapisanych przez autorkę w formie dziennika – swobodnego strumienia przemyśleń i refleksji o świecie jak z bajki, którego już nie ma i nigdy nie wróci.
Książka jest inaczej skonstruowana niż film na jej podstawie. Nie ma w niej wartkiej akcji, postępujących po sobie wydarzeń
Po drugie, że tę książkę można czytać na rożne sposoby. Tradycyjnie od pierwszej do ostatniej strony, tak jak ja ją czytałam w przeszłości, Teraz otwierałam poszczególne opowieści na chybił trafił i dawkowałam sobie opisy smaków, zapachów obcej kultury i codzienności ludzi żyjących w upale afrykańskiego słońca.
Po trzecie, że na wszystkie obrazy, jakie pojawiały się w mojej wyobraźni w trakcie czytania, nakładały się te, zapamiętane z filmu, lub z nimi jakoś skojarzone. W efekcie powstała w mojej głowie zupełnie nowa i różna od książkowego oryginału Afryka i pozostanie w niej na zawsze jako Moja Własna! A to jest bezcenne!
Dlatego zachęcam wszystkich, nie tylko seniorów, do skorzystania tak z proponowanej przez koleżankę inicjatywy na portalu dla seniorów, jak i sprawdzonego przeze mnie sposobu promowania czytelnictwa tylko dla siebie, który już na stałe wszedł do mej codzienności.
I w tych podróżach z książką życzę Wam, Kochani najpiękniejszych wrażeń.