Nasze relacje: „Saksofony w Jordankach”

Powiększ rozmiar tekstu

Leniwe, letnie niedzielne popołudnie, 21 lipca, godz. 17, CKK Jordanki, Sala Kameralna. Rozpoczyna się koncert Saksofony z nowego świata. Na scenie niemiecki kwartet saksofonowy Arcis Saxophone Quartet w składzie:

Claus Hierluksch – saksofon sopranowy
Ricarda Fuuss – saksofon altowy
Edoardo Zotti – saksofon tenorowy
Jure Knez – saksofon barytonowy

Czekam na improwizację, swing, na zmianę dynamiki i tempa gry, głównie na doświadczanie emocji, muzykę lekką, sprężystą, mowę instrumentów pozostających ze sobą w harmonii bądź kłótni.

Już w trakcie wykonywania pierwszego utworu pomyślałam, że można go zilustrować nazywając dźwięki docierające ze sceny samogłoskami z polskiego alfabetu, a potem przypisać dźwiękom kolory i stworzyć swoisty arras muzyczny.

Zacznijmy więc nazywać to, co usłyszeliśmy, a było to:

A – atrakcyjne, aksamitne, amarantowe, szerokie

E – eteryczne, białe,

I – instynktowne, nawracające,

O – ostrożne, niecierpliwe, błękitne, cofające się,

U – uzupełniające, wkradające się znienacka, szare,

Y – samotne, smutne, blade.

Takie dźwięki i kolory docierały do moich zmysłów zaangażowanych w odbiór zapętlających się i nawracających rytmów.

Grano kolejne kompozycje, a ja miałam wrażenie, że uwięziono dźwięki w szklanej kuli, one atakowały ją ze wszystkich stron, odbijały się od ścian, wracały, pocieszały się wzajemnie, nie opuszczała je nadzieja na rozbicie szklanej pułapki. Doskakiwały do siebie, rytmicznie powtarzając swoje tęsknoty. Słychać było w muzyce minimalizm S. Reicha, zapętlenia, powracanie, wygładzanie linii, ponowne zapętlanie.

Pojawiały się dźwięki inspirowane muzyką afrykańską, indiańską, pojawiła się czeską tęsknotą za klimatem opuszczonej ojczyzny. Usłyszeliśmy radosne, ale i nostalgiczne klimaty Mendelsona, pogodne, wesołe divertimento Mozarta.

Trudno opisać emocje podczas słuchania najsmutniejszego utworu w historii muzyki, S. Barbera /L. Bernsteina /Adagio. Zabrzmiało elegijnie, dramatycznie, przywołało smutne wspomnienia o kimś bliskim, już nieobecnym.

Potem była chwila oddechu i L. Bernstein – West Side Story w opracowaniu na kwartet saksofonowy.

Muzyka inspirowana była dramatem muzycznym, opowiadającym o dwójce młodych ludzi przeżywających swoją pierwszą miłość, zaplątanych w wojnę gangów.

Za kanwę filmu wykorzystano dramat Szekspira Romeo i Julia.

Potem brawa, bis, brawa, bis.

Utwory, które usłyszeliśmy podczas koncertu, a nie zostały wymienione wyżej to:

  1. Dvorak – Kwartet F-dur, op.96
  2. Mendelssohn – Capriccio op.81
  3. A. Mozart – Diwertimento F – dur KV 138

Warto było posłuchać!

Wiesława Chmielewska

Dziennikarka MYwToruniu.pl



Urodziłam się na Mazowieckiej Równinie, a w moim oknie, jak pisał poeta,  „pole i topole”. Skończyłam jakieś szkoły (nawet wyższe), wiedziona sercem znalazłam się na pięknej ziemi mazurskiej, by ostatecznie, zupełnie niedawno, zamieszkać w Toruniu. Mam zasadę, która brzmi (słowa poety): „Nie bądź pewny, że masz czas, bo pewność niepewna”. Wiele „robiłam” w życiu dla innych, mniej dla siebie i chciałabym, by tak pozostało. Fascynuje mnie „gotyk na dotyk”, lubię ludzi, kocham najbliższych.