Pierwsze kroki na emeryturze: nowy cykl opowiadań
Zapraszamy Państwa na nowy cykl „Pierwsze kroki na emeryturze”, w którym nasza dziennikarka Halina Gumowska będzie publikować fragmenty swojej książki!
Halina Gumowska – emerytowana nauczycielka – pedagog, trenerka umiejętności społecznych i rozwoju osobistego.
Autorka książek psychomotywacyjnych „Odnaleźć siebie”, „Zostań Kopernikiem” i realizatorka psychoedukacyjnych programów autorskich, adresowanych do młodzieży szkolnej i osób dorosłych z rożnych grup zawodowych i środowiskowych, dotyczących rozwoju ich kreatywności i uruchamiania wewnętrznego potencjału.
Specjalistka w zakresie prowadzenia szkoleń dotyczących kreatywności, komunikacji interpersonalnej, psychomotywacji, usprawniania pamięci i redukcji stresu.
Adres mailowy: h.gumowska@wp.pl
O książce
Roboczy tytuł „Ciąża emerytki” nawiązujący do 9 miesięcy po przejściu na emeryturę
Książka obejmuje okres dziewięciu miesięcy życia tytułowej postaci, która po przejściu na emeryturę, opisuje swoje przeżycia i związane z nimi refleksje w formie cotygodniowego pamiętnika, zawartego w trzech trymestrach, po dwanaście rozdziałów każdy.
Mimo, że książka nosi znamię autobiografii, to w istocie mówi o wszystkich kobietach. Przypomina o potencjale, który jest w nich, daje im możliwość poznania siebie, po to, by w zgodzie na siebie mogły nadal kreować swoje życie – niezależnie od wieku, miejsca zamieszkania i statusu społecznego.
Książka jest adresowana do czytelników w wieku dojrzałym (50+) – tak kobiet jak i mężczyzn, osób przebogatych w doświadczenia, z ogromnym życiowym kapitałem, z którego – poza Rodzinami Radia Maryja – nikt nie chce skorzystać.
Grupy ludzi wykluczanych i szczególnie często odrzucanych z powodu nieprzydatności. Tak zawodowej jak i społecznej.
Nie znalazłam na naszym rynku księgarskim książek, które traktują o ludziach starszych wiekiem a już zupełnie nic o tych, którzy są w wieku emerytalnym. Postanowiłam wypełnić tę lukę.
Napisałam książkę, której zadaniem jest nie tylko zmierzenie się z mitem emerytury jako nieuchronnego przejścia w życiowy niebyt, ale również pokazanie sposobów wykorzystania własnego potencjału do twórczego zagospodarowania czasu. A przez to – do satysfakcji z udanego życia w bardzo już dojrzałym wieku.
Część 1
Rejs
Dzień dobry. Witam wszystkich w słoneczne popołudnie. W kalendarzu mamy początek lipca, a za oknem środek gorącego lata, które w tym miesiącu obdarzy nas słońcem i upałami To już ostatni dzwonek, aby dobrze zaplanować udane wakacje… słucham radiowej prognozy pogody na dzisiejszy wieczór.
Jest 1 lipca. Dzień szczególny dla mnie i jeden z ważniejszych w roku. Moje Imieniny!! Mam zamiar je hucznie obchodzić w gronie przyjaciół na statku wycieczkowym „Wanda” Dlatego jestem żywotnie zainteresowana wieczorną prognozą.
Pomysł imienin ma statku zrodził się po przeczytaniu codziennych ogłoszeń w lokalnej popołudniówce. Na stronie z reklamami znalazłam zapewnienie, że jeśli tylko zechcę, to w każdy czwartek przeżyję niesamowitą przygodę, biorąc udział „w imprezie kulturalno rozrywkowej pod tytułem „REJS 40 lat później” – zabawie wieczorową porą, utrzymaną w stylu filmu „Rejs” i klimacie PRL-u.”
Rzeczony „Rejs” wystawiany jest na statku wycieczkowym „Wanda”, którym popłyniemy wraz ze znanymi aktorami lokalnych scen.
