Nasze relacje: Zaduszki poetyckie z Jackiem Beszczyńskim

Powiększ rozmiar tekstu

Codziennie krótszy i krótszy czas do przeżycia.
Więcej i więcej było niż jest.
Tak już jest.
Czasami czas traci czas.
Zatrzymuje mnie, ciebie, nas.
Tak było w przedostatnie październikowe popołudnie.
Zaduszki Petyckie w Dworze Artusa w Toruniu.

Magiczne miejsce, które nigdy nie wyglada podobnie. Raz mieni się złotem, potem soczystością zieleni, chłodem srebra, intensywnym błękitem.Czarodziejskie światła zmieniają wszystko. Piękna Sala Wielka zamienia się w witraż utworzony z głosu, dźwięku, uczuć, emocji, tęsknot, wspomnień.

Na balkonach tym razem rozsiadły się dusze W. Młynarskiego, W.Wysockiego, B.Okudżawy, Jacquesa Breli, L.Cohena, A.Osieckiej i wielu innych pieśniarzy, poetów, bardów. Niewidoczne, ciche, wzruszone – słuchały.

Na dole publiczność – wrażliwa, ciekawa, kochająca poezję i piękny głos Jacka Beszczyńskiego, głos jego gitary i muzykę zespołu Nadziei Maleńka Orkiestra.

Spektakl się rozpoczął.

Zabrzmiała tęskna „Dona, dona, Dona”, o tym, że każdy ptak fruwa tak jak chce i śpiewa Panu wdzięczne trele.Wolność jest w nas! Możesz być jak ptak! Wróciły wspomnienia, kiedy okazało się, że ciemna noc rozdziela kochanków, ale także ich zbliża. Dzieli ich często wieczność, szeroka jak wielki step, głucha na wołania, ale przecież nawet wtedy można wysyłać do siebie pragnienia jak list; jest wiatr i telefon na wietrze, poniesie, dostarczy do adresata. Można dostrzec kogoś drogiego w kluczu żurawi wysoko na niebie zawieszonym i otworzyć drzwi tęsknocie, usłyszeć jego głos.

Przemijamy, nasz los ciągną metaforyczne konie, może spokojne, może narowiste, może kare a może białe. Jedziemy nad przepaścią, nad urwiskiem, konie nie słuchają rozkazów woźnicy.Rwą do przodu aż brakuje sił. Konie losu, szalonego, galopującego bez wytchnienia.

I tak płynęła muzyka, słowa, snuły się opowieści o miłości, o przyjaźni, trwaniu, a niezwykły głos Barda rozczulał, niepokoił, napawał smutkiem, ale i nadzieją. Szczęśliwe dusze poetów powoli opuszczały balkony, strojne w ludzkie wzruszenia, otulone pamiętaniem.
To były piękne Zaduszki Poetyckie. Zwyczajnie niezwyczajne……

Fot. Dwór Artusa

Wiesława Chmielewska

Dziennikarka MYwToruniu.pl



Urodziłam się na Mazowieckiej Równinie, a w moim oknie, jak pisał poeta,  „pole i topole”. Skończyłam jakieś szkoły (nawet wyższe), wiedziona sercem znalazłam się na pięknej ziemi mazurskiej, by ostatecznie, zupełnie niedawno, zamieszkać w Toruniu. Mam zasadę, która brzmi (słowa poety): „Nie bądź pewny, że masz czas, bo pewność niepewna”. Wiele „robiłam” w życiu dla innych, mniej dla siebie i chciałabym, by tak pozostało. Fascynuje mnie „gotyk na dotyk”, lubię ludzi, kocham najbliższych.