Naszym piórem: Jaki był Stanisław Frankowski? Relacja ze spotkania.
Kolejny wieczór bibliofilski w toruńskiej Książnicy Kopernikańskiej był poświęcony Stanisławowi Frankowskiemu, zmarłemu w styczniu tego roku redaktorowi, wieloletniemu dziennikarzowi toruńskich ” Nowości”.
Spotkanie prowadziła pani dr Katarzyna Tomkowiak przedstawiając sylwetkę i działalność redaktora Frankowskiego. Następnie oddała głos licznie zgromadzonym uczestnikom spotkania. Bardzo ciepło i serdecznie wspominali redaktora znajomi i przyjaciele.
Wzruszająco o swym Ojcu mówiły Jego dzieci – Agnieszka i Adam, obecnie wykładowcy na toruńskim uniwersytecie.
Stanisław Frankowski w „Nowościach” pracował niemal 40 lat, od 1969 roku do roku 2005. Był korektorem, redaktorem działu miejskiego, technicznego, depeszowcem, zastępcą sekretarza redakcji, redaktorem kolumny „Dzieje i ludzie”.
Od lat 70-tych był członkiem Towarzystwa Miłośników Torunia, przystąpił do grona komilitonów (towarzysz, kolega) w Towarzystwie Bibliofilów w Toruniu, posiadał tytuł Honorowego Członka Towarzystwa Bibliofilów, piastował funkcję wiceprezesa i prezesa tegoż towarzystwa.
Był kolekcjonerem, zbierał książki, mapy, plany, pocztówki. Księgozbiór Redaktora i jego Żony Marii liczy ponad 10 tysięcy tomów. Szczególnie interesował się i gromadził wszystko , co dotyczyło Jego „Małej Ojczyzny”, materiały dotyczące Pomorza i Kujaw.
Jak wspominali przyjaciele, książki przed laty niedostępne w księgarniach zawsze można było pożyczyć od redaktora Frankowskiego. Posiadanie książek to była Jego pasja. Były ważne jako materiał do czytania, skarbnica wiedzy, ale i samo posiadanie książek sprawiało Redaktorowi radość. Kolekcjonował także dziennikarskie wpadki, które ukazały się w druku, np. złożenie kwiatów pod pomnikiem Lenia.
Przyjaciele wspominali Redaktora jako człowieka niezwykłej dobroci, uczciwości, gotowości pomocy każdemu. Kolega dziennikarz mówił o wielkiej wiedzy i erudycji Redaktora – jeśli czegoś nie wiesz ,spytaj Frankowskiego – tak mówiono o Redaktorze w redakcji.
Podkreślano głęboką wiarę, religijność i przywiązanie do kościoła czego Redaktor nigdy się nie wstydził i nie wypierał, również w czasach, kiedy wierzący dziennikarz nie był mile widziany.
„Nie trzeba być czerwonym, nie trzeba się sprzedać, trzeba być wiernym swoim wartościom i być prawym człowiekiem” – to było credo życiowe Stanisława Frankowskiego.
A przepis Redaktora na dobry tekst?
„Ważne jest zakończenie tekstu, musi być dobre, równie ważny jest początek tekstu- musi być dobry. A najlepiej jakby jedno i drugie było blisko siebie”.
Prawda, jakie to proste?
Osobiście znałam Pana Frankowskiego, przed ponad 30 laty byłam wychowawczynią Jego Syna Adama, bardzo dobrego ucznia, laureata wielu konkursów. Pamiętam, jak pod koniec ósmej klasy Adam nie mógł się zdecydować jaką szkołę wybrać, co będzie robił w życiu, bo ze wszystkiego był dobry. Obecnie jest wykładowcą na wydziale astronomii, mądrym, wspaniałym człowiekiem. Jak Jego Ojciec.
fot. Tomasz Dorawa, materiały prasowe Książnicy Kopernikańskiej