Nasze relacje: Koncert zespołu Starless

Powiększ rozmiar tekstu

Toruń. 30. 09. 2021 r. Dwór Artusa. Koncert zespołu Starless.

Jeżeli możesz, posłuchaj !
Idziesz i się dziwisz! Ciągle!
Odkrywasz nowe i nie pojmujesz, dlaczego dopiero teraz.
Takie refleksje przyszły mi do głowy po wczorajszym koncercie grupy Star less w Dworze Artusa w Toruniu.

Marta Bejm – wokalistka. Obok niej kompozytor, aranżer i instrumentalista Piotr Pryka, dwie grające gościnnie dziewczyny,  Monika Moszczyńska (wiolonczela)  i Weronika Podkul (skrzypce). Gitarzysta i on, poeta Wojciech Kokociński. Oto skład zespołu.

Czekanie na coś nowego ma w sobie niepokój i nadzieję. Bywa, że z tego nic nie wychodzi, a oczekiwania płonne. Czasami jest jednak tak, że wobec nowego stajesz jak zaczarowany, zdumiony, zadziwiony, myśli galopują,  rozpoczyna się projekcja emocji.
Oto muzyka i głos wokalistki opowiadają ci,  że liście wirują, wkręcają się w twoje włosy, drżą, kiedy dotyka je zimny powiew. Patrzysz na nie i myślisz,  iż z tobą jest inaczej. Przemijanie i odradzanie. Demeter i Kora. Cykliczność. W naturze. Tylko ty jesteś tutaj jeden, jedyny raz. Spadające liście ślą ci wiadomość. Uważaj! Lekceważysz to. Tyle barw, świat się żółci i czerwieni,  gra z Tobą wszystkimi kolorami, wiec nie rezygnuj, zagraj z nim!

Posłuchaj jak brzmi piekno, Album„Missing You”, a w nim Dreamer,  Silhouette,  Beginning,  Homesick,  Missing You, I Could Be GodShower, Lady of the Lede.

Zjawiskowa wokalistka!

O czym ona śpiewa?
– O spotkanie marzyciela z Panią Jeziora, spadaniu jesiennych liści w obcym kraju, tęsknocie za kimś, kogo bardzo brakuje,  o oczyszczającej mocy wody, snach i marzeniach, o oczekiwaniu i rozczarowaniu,  o początku wszystkiego i końcu.
Nokturn i dźwięki symfoniczne. Czyste piękno!

Kiedy słyszy się głos  Marty i muzykę zespołu Starless to wszystko zamienia się w człowieku we wzruszenie. Łycha się  o tym,  co się przeżyło , co się skończyło,  co się nigdy nie zaczęło…

Za oknem deszcz, a po tafli szkła biegną krople, miarowo, rytmicznie. Podobnie uderzają o twoje ciało, bezgłośne, oczekiwane, delikatne. Zmywasz z siebie brud, jesteś jak Ewa w raju,  zanim zgrzeszyła,  bezbronna,  czysta, niewinna eteryczna. Wiesz, że ci kogoś brakuje,  jego rąk i serca. Odszedł za ziemski krąg, bez zapowiedzi, został ogień w kominku i w tobie. Nie masz już siły go podtrzymywać. Brakuje ci Jego, kiedy wstaje dzień i kiedy zapada zmrok, kiedy słońce pada na twoją twarz i kiedy wiatr targa twoje włosy, kiedy śpisz i kiedy śnisz.
Słuchałam przepięknego głosu Marty i pomyślałam, że pewnie teraz wszyscy zadają sobie pytania: Kim jestem, kim ty jesteś, gdzie jesteś, czy jesteś?

Pytają i marzą. Potem widzą kogoś, kto idzie brzegiem jeziora, widzą Świteziankę przywołującą tego kogoś. A on idzie po błyszczącej fali,  zapomina o przysiędze, zwabił go jej syreni śpiew, zdradził. Nagle jezioro się otworzyło jak Morze Czerwone, głębia wciągnęła go i zginął. Został już na zawsze sam,  na zawsze,  z tęsknotą,  pragnieniem.

Marta śpiewa, skrzypce, wiolonczela, gitara, klawisze podają jej rytm, wiruje barwa. Niepotrzebne są tłumaczenia, chociaż słyszymy poezję w języku angielskim.

Nie jesteśmy Bogiem, nie stanie się nic, kiedy powiemy ”stań” się, ale czy potrzebujemy tłumaczenia, czy chcemy,  byangielskie wyrazy wybrzmiały po polsku?

Nie, nie potrzebujemy. Mamy dźwięki, uniwersalny kod.

Olga Tokarczyk w ”Czułym narratorze” pisze,  że ”Słowa padają w różnych językach, a te języki tajemniczo się dopełniają,  nie bacząc na swoje pochodzenie i pokrewieństwo. Poza tym wcale nie musimy rozumieć tego, co zostało powiedziane czy napisane.(…)Ludzka mowa jest czymś, co nie oddaliło się zbytnio od czystego dźwięku i zaledwie brzmi,  pismo zaś sprowadza się do śladu grafitowych rysików na papierze”.

Śpiewaj mi i graj, a wszystko zrozumiem. Wszyscy zrozumieją. Horyzont nie istnieje.
W mojej głowie otwierały się szuflady, kiedy słuchałam śpiewu i muzyki Starless.

Szuflady niepokojące, zadziwiające, drażniące,  ”a w nich i to,  i to,  i jeszcze to,  ito(…)”. Czułam kolory o różnych odcieniach ,  intensywności. Czy recytujemy,  czy śpiewamy,  czy oddychamy innym powietrzem,  to czujemy podobnie. Idziemy za wokalistką i muzykami sobie tylko znajomą ścieżką, omijamy wydeptane trakty, zamieniamy dźwięki na zapachy, widoki,  „balansujemy na granicy tego co jest i tego, czego nie ma”(O.Tokarczyk. Czuły narrator ). Ocieramy się o świat alternatywny, nowy, nadajemy kształty emocjom.

Na pewno wychodzimy z koncertu lepsi. Ja na pewno

Na pewno. Na pewno!

Wiesława Chmielewska

Dziennikarka MYwToruniu.pl



Urodziłam się na Mazowieckiej Równinie, a w moim oknie, jak pisał poeta,  „pole i topole”. Skończyłam jakieś szkoły (nawet wyższe), wiedziona sercem znalazłam się na pięknej ziemi mazurskiej, by ostatecznie, zupełnie niedawno, zamieszkać w Toruniu. Mam zasadę, która brzmi (słowa poety): „Nie bądź pewny, że masz czas, bo pewność niepewna”. Wiele „robiłam” w życiu dla innych, mniej dla siebie i chciałabym, by tak pozostało. Fascynuje mnie „gotyk na dotyk”, lubię ludzi, kocham najbliższych.