Nasze relacje: „Kolorowe pejzaże – relacje z wernisażu”
Henryka Piekarska i jej obrazy w Książnicy Kopernikańskiej.
Filia nr 1. 3-29 października
Pani Henryka z wykształcenia jest doktorem polityki społecznej, a z zawodu urzędnikiem państwowym i nauczycielem akademickim. Obecnie cieszy się emeryturą i realizuje swoje wewnętrzne tęsknoty.
Od dzieciństwa podziwiała mazurskie krajobrazy, dorastała wśród nich, a teraz jako studentka TUTW od trzech lat uczy się malarstwa pod okiem Marii Serwińskiej- Guttfeld.
Ma już swoje osiągnięcia artystyczne. W IV wojewódzkim konkursie plastycznym o „Nagrodę Marszałka Województwa Kujawsko- Pomorskiego” Jej obraz zajął III miejsce.
Ilość gości na wernisażu, bukiety kwiatów, niespodzianki najbliższych na pewno dały ogromną radość Pani Henryce.
Należy dodać, iż na wystawie prezentowały swoje prace inne malarki z TUTW, W. Zarudzka, S. Muzalewska.
Dzisiaj napiszę jednak tylko o wrażeniach związanych z obrazami P. Henryki.
Kolorowe impresje, jak wszystkie impresje, to zapis ulotnych chwil. To oddanie zmysłowych, dynamicznych momentów, zapis sekund i minut, za pomocą barw dopełniających, siedmiu barw tęczy: czerwonej, pomarańczowej, żółtej, zielonej, niebieskiej, indygo i fioletowej, które mieszają się na obrazie i dają niezwykłe odcienie.
Tak jest też na obrazach Henryki Piekarskiej, których otwarte kompozycje kreują nastrój, stwarzając wrażenie przypadkowych wycinków całości; wykorzystując światło, maluje nim powietrze, mgłę, ciepło, ruch, zatrzymując moment, nastrój, chwyta, jak mawiał L. Staff” echo z dna serca nieuchwytne”, by „łowiąc „go „spiesznie jak motyla”, spowodować, aby się, „kształtem stała chwila”.
Tak naprawdę, to kolor i forma są w nich najważniejsze, a nie to co widnieje na obrazie.
Natura staje się dla niej głównym motywem obrazów, „nawołujących” do dostrzegania pozytywnych stron życia.
A jak maluje czerń, cienie?
Otóż za pomocą zmieszanych kolorów podstawowych, bez użycia czerni!
Świat na Jej obrazach jest podzielony na prostokąty, kwadraty, pastelowy, przesycony kolorem, ciepły, barwne plamy, pełne różu, fioletu, mieszają się, kłębią, dają poczucie ciszy i tajemnicy!
Inny obraz z tych prezentowanych na wystawie przypomina kolorowy witraż i znów widzimy na nim miejsca puste i pulsujące kolorem, gdzieś w oddali majaczy pocztówka miasta, wtopionego w róż i błękit, sąsiadującego z ciemniejszą zielenią, delikatną czerwienią przechodzącą w pomarańcz. To wywołuje subtelną radość, uspokaja, wycisza, ma się wrażenie, że dotknęło się aksamitu.
Na kolejnym obrazie „namalowany” jest ruch, moment, kiedy burzliwa fala, bałwan wodny naciera na brzeg i wraca w przestrzenie oceanu. W niebie odbija się woda, świat odwraca się do góry nogami i już nie wiadomo, czy to woda w niebie czy niebo w wodzie, a może to anioł zesłany na ziemię, by falami- skrzydłami ochronić Go przed silnym uderzeniem rzeczywistości.
Pejzaże, impresje, świat barw, ulotność, eteryczność, delikatność…Popatrzcie Państwo na obrazy! Ciekawe, jakie przemyślenia wywoła w Was?
Fot. Wojtek Buss TUTW