Naszym piórem: „Viva Beethoven – początek sezonu artystycznego TOS”

Powiększ rozmiar tekstu

11 września w Stanach  Zjednoczonych Ameryki „ runęło niebo”. W historii Polski  powtarzało się to kilka razy. Świat zamarł i dlatego ku pamięci o ofiarach wszystkich „trzęsień ziemi”   dedykuję swoje osobiste refleksje.

11 września  2020 r. Toruńska Orkiestra Symfoniczna rozpoczęła 42 sezon artystyczny koncertem szczególnym z okazji  250 rocznicy  urodzin L. van  Beethovena.

Pamięć zatacza  koła jak kamień rzucony w wodę, najpierw małe, potem coraz większe, wiec naszym obowiązkiem jest pamiętać.

W koncercie wystąpili:

Mariusz Klimsiak  – fortepian
Toruńska Orkiestra Symfoniczna
Dainius Pavilionis  – dyrygent

W programie:

  1. van Beethoven – V koncert fortepianowy Es-dur op. 73 ”Cesarski”
  2. Czajkowski – IV Symfonia F- moll op.36.

Mistrzowie Mistrzów!

Koncert rozpoczynał się  szerokim i płynącym strumieniem dźwięków wydobywających się  wielu instrumentów,  ale  fantastyczne głosy fortepianu wydobyte  palcami  pianisty nałożyły im wędzidło i przejęły dowodzenie.  Wzruszał , namiętnie opowiadał, kłócił się, cichł, krzyczał, wracał do początku , improwizował.

Na pierwszy plan wysunął  się więc  solista, a my usłyszeliśmy imponujące pasaże, improwizacje , powolne, szybkie, ostre, ale i łagodne.

Dźwięki płynęły,  zmieniało  się napięcie, a ja znów byłam  oczami wyobraźni gdzieś w podróży, mijałam ogrody, strumyki, pociągi dzwoniące na wiwat  , wsłuchiwałam się w rytm kół  , który  wybijał  pianista . Na chwilę dźwięki cichły, uspokajały się , a  powietrze , który przed momentem drżało od dźwięków, gęstniało od ciszy. Pianista dźwiękami przerzucał mosty między murami i cieniami, opowiadał o teraz i tutaj, wczoraj i dziś. Podróżowałam  razem z nim, wspominałam, wzruszałam się, czekałam i niepokoiłam.

Czasami fortepian    wspomagała  orkiestra,  razem    krzyczały, ostrzegały, a ja  kuliłam   się w fotelu jak samotny , zabłąkany wędrowiec . Jakże różne miotały  mną  emocje , jakże płynnie dźwięki malowały w mojej głowie nieprzystające do siebie obrazy : groźne pomrukiwania żubrów , słowicze głosy, plusk wody, zapach fali niosącej liście i kwiaty.

Beethoven. Koncert.  Wariacje. Mistrz nad Mistrzami.

Smutne i pełne oczekiwań było życie P. Czajkowskiego i ta walka ze sobą, cieniami innych, brzmi w jego muzyce.

IV  Symfonia  F- dur składa się z czterech części. Jakże różnych!

Jest w niej    życie kompozytora , walka z fatum, jest   ucieczka w prostą  radość życia , w ludową  pieśń, barwne arabeski, sny.

Muzyka podsuwa kolejne obrazy.

Jesteśmy  w mieście,  które jak pisał B. Schulz „ porasta liszajem i kopciem”. Kiedy ciemnieje niebo  latarnie zaczynają rzucać cienie, pomniejszają świat widzialny, pozwalają tańczyć jak arlekinom  kamienicom. Życiodajne  dźwięki dnia zamieniają się w drapieżne krzyki nocy.

Zardzewiałe zaułki  stają się pułapkami , człowiek przemyka zgięty w pół przed innymi, zapewne bardziej groźnymi i nieobliczalnymi. Miasto zasypia, muzyka cichnie , ale nie” śpi” .

Przyczajone fatum czeka, czeka  na człowieka.

Cz. II

Radośnie brzmią instrumenty.

Oto nadchodzi poranek. Tłusta i brzemienna w strach ciemność traci moc. Miasta zaczyna dzwonić, tętnić, mienić się kolorami, przyspieszać. Tulipany wychylają głowy, stokrotki podnoszą oczy,  bratki różowieją na trawnikach , bilbordy kłaniają się, człowiek podaję rękę człowiekowi.

Cz. III

W trzeciej dziwy nad dziwami. Arabeski tańczą w snach jak indyjskie piękne dziewczyny, całe złote i purpurowe. Wszystko jest możliwe, skrzypce pozwalają zabrać głos innym instrumentom.

Jest u Piotra Czajkowskiego miłość, skrywana, grzeszna , odrzucenie,  dramat, na który nie umiał znaleźć rozwiązania, „szarpał”  się ze  sobą, kobietami, pragnieniami, samotnością.

Cz. IV

Finał  to  powrót do prostej radości, do święta  ludowego,  szeroko rozlewających się dźwięków, nadziei.

Niestety,  fatum krąży, na nic podróże, fascynacja  naturą, podziwianie różnych  krajobrazów. Mistrz nie jest w stanie zniwelować napięć, które się w nim gotują,  zawsze znajdując się pod  dyktatem natchnienia, zniewolony potrzebą  tworzenia, ucieka w melancholię, nie odnajduje spokoju ,

optymizmu. Popada w depresję. Świat znowu ciemnieje, bardzo ciemnieje. Muzyką modli się, „polśniewa”, grzmi, huczy, szepce. Na nic! człowiek jest igraszką losu. Fortuna  pastwi się nad swoją ofiarą.

Muzyka Mistrza! Dziękuję  artystom za emocje, wzruszenia.

Hołd L.von Beethovenowi i P.Czajkowskiemu.

Nie biografiom tekst ten poświęcony, a muzyce potrafiącej opowiadać o świecie, człowieku i jego emocjach.

Wiesława Chmielewska

Dziennikarka MYwToruniu.pl



Urodziłam się na Mazowieckiej Równinie, a w moim oknie, jak pisał poeta,  „pole i topole”. Skończyłam jakieś szkoły (nawet wyższe), wiedziona sercem znalazłam się na pięknej ziemi mazurskiej, by ostatecznie, zupełnie niedawno, zamieszkać w Toruniu. Mam zasadę, która brzmi (słowa poety): „Nie bądź pewny, że masz czas, bo pewność niepewna”. Wiele „robiłam” w życiu dla innych, mniej dla siebie i chciałabym, by tak pozostało. Fascynuje mnie „gotyk na dotyk”, lubię ludzi, kocham najbliższych.