Naszym piórem: „Relacja z Filharmonii Dowcipu”
Mandolina. Czy ktoś pamięta jeszcze co to jest? Że to siedemnastowieczny instrument muzyczny pochodzący ze słonecznej Italii, mający kształt migdała ( wl. mandrola – migdał) i stąd pochodzenie nazwy mandola i zdrobniale mandolina?
Ja pamiętam, bo mój ojciec często na niej grał a ja z siostrą śpiewałam do wtóru na dwa głosy dumki ukraińskie.
Pól wieku temu….
I to wspomnienie przywołał duet mandolinistów grający przepiękny motyw melodyczny z filmu „Czarny Orfeusz”, na koncercie w Hali Widowiskowej na Jordankach w dniu 4 marca 2018 roku.
W wyobraźni znów zobaczyłam 12-letnią dziewczynkę patrzącą z zachwytem na kolorowe obrazy roztańczonej brazylijskiej faveli na seansie w małym kinie mojego miasteczka. Słuchałam samby o której istnieniu dowiedziałam się właśnie z tego filmu i podziwiałam mistrzostwo jej wykonania przez tancerzy.
Pół wieku temu…
„Filharmonia Dowcipu” – bo o tym wydarzeniu mowa, to „niespotykanie połączenie humoru i muzyki. To tu zderza się muzyka klasyczna i rozrywkowa z kabaretowym humorem i lekkością, dając zupełnie nową jakość. Kilkunastoosobowa orkiestra, wybitni soliści oraz niezastąpiony lider i narrator – Waldemar Malicki”.
Potwierdzam! Wykonawstwo w istocie mistrzowskie, znakomite, nastrojowe oświetlenie, wspaniała akustyka i… owacja na stojąco zachwyconej publiczności.
Kto nie był – nich żałuje, bo warto było przez dwie godziny zapomnieć o codziennych troskach, problemach i ucztować duchowo w spotkaniu z artystami z najwyższej półki.
Odmłodnieć…
Bo , że młodość przychodzi z wiekiem nie każdy z nas wie, lub pamięta, przypomniał widzom Waldemar Malicki. Dla mnie – prawda
A dla Ciebie?