Propozycja wydała mi się godna uwagi, więc podzwoniłam po ludkach z zapytaniem czy dadzą się zaprosić na łódź i w niej spełniać imieninowe toasty? Zgoda tak na rejs jak i na zbiórkę o 20.00 na bulwarze, była jednomyślna a mnie kamień z serca spadł. Ten, kto urządzał jakiekolwiek party w upał, wie, dlaczego!
Na bulwarze jestem przed czasem, bo solenizantce spóźnić się nie wypada. Po dłuższej chwili nadciągają z kwiatami zaproszeni goście, wrzeszcząc „sto lat” już po wyjściu z taksówki.
Na trapie wita nas Kapitan wraz z Załogą i zaprasza na pokład. Kiedy wszyscy już są na miejscu uderza w dzwon!
Płyniemy.
Zaczyna się zabawa. Trwają kolejno: święto kapitana, bal maskowy, quiz na inteligencję, zbiorowa gimnastyka, gra w salonowca – robi się coraz weselej a wszystkich ogarnia coraz większy entuzjazm. Prawie, jak w filmie!!
Bawimy się świetnie wyśpiewując chórem zabawne piosenki, których teksty mówią o sprawach nam tylko znanych. Nam, którym młodość przypadła w czasach pustych półek, nocnych kolejek po mięso na kartki i przekonania, że świnia składa się wyłącznie z nóżek i łba. Bo nic więcej w mięsnym nie wisiało na hakach!
W przerwie między kolejnymi skeczami i quizami podziwiamy – który to już raz- nastrojowo iluminowaną panoramę średniowiecznej części miasta, uznaną za najpiękniejszą w kraju, widzianą od strony rzeki …
Pijąc kolejny toast wzniesiony przez przyjaciół za moje nieustające zdrowie i urodę oraz przyjmując od uczestników „Rejsu” życzenia dwustu lat życia w ciągłym stanie upojenia, doznaję iluminacji!
W jej błysku uświadamiam sobie, że dzisiaj mija dziewięć miesięcy od mojego przejścia na emeryturę!
Natychmiast dzielę się tym odkryciem z przyjaciółmi co im daje asumpt do dalszych toastów, tym razem ukierunkowanych nie tyle na solenizantkę co na emerytkę właśnie.
– No, rybeńko, dziewięć miesięcy to jest czas dostojny – oświadcza chwiejnym głosem jeden z uczestników rejsowej biesiady, patrząc w skupieniu na chwilowo pusty kielich
– Dlaczego dostojny? – pyta drugi, sięgając po kolejną butelkę obowiązkowego na imieninach trunku,
– Bo tyle trwa ciąża, bracie – wyjaśnia pierwszy – a to jest czas nie tylko dostojny, ale też wyjątkowy,
– Z jakiego powodu wyjątkowy? – chce wiedzieć drugi
– Bo w tym czasie powstaje i rozwija się nowe życie – filozoficznie twierdzi pierwszy – A po dziewięciu miesiącach przychodzi na świat, by się z nim mierzyć. Tak jak my się mierzymy…
– E tam, nowe życie, wielkie mi co! – kończy dyskusję drugi, wyraźnie tracąc nią zainteresowanie
Tej wymianie zdań przysłuchuje się stojący obok nas młody rejsowych. Patrzy na mnie uważnie przez dłuższą chwilę.
– To pani była w ciąży na emeryturze? – pyta – Niesamowite…
Gromki śmiech zagłusza dalsze słowa. Speszony młodzian szybko opuszcza nasze grono, znikając wśród rozbawionych gości wieczoru.
Zabawa trwa w najlepsze. lecz niestety wszystko, co dobre, ma swój kres. Także i nasza „Wanda” zawija do brzegu, kończąc rejs.
Schodzimy na ląd z mocnym postanowieniem kontynuacji tak mile rozpoczętego wieczoru w ulubionych „Kurantach” Nie wracamy już do tematu mojej ciąży emerytki, bo teraz uwagę zajmują nam tańce biesiadne.
Ja jednak o niej pamiętam cały czas. Zastanawiam się jakie życie powstało we mnie podczas tych dziewięciu miesięcy i co się po nich urodziło.
No właśnie, co?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie muszę zacząć od początku…
Ciąg dalszy wkrótce…