Dbajmy o kulturę słowa
Dbałość o kulturę słowa jest sprawą niezwykłej wagi. Cóż z tego, że strój zadbany, makijaż staranny i fryzura dobrana według najnowszych trendów. Już pierwsze minuty rozmowy przekreślają nasz, zdawałoby się idealny wizerunek.
Słóweczka takie jak: jo, toć, choc, włanczam są na porządku dziennym. Wulgaryzmy także kwitną. Nie potrafimy wypowiedzieć kilku poprawnych zdań, więc głos seniora w dyskusji nie istnieje, lub prawie nie istnieje. Wiem, jak zwykle przesadzam, ale tak rzadko można usłyszeć naszą piękną, poprawną polską mowę. Do tego dochodzą jeszcze skróty myślowe i wtręty subkultury.
Wybaczcie, ale śmieszy mnie słówko „narki” w ustach statecznego seniora. Nasz wiek kojarzy się z poprawnością języka, wyniesionego z dawnej, dobrej szkoły. Bądźmy więc przykładem, przynajmniej dla wnuków.
Chciałam jeszcze dodać, że zwrócenie uwagi na błąd językowy traktowane jest na równi z obrazą. Posłuchajmy tych, którzy kulturą słowa porywają, imponują i zaciekawiają. Przecież Polacy nie gęsi i swój piękny język mają i znają.
Pamiętacie, jakim wspaniałym językiem opowiadał Profesor Zin?
Kochani, nie zrzędzę i nie czepiam się. Jedynie wymagam, a wszystko to bierze się z szacunku do mowy polskiej, czyli do nas samych.