Naszym piórem: Muzyka… Kino…
„Czy pamiętasz małe, nieme kino?
Na ekranie Rudolf Valentino,
A w zacisznej loży ty i ja,
Na ekranie on ją kocha i umiera dla niej,
my wierzymy, bośmy zakochani,
dla nas to jest prawdą a nie grą.”
(Ludwik Starski)
W ostatni wrześniowy piątek wybrałam się na koncert Simply the best! Największe hity ekranu.
Muzyka i …kino. Jordanki 25. 09. 2020r.
Tradycją prawie się stało, że piątkowe popołudnia są dla mnie takie wyjątkowe – z koncertami.
Dzisiaj wystąpili:
Patrycja Ciska – wokal
Toruńska Orkiestra Symfoniczna
Maciej Sztor – dyrygent
W programie m.in. najpopularniejsze tematy i piosenki z filmów takich jak: Dirty Dancing, Rocky, Pearl Harbor, Bodyguard, Titanic, James Bond.
Koncert rozpoczął się typowo, zabrał głos dyrygent, ale zaskoczył mnie jego komentarz, w którym przedstawił solistkę, sugerując, iż jest nieznaną, początkującą, chyba uzdolnioną, o świetnej aparycji muzykiem. Moim zdaniem, miało to pełnić funkcję dowcipnej zapowiedzi, a wyszło zupełnie inaczej! Mało dyplomatycznie na pewno, mówiąc delikatnie.
Może dlatego jeszcze zanim zabrzmiały pierwsze dźwięki piosenek w wykonaniu Patrycji Ciska, jakoś dziwnie krytycznie byłam nastawiona do wokalu. Niesprawiedliwie!
Sala koncertowa wypełniona była po brzegi, wszyscy zapewne chcieli jeszcze raz przeżyć emocje związane z wysłuchaniem kultowych utworów z niezwykłych filmów.
Orkiestra jak zwykle fantastyczna, utwory liryczne zabrzmiały tęskliwie – dynamiczne, głośno, z pełnymi żaru dźwiękami.
Nie sposób przywołać wszystkich muzycznych prezentów od orkiestry, więc pozwolę sobie przypomnieć kilka.
Oto one pochodzące z następujących filmów:
1976 Rocky
1987 Dirty Dancing
1997 Titanic
1992 Bodyguard
2001 Pearl Harbor
2012 Skayfull
Przypłynęły wspomnienia związane z dawnymi przeżyciami, które towarzyszyły mi kiedyś podczas premiery filmów i promujących je piosenek. Tina Turner, Whitney Houston, Celine Dion, Adele. Wielkie, fantastyczne głosy.
Piękne, ponadczasowe tematy:
My Heart Will Go On,
I Will Always Love You,
TheTimeOf My Live,
Simply the best.
Inne, równie wspaniałe!
Słuchałam koncertu siedząc na balkonie, orkiestrę widziałam pod katem i ta perspektywa, niestety, mnie rozpraszała, podobnie jak konieczność siedzenia bokiem, być może to odebrało mi komfort odbioru. Jestem jednak wdzięczna za szansę wysłuchania!
W wielkich przebojach z ekranu i kompozycjach granych przez orkiestrę usłyszeliśmy zapewnienia o miłości, o rozstaniach, o tym, że kochankowie zawsze będą iść razem, blisko siebie, nikt, nic, nigdy ich nie rozdzieli. Ich serca potrzebują karmić się miłością, obietnicami, marzeniami, przeżywane uczucia czynią ich lepszymi, silniejszymi. Każde z nich jest dla drugiego simply the best, najlepsze, jedyne, jest jego duszą, ginie bez miłości.
..B
Kalejdoskop rytmów, bogactwo instrumentarium, barwy dźwięków, żywioł i nostalgia – to wszystko mogło się bardzo podobać, a ładunek emocjonalny niesiony przez słowa i muzykę docierał do zakamarków wrażliwości, wywoływał z pamięci kadry z filmów.
Usłyszałam niespokojne, zaskakujące dźwięki z Jamesa Bonda, cudowną muzykę i taniec w wykonaniu” pięknych dwudziestoletnich” z Dirty dancing, tęsknotę i ból, namiętność z Titanica, dramat w Pearl Harbort.
Warto było przeżyć jeszcze raz muzykę z tych filmów, usłyszeć bardzo łatwo zapadające w pamięć tematy, wyraziste, duże interwały, pełne rozmachu tworzące wrażenie dźwiękowej przygody.
Nucąc „(I’ve Had) The Time of My Life” z „Dirty dancing”, „Never Ending Story” w wykonaniu Limahl’a, „My Heart Will Go On” z „Titanica”, „I Don’t Want To Miss a Thing” wychodziliśmy z koncertu.Padał ulewny deszcz, ale to w niczym nie przeszkadzało. Głowy pełne marzeń nieśliśmy do swoich domów.
Film bez muzyki? Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić. Byłby niepełny i brakowałoby mu czegoś, co nadaje mu charakter i wyraz, ale najpierw, jak ktoś powiedział, muszą być nuty , nuty – przesłanie później!
Muzyka to nie tylko muzyczna ilustracja obrazu.To integralna część filmu, pełnoprawny jego element.
Tyle tytułem dygresji